Proces szczecińskiego adwokata, Szymona L. już się zakończył. Jednak sąd nie ogłosił jeszcze wyroku w tej sprawie. Miał to zrobić we wtorek (20 lutego), ale odroczył rozprawę do 26 marca. Powód? Sędzia prowadząca postępowanie poinformowała, że bierze pod uwagę możliwość zmiany kwalifikacji czynu - chodzi m.in. o zarzut dotyczący wystawiania przez jedną z oskarżonych lewych zaświadczeń psychologicznych.
Psycholożka nie jest główną oskarżoną w tym procesie. Kobieta jest żoną Marka Z., popularnego eksperta ruchu drogowego (byłego policjanta), który zdaniem prokuratora, wspólnie z adw. Szymonem L. powoływał się na wpływy oferując w zamian umorzenie spraw karnych.
Najważniejszym aktorem zakończonego procesy był niewątpliwie szczeciński adwokat, syn byłej minister finansów w rządzie PiS i znanego lekarza. To dlatego o jego procesie mówiło się długo zanim jeszcze wyznaczono termin rozprawy. Mężczyzna odpowiada za powoływanie się na znajomości, dzięki którym mógł wykorzystywać klientów swojej kancelarii. Jak? Przyjmując np. 30 tys. zł i żądając kolejnych 100 tys. zł za umorzenie postępowania dotyczącego wypadku drogowego - w tym konkretnym przypadku kierowca potrącił pieszego. Oskarżyciel zarzuca mu jeszcze m.in. utrudnianie prowadzenia postępowania poprzez składanie gróźb bezprawnych.
Adwokat nie przyznaje się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. W trakcie składania wyjaśnień, zanim się ustosunkował do konkretnych zarzutów, zapewnił, że jest "ofiarą intrygi" i przedstawił "tło", czyli wydarzenia, które doprowadziły go do upadku.
- Znalazłem się tu, na ławie oskarżonych, m.in. dlatego, że praca Prokuratury Krajowej w Szczecinie jest sprzeczna z tym, co wynika z ustawy Prawo o Prokuraturze.
Przypomnijmy, Szymon L. bronił w wielu głośnych procesach. Choć jest adwokatem "młodego pokolenia" wyrobił już sobie dużą renomę. W styczniu 2020 r. z powodu stawianych mu zarzutów zostało mu zawieszone prawo do wykonywania zawodu. Zdaniem oskarżonego, doprowadził do tego (oprócz prowadzącej sprawę prokuratury) inny adwokat, jego były patron.
- Któregoś razu, kiedy jeszcze współpracowaliśmy, zaproponował, bym wystawił mu lewe faktury - wyznał oskarżony. - Kiedy odmówiłem, zerwał ze mną kontakt. Od tego momentu szkodzi mi i grozi, że mnie "zniszczy", że "rozjedzie". I z pomocą kolegów, dopiął swego.
Podczas swojego wystąpienia oskarżony najwięcej czasu poświęcił swoim dokonaniom i osiągnięciom rodziców.
- To dyshonor, że siedzę tu na ławie oskarżonych i się tłumaczę, że nie jestem przestępcą - wyznał. - Pochodzę z wybitnej rodziny: ojciec jest światowej sławy genetykiem, matka profesorem ekonomii, byłym ministrem finansów w pierwszym rządzie PiS. Mimo to ani razu nie wykorzystałem przyjacielskich relacji matki ze Zbigniewem Ziobro, ministrem sprawiedliwości, prokuratorem generalnym ani moich z wiceministrem Marcinem Romanowskim.
Oskarżony dużo i dobrze mówił o sobie.
- Jestem absolwentem najlepszego szczecińskiego liceum, czyli LO nr 6. Laureatem wielu olimpiad na szczeblu krajowym. Najlepiej zdałem egzamin adwokacki - podkreślił.
Na ostatniej rozprawie prokurator zażądał dla Szymona L. siedem lat bezwzględnego więzienia i siedem lat zakazu wykonywania zawodu adwokata. L. nie przyszedł do sądu na ogłoszenie wyroku. Obecni byli oboje rodzice.
Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?