Przed Sądem Okręgowym w Szczecinie zakończył się proces grupy. Trwał ponad trzy lata. Na ławie oskarżonych zasiadło 16 osób. Najpoważniejsze z 56 zarzutów to zabójstwo pary bliskich przyjaciół oraz usiłowanie zabicia trzech kolejnych osób podczas napadu na hurtownię papierosów. Dlatego prokurator dla dwóch głównych oskarżonych zażądał dożywocia. Wyrok usłyszą w połowie czerwca.
- Celem tej grupy był handel bronią i narkotykami, dokonywanie napadów rabunkowych z użyciem broni palnej, czerpanie korzyści majątkowych z cudzego nierządu. Z uwagi na brutalność ich działań, na to, że tego czynu dopuścili się z motywacji zasługującej na szczególne potępienie, prokuratura domaga się wymierzenia przez sąd kary dożywotniego pozbawienia wolności z zastrzeżeniem, że zwolnienie nie może nastąpić wcześniej niż po upływie 40 lat odbywania kary - oskarżał prok. Robert Śledziński z Prokuratury Krajowej w Szczecinie.
Śmierć zamiast zagranicy
Ciała 33-letniej Justyny W. z Piły i 40-letniego Arkadiusza Z. ze Świnoujścia znaleziono 18 grudnia 2015 r. w lesie w rejonie Morynia. Były w silnym rozkładzie. Zakopane leżały kilka miesięcy przysypane wapnem. Z czasem ustalono, że zginęli, bo członkowie grupy Roberta M. obawiali się, że ich wydadzą policji. Kobieta została prawdopodobnie uduszona, mężczyzna zginął od ciosów jakimś narzędziem.
Justyna wyszła z domu w Pile 19 lutego 2015 r. Pod opieką rodziny zostawiła trójkę dzieci. Od niedawna spotykała się z Arkadiuszem ze Świnoujścia.
- Miała wrócić, miała wiele spraw do załatwienia, była umówiona z kilkoma osobami. Kontaktowała się i wypytywała o dzieci. Aż nagle kontakt się urwał. Telefon wyłączony, nie wiemy, co się dzieje - martwiła się siostra Justyny.
19 lutego Justyna i Arkadiusz pojechali do znajomego w Gądnie w okolicach Morynia. Mieli spędzić u niego cztery dni, a potem ruszyć do Holandii. Żadnego wyjazdu nie było, bo para została brutalnie zabita i zakopana w lesie.
Śledztwo przyspieszyło, gdy bandyci napadli na hurtownię papierosów w Osinowie Dolnym. Strzelali do sprzedawców, którzy zabarykadowali się. Policjanci namierzyli ich samochód i kilka godzin po ataku dotarli do czterech napastników, którzy obezwładnili właściciela hurtowni i ukradli mu utarg. Część pieniędzy bandyci zdążyli ukryć, część udało się policji odzyskać.
Na pierwszej rozprawie sąd zdecydował, że sprawa potoczy się za zamkniętymi drzwiami. To efekt wyjaśnień jednego z oskarżonych, który chciał pójść na współpracę z policją.
- Sąd postanowił wyłączyć jawność rozprawy w całości, mając na uwadze ważny interes prywatny, co związane jest w szczególności ze stosowanymi środkami ochrony w tej sprawie - uzasadniał sędzia Artur Karnacewicz.
Podczas śledztwa zabezpieczono dużą ilość broni (m.in. grant wybuchowy, pięć sztuk broni palnej oraz 2000 nabojów), w tym broni długiej. Zdaniem śledczych pieniądze z napadów gang „inwestował” w agencje towarzyskie.
Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody