MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zaginęły karty

Mariusz Parkitny, 2 grudnia 2006 r.
W Polsce Małgorzata Adamczyk zostanie jeszcze kilka dni. Potem wyjeżdża do Ameryki. Wraca do czteromiesięcznego dziecka, które zostawiła pod opieką niani. Do Polski przyjedzie w lutym na kolejną rozprawę.
W Polsce Małgorzata Adamczyk zostanie jeszcze kilka dni. Potem wyjeżdża do Ameryki. Wraca do czteromiesięcznego dziecka, które zostawiła pod opieką niani. Do Polski przyjedzie w lutym na kolejną rozprawę. Marcin Bielecki
Z akt sądowych wyparowały karty egzaminacyjne Małgorzaty Adamczyk oskarżonej o wyłudzenie dyplomu lekarskiego. Sprawą ma się zająć prokuratura.

- To szokujące. Te karty to praktycznie najważniejszy dowód w tej sprawie - mówił wczoraj mec. Andrzej Marecki, obrońca Adamczyk. - W poniedziałek zawiadamiamy o tym prokuraturę.

Została tylko folia

Osiem lat temu te właśnie cztery karty egzaminacyjne z Pomorskiej Akademii Medycznej posłużyły prokuraturze do oskarżenia Adamczyk o wyłudzenie dyplomu lekarza. Miała w nich sfałszować podpisy szesnastu profesorów. W dziesięciu tomach akt przechowywanych w sądzie karty powinny być w foliowym woreczku na stronie nr 600. Adamczyk chciała je zobaczyć już podczas czwartkowej rozprawy. Planowała zgłosić wniosek o powołanie biegłego grafologa. Chce udowodnić, że nie sfałszowała podpisów. Sędziemu nie udało się jednak znaleźć kart.

- Dlatego dzisiaj (w piątek) poszliśmy z adwokatem do sądu poszukać ich na spokojnie. Kart egzaminacyjnych nie było. Zniknęły. Została tylko foliowa koszulka, w której były wcześniej. W tej sprawie dzieje się coś dziwnego - mówi Adamczyk.

Gdy dziesięć lat temu sprawa z fałszywym dyplomem wybuchła, zaginęły też protokoły egzaminacyjne przechowywane w teczce Adamczyk na akademii medycznej. Prokuraturze nie udało się wtedy ustalić jak do tego doszło.

Spisek? Ale czyj?

Adamczyk zapewnia, że sama nie ma nic wspólnego ze zniknięciem kart swoich egzaminów z akt sądowych.

- Przecież ja przyjechałam po tylu latach do Polski walczyć o swoje dobre imię. Zależy mi na oczyszczeniu swojego nazwiska - zapewnia.

Mec. Marecki przyznaje jednak, że zniknięcie głównych dowodów może się okazać korzystne dla jego klientki.

- To te karty są podstawą zarzutów. Skoro ich nie ma to trzeba zadać pytanie co dalej. Nie wiemy kto to zrobił i dlaczego. Może jedynie się zawieruszyły. Niech to wyjaśni prokuratura - mówił.

Nie wykluczył, że taka sytuacja może być podstawą do wniosku o umorzenie całej sprawy przeciwko Małgorzacie Adamczyk.

Organizuje kongres

Na co dzień dr Barbie mieszka w Ameryce. Tam podobno prowadzi nowoczesną klinikę specjalizującą się w poprawianiu urody laserami. Przyznaje, że zbiła na tym majątek. W przyszłym roku organizuje międzynarodowy kongres chirurgów plastycznych. Nie chce powiedzieć gdzie, bo boi się, że artykuły prasowe pokrzyżują jej plany.

Małgorzata Adamczyk to jedna z najbardziej znanych szczecinianek. Była modelka, gwiazda salonów została okrzyknięta przez media dr Barbie. Na początku lat 90-tych otworzyła z byłym już mężem Centrum Medycyny i Stomatologii przy ul. Jagiellońskiej w Szczecinie. Klinika zajmowała się m.in. poprawianiem urody operacjami plastycznymi. W 1996 r. cała Polska zobaczyła obywatelkę Szwecji, która chciała w klinice powiększyć sobie biust. Kobieta miała potężne blizny i zamiast dwóch piersi... cztery. Sprawą zainteresowała się prokuratura. Małgorzata Adamczyk nie miała nic wspólnego z zabiegiem (wykonywał go inny lekarz, uznano, że nie doszło do błędu w sztuce). Ale podczas śledztwa wyszło, że mogła wyłudzić dyplom lekarza, którym się posługiwała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński