Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To w Manowie powstał pierwszy w Polsce pomnik poświęcony ofiarom katastrofy

Piotr Polechoński
Piotr Polechoński
Roman Kłosowski lubi być w pracy przed innymi, drzwi do Urzędu Gminy w Manowie najczęściej otwiera o 5 rano. Przez większość roku o tej porze na dworze jest jeszcze ciemno. Ale tutaj, na małym skwerze, często palą się znicze. - Wzrusza mnie to od 14 lat. Czy to nasz pomnik jako pierwszy w Polsce upamiętnił tych, którzy wtedy zginęli? No chyba jakoś tak to wychodzi - mówi wójt.

Manowo przylega do Koszalina od strony Poznania. Urząd gminy jest w centrum miejscowości, kilkanaście metrów dalej o tej porze roku pięknie kwitną magnolie.

- Proszę zwrócić uwagę, że drzewa te tworzą szpaler, ale taki trochę dziwny. Od ulicy są większe, a im bliżej pomnika, tym są niższe. Wygląda to tak, jakby się kłaniały. Ktoś powie, przypadek, niech mu będzie. Ja lubię myśleć, że z tym przypadkiem to nie jest tak do końca....

Początkowo nikt nie myślał o pomniku. Miały być dęby. Pomysł był taki, aby posadzić 96 drzew. Tyle, ile było ofiar.

- Ta liczba tkwi we mnie jak drzazga. Od tego sobotniego poranka. Byłem już wtedy wójtem i byłem w domu. Piłem kawę, oglądałem telewizję. Nagle słyszę dziwne słowa, że są jakieś problemy przy lądowaniu prezydenckiego samolotu, jakaś awaria. Potem z ekranu pada coś, w co nie wierzyłem przez kolejne dni, choć przecież rozumiałem, co się stało: samolot z prezydentem rozbił się, zginęli wszyscy. 96 ofiar. Polityczno-społeczna elita narodu. Wspaniali ludzie, wielka strata. Wtedy prawie każde nazwisko człowiek znał pamięć, każdą twarz pamiętał... - wspomina Roman Kłosowski.

To jak było z tymi dębami?

- Po kilku dniach odrętwienia poczułem, że muszę coś zrobić, aby jakoś sobie poradzić z tym żalem i szokiem. Rozmawiam z innymi, czują podobnie - mówi.

Szybko wytypowali miejsce na tak duże nasadzenia, w Nadleśnictwie Manowo obiecali, że pomogą. Wyznaczono datę uroczystego zasadzenia drzew - 10 maja, 2010 roku, miesiąc po katastrofie. Nigdy do tego jednak nie doszło.

- Pomyślałem, że to jednak nie najlepszy pomysł. Skończy się feta, poprzecinane wstęgi opadną i co wtedy? Drzewa jak każde inne drzewa zleją się z otoczeniem, pamięć o tym, co miały upamiętnić, zblaknie, aż w końcu zaniknie. Potrzeba było czegoś konkretniejszego.

Zdecydowano, że dęby zostaną zastąpione przez pomnik. Kilka dni trwała dyskusja, jaki to ma być pomnik, gdzie konkretnie ma stanąć. Ktoś sobie w końcu przypomniał, że niedawno w trakcie prac kanalizacyjnych na posesji u jednego z mieszkańców odstawiono na bok duży głaz.

- Pojechaliśmy w kilka osób na miejsce. Stoimy, patrzymy po sobie. Każdy z nas myśli tak samo: ten głaz jakby czekał na to, abyśmy go znaleźli - wspomina wójt.

Kolejne dni to czas szybkich decyzji i jeszcze szybszych działań. Miejsce: skwer blisko urzędu gminy. Data uroczystego odsłonięcia ta sama: 10 maja 2010 roku. Uporządkowano skwer, przygotowano polbrukową ścieżkę do pomnika i przerobiono otoczenie wokół niego, przygotowano tablicę z napisem, nasadzono kilkanaście drzew magnolii.

- To był wspaniały wysiłek wielu ludzi. Przedsiębiorców, kamieniarzy, pracowników nadleśnictwa, zwykłych mieszkańców gminy. Nikt nie pytał o pieniądze, nawet się nie zastanawialiśmy, czy to do końca jest zgodne z przepisami. Wszyscy chcieliśmy dać coś od siebie, prosto z serca, aby jakoś uporządkować w sobie tę wielką traumę, którą wtedy nosiliśmy w sobie przez wiele, wiele dni - tłumaczy Roman Kłosowski.

10 maja 2010 roku w ciszy, skupieniu odsłonięto pomnik. Świadkami tego wydarzenia było kilkaset osób. „W Hołdzie Patriotom, którzy w katastrofie lotniczej oddali życie za prawdę katyńską. Społeczeństwo gminy Manowo” - brzmi napis na tablicy.

- Wtedy nikt z nas nie myślał, czy nasz pomnik jest pierwszy, drugi czy piąty. Naprawdę każdy, kto pamięta tamten czas, wie, jakie to były wyjątkowe chwile. Że wszyscy byliśmy zjednoczeni wokół tego, co się wtedy stało pod Smoleńskiem. Wszystkie inne sprawy zeszły na dalszy plan, Liczyła się tylko ta potworna tragedia i nasza na nią reakcja. Każdy chciał coś zrobić, aby było lżej na sercu, my także...

Obelisk z tablicą stoi w Manowie już od 14 lat. Magnolie wyrosły, utworzyły piękny szpaler prowadzący do pomnika. Ten jest widoczny z daleka, dobrze widać go też z głównej ulicy, która przecina miejscowość na pół. Kiedyś nad morze jechało nią pół Polski, teraz samochodów jest znacznie mniej, odkąd wybudowano nowy fragment krajowej „jedenastki”. Pomimo to nie brakuje ludzi, którzy, przejeżdżając przez Manowo lub zatrzymując się tutaj na chwilę, podchodzą do pomnika, czytają napis. Dziwią się, że oto w niedużej zachodniopomorskiej gminie stoi pomnik upamiętniający ofiary tragedii z 2010 roku. Niektórzy zerkają na datę i dziwią się jeszcze bardziej.

- Słyszałem pytania, czy ten pomnik to pierwszy pomnik w Polsce poświęcony dramatowi sprzed lat? Z tego, co wiem, to tak właśnie jest. Oczywiście wtedy, w 2010 roku, nie miało to żadnego znaczenia, A czy teraz ma? Może, po tylu latach... Że to właśnie nasza mała społeczność tak szybko, tak solidarnie, z czystego odruchu serca zareagowała na tę straszliwą katastrofę? Na pewno jest to ważne.

Obelisk stoi, ale, co szczególnie ważne, ten pomnik żyje. Często palą się przy nim znicze, leżą świeże kwiaty, uczniowie z pobliskiej szkoły odwiedzają to miejsce. Nikt tego nie nadzoruje, żaden pracownik z urzędu gminy nie pilnuje, aby miejsce to było zadbane i we właściwy sposób upamiętnione. Dbają o to sami mieszkańcy, bez żadnego przymusu.

Roman Kłosowski lubi być w pracy przed innymi, drzwi do urzędu najczęściej otwiera już o 5 rano. Przez większość roku o tej porze na dworze jest jeszcze ciemno. Ale tutaj, na małym skwerze, często palą się znicze.

- Wzrusza mnie to od 14 lat. Nie wiem, kto je stawia, nigdy tego nie sprawdzałem. Ale cieszy mnie to, że ta pamięć tutaj jest, bo o to w tym wszystkim chodzi. Aby ludzie pamiętali o tych, którzy wtedy stracili tam życie - mówi.

W Manowie, jak w każdej gminie, mieszkańcy są różni. Nie brakuje wandali. Gmina wielokrotnie musiała naprawiać w Manowie plac zabaw, zniszczeniu niejeden raz uległy wiaty na ognisko i grilla. Gdzieś ktoś jakąś szybę wybije, lampę uszkodzi, ławkę połamie.

- A tutaj nic. Nigdy żadnych uszkodzeń, brak na pomniku głupich napisów. Nie ma tu kamer, tego miejsca nie pilnują gminni strażnicy. To miejsce budzi taki szacunek, że nikt się nie odważy na coś podobnego. Ludzie nie daliby takiemu człowiekowi żyć. Musiałby się stąd chyba wyprowadzić... - uśmiecha się wójt Kłosowski.

Ten miejscowy szacunek jest tak silny, że oparł się wszelkim politycznym burzom, które wokół katastrofy smoleńskiej przetoczyły się przez Polskę, dzieląc Polaków skutecznie i na długo. Była bomba na pokładzie czy jej nie było? Tusk razem z Rosjanami chciał ukryć prawdziwe przyczyny rozbicia samolotu, a może to Macierewicz na siłę chce wmówić Polakom, że był zamach, choć go nie było? W Manowie nikt nigdy publicznie takich pytań przy pomniku nie stawiał. Żadna demonstracja z takimi hasłami nie miała miejsca, nikt tu nie krzyczał, nie machał transparentami.

- My nie chcieliśmy niczego udowodnić, kogoś do czegoś przekonywać. Po prostu postawiliśmy ten nieduży pomnik, aby pamiętać... - mówi wójt.

W środę, 10 kwietnia, minęła 14. rocznica katastrofy samolotu Tu-154M w Smoleńsku. Zginęło 96 osób, wśród nich: prezydent Lech Kaczyński z małżonką Marią, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski oraz 93 inne osoby, w tym wielu wybitnych przedstawicieli życia publicznego. Polska delegacja udawała się na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Samolot wystartował z warszawskiego lotniska tuż przed godz. 7.30. Leciał do Smoleńska, skąd członkowie delegacji samochodami mieli udać się do Katynia. O godz. 8.41 w pobliżu lotniska Smoleńsk-Siewiernyj doszło do katastrofy samolotu.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: To w Manowie powstał pierwszy w Polsce pomnik poświęcony ofiarom katastrofy - Głos Koszaliński

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński