Woliński Park Narodowy wprowadza zakaz dla wędkarzy. Będą protesty

Coraz więcej osób przyjeżdżało do Międzyzdrojów nie żeby tylko plażować, ale właśnie wędkować. I co ważne, przyjeżdżali w najtrudniejszym dla branży turystycznej okresie, czyli poza ścisłym letnim sezonem.

- Jesienią, zimą, czyli wtedy gdy w Międzyzdrojach jest pustawo - mówi Mateusz Flotyński, zastępca burmistrza. - Wędkarze wynajmowali pokoje na kwaterach, w pensjonatach. Dawali zarobić.

Mieszkańcy mówią, że czują się coraz bardziej osaczeni przez Woliński Park Narodowy.

- Wszędzie tylko stawiają płoty i zakazy - mówi Janusz Żurczak. - Nikt w WPN nie myśli o mieszkańcach. A przecież to my byliśmy tu pierwsi, a nie Woliński Park Narodowy. Poza tym, skoro w nazwie jest słowo narodowy, to dlaczego dyrekcja działa wbrew temu temu narodowi?
Wędkarze podkreślają z kolei, że oni przecież nie niszczą przyrody.

- To jakiś absurd z tym zamknięcie akwenów - mówi Dariusz Zimnicki. - Wędkarze nie mogą łowić, a wokół jezior są ścieżki, którymi chodzą ludzie i oni nie niszczą przyrody. Tylko my, którzy zachowujemy się cicho, siadamy czy wchodzimy do wody i łowimy.

- To nie wina władz parku, a zapisu w ustawie o ochronie przyrody - powiedział tymczasem "Głosowi" Stanisław Felisiak, zastępca dyrektora WPN. - Musieliśmy się podporządkować.

Wędkarzy oburza też fakt, że im zabroniono łowienia, a rybacy mogą. Chodzi o odcinek morza między Międzyzdrojami a Wisełką.

- Wędkarz złowi jedna rybę, albo i nie, jak mu szczęście nie dopisze - mówi pan Marek. - A rybacy wyciągają sieci pełne ryb. I to jest sprawiedliwe?!

GS24 znajdziesz także na