Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przebiegła tysiące kilometrów i ostrzega - „no pain no gain” to ściema

Anna Brüske-Szypowska
Przebiegła tysiące kilometrów i ostrzega - „no pain no gain” to ściema
Przebiegła tysiące kilometrów i ostrzega - „no pain no gain” to ściema Verde Foto Piotr Jarmoliński
Cały dzień jest w biegu i to nie tylko w przenośni. Ewelina Kowalik, piękniejsza część szczecińskich Fizjobiegaczy, propagatorka świadomego biegania, trenerka sportowa i medyczna mówi, jak zacząć biegać, by nie robić sobie krzywdy i czerpać z tego przyjemność.

Po pierwsze, jak zachęcić kogoś? Po drugie, jak zmobilizować siebie do biegania?

- Zaprosić go na trening grupowy. Mamy w Szczecinie kilka teamów, o różnych profilach sportowych, każdy znajdzie coś dla siebie. Wiem z doświadczenia, że bieganie z kimś bardzo motywuje. Poza tym, na korzyść biegania przemawia fakt, że na wejściu nie jest to drogi sport.

Ale jak to? Przecież trzeba mieć profesjonalne buty do biegania.

- Buty to podstawa, ale to naprawdę nie muszą być tzw. buty do biegania. Nie ważna jest marka ani tym bardziej kolor, choć mówi się, że w czerwonych butach biega się szybciej (śmiech). Buty mają być wygodne, a nasza stopa dobrze się w nich czuć. Ważne jest, aby były przynajmniej o rozmiar większe od tych, w których chodzimy na co dzień, bo stopa w trakcie biegu dynamicznie pracuje. Dlatego do samego biegu lepiej buty bardziej poluźnić niż na maksa ścisnąć. Stopa ma czuć luz, tak jak i reszta naszego ciała.

T-shirt, woda i przed siebie?

- T-shirt owszem, lecz tu akurat polecam specjalistyczne ubrania sportowe. Lepiej odprowadzają pot. Zwykła, bawełniana koszulka szybko zrobi się mokra i ciężka, co może być nieprzyjemne podczas aktywności. Ale tu też nie trzeba wydawać majątku na markowe ciuchy. Swoją pierwszą termiczną koszulkę kupiłam w dyskoncie i mam ją do dziś. W ramach rozwoju biegowego można się zaopatrzyć w bardziej profesjonalne wyposażenie, jak np. sportowy zegarek. Ale też nie trzeba, bo są darmowe aplikacje w telefonie, które mierzą czas. Natomiast, do picia zwykła woda, a jeżeli ktoś potrzebuje to dobry izotonik, który można zrobić w domu. Wystarczy do wody dodać trochę soli, cytryny i już.

Kiedy można zacząć myśleć o startach w zawodach? Takie wyzwanie dla początkującego biegacza niesie więcej korzyści czy zagrożeń?

- Takie sprawdzenie samego siebie może być dobrym początkiem i być bardzo motywujące. Ale należy się do tego przygotować nie tylko kondycyjnie. Trzeba wzmocnić całe ciało i uelastycznić je. Warto pomiędzy treningi biegowe dodać ćwiczenia z ciężarem własnego ciała, takie jak wykroki czy przysiady oraz ćwiczenia stabilizacyjne, czyli wszelkie planki w różnych pozycjach oraz ćwiczenia oddechowe wraz z nauką aktywacji mięśni głębokich. Jeżeli tego nie zrobimy, to prędzej czy później się na nas zemści, bo bieganie jest również obciążające dla organizmu.

Mówisz to jako fizjoterapeutka?

- Też. Trzeba słuchać własnego ciała. Jeżeli zaczynamy trenować musimy znaleźć czas również na regenerację. Na masaż rollerem, na pilates, na rozciąganie. Jeżeli czujemy zmęczenie treningiem to możemy spokojnie odpuścić. Świat nam wszystkim robi presję „na już”. To trening jest dla nas, a nie my dla treningu. Powtarzam, by dać sobie czas, bo zrobienie formy czy zrzucenie kilogramów to jest proces. Ja swoją kondycję i wydolność budowałam latami. Ale nie ma się co porównywać do innych. Wszystko w swoim tempie.

Ty masz za to tempo, którym wybiegałaś trochę medali...

- Zgadza się, trochę tego się uzbierało. Solidnym, regularnym i mądrym treningiem można wypracować sporo. Do tego szczypta talentu oraz ogromnej pasji i mamy to. Szczególnym dla mnie biegiem był wygrany Bieg Piastów na dystansie 50km. Był dla mnie idealnym podsumowaniem moich przygotowań. A największy dystans, jaki przebiegłam w swoim życiu to 80 km bieszczadzkimi szlakami podczas Biegu Rzeźnika.

Miałaś kryzysowe momenty w tym biegu na 80 km?

- Oczywiście. Na ultra maratony mówi się, że to są zawody w jedzeniu i piciu. Poza punktami odżywczymi warto mieć także własne zapasy. Zdarzyło mi się zapomnieć o dostarczeniu energii na czas i to był ogromny błąd. Spadek cukru od razu przełożył się na psychikę. W pokonaniu kryzysów na pewno pomógł fakt, że biegłam w parze z partnerem. Poza tym sama taktyka biegu jest ważna. I to niezależnie czy biegniemy na 5 czy 50 km. Przed laty, przy wielu startach popełniałam błąd i na początku szłam na tzw. życiówkę, a na końcu o to życie walczyłam (śmiech). Warto też przed każdym biegiem zapoznać się z trasą, by się nie zaskoczyć, gdy na ostatnim kilometrze będzie czekał nas ogromny podbieg.

A jakie dystanse polecasz początkującym biegaczom?

- Zdecydowanie bieg na 5 km to będzie bardzo dobry start. W naszej okolicy znajdziemy sporo takich biegów – np. cotygodniowy, sobotni Parkrun na Arkonce, jak również cykl biegów CityTrail w okresie jesienno-zimowym. Startując można porównać swoje wyniki na przestrzeni paru miesięcy oraz sprawdzić stan swojej aktualnej formy podczas danego cyklu treningowego, zwłaszcza zimą.

To też sezon na deszcz i pluchę. Bieżnia może wydać się bardziej kusząca.

- Nie mówię bieżni nie. Trening „pod dachem” jest super alternatywą dla wymagających warunków zewnętrznych i można na bieżni zrobić naprawdę dużo fajnych i wartościowych treningów. Jednakże podobno nie ma złej pogody na bieganie, może być tylko zły strój (śmiech), a nasze stopy zdecydowanie wolą miękkie podłoże. Dlatego też lepsze są leśne ścieżki niż asfaltowe drogi. Zwłaszcza na początku czy po kontuzji, gdy nie jesteśmy jeszcze rozbiegani, amortyzacja jest bardzo ważna. A po biegach na twardym podłożu mogą pojawić się przeciążenia.

Wiele osób twierdzi, że biegnie jest nudne.

- W takim razie zapraszam na trening biegowy. Chętnie pokażę, że bieganie nie musi być nudne. Myślę też, że ci, którzy tak twierdzą nie spróbowali treningu urozmaiconego jakimś zadaniem (śmiech). Osobiście bieganie określiłabym również jako „oczyszczające”, bo czas, który poświęcamy na bieg może być dobrym resetem dla głowy, a podejmowana aktywność zdecydowanie poprawia nastrój.

Otwarte treningi, które prowadzisz takie są?

- Tak. Przeważnie jest jakieś zadanie główne, mniej lub bardziej intensywne. Spotykamy się rano w weekendy na Polanie Sportowej lub przy szlabanie na ul.Podbórzańskiej. W grupie mieszanej FIZJOCROSS w soboty o 9. W grupie damskiej Kobiece TRAILOVE bieganie w soboty o 10.30 i w niedziele 9. Każdy może do nas dołączyć. Jest naprawdę fajna atmosfera i wielu różnych, ciekawych ludzi – każdy z inną życiową zajawką. Można dobrze spędzić czas, ale i porządnie się zmęczyć oraz dotlenić. W tygodniu zaś zapraszam na treningi Fizjobiegaczy, gdzie prowadzimy szeroko pojęte zajęcia lekkoatletyczne - oczywiście z naciskiem na bieganie. Cały tydzień mamy poukładany wg przemyślanego planu. Nie od razu należy uczestniczyć we wszystkich zajęciach. Osobom poczatkującym zawsze polecam maksymalnie 2 - 3 treningi w tygodniu, w zależności od możliwości czasowych, które szacuję na pierwszym spotkaniu. W późniejszym czasie, gdy ciało przywyknie do treningu, można powoli zwiększyć objętość lub intensywność.

A ty, ile razy w tygodniu ćwiczysz?

- Ja raczej każdą wolną chwilę staram się odpoczywać i regenerować, bo pracując jako trener jestem w ruchu właściwie cały czas. Ale, choć to zabrzmi banalnie praca jest moją pasją i jestem naprawdę szczęśliwa, że mogę tak żyć. Teraz moją misją jest budowanie świadomości zdrowego trenowania wśród biegaczy z naciskiem na ogromną rolę ćwiczeń wzmacniających ciało i aktywizujących mięśnie głębokie. Bez silnego „centrum” nie ma silnego ciała.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński