Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecinianka piła alkohol. W tym czasie utonął jej 8-letni syn

Mariusz Parkitny
W niedzielę utonął 8-letni chłopiec w Świnoujściu.
W niedzielę utonął 8-letni chłopiec w Świnoujściu. archiwum
Zarzut niedopełnienia obowiązków może usłyszeć matka, której syn utopił się w niedzielę na strzeżonej plaży. 8-latek bez opieki wypłynął kilkadziesiąt metrów w morze.

46-letnia szczecinianka była w tym czasie pod wpływem alkoholu. Miała niecałe pół promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Śledztwo wszczęła Prokuratura Rejonowa w Świnoujściu.

- Wyjaśniamy wszystkie aspekty tej sprawy. Śledztwo prowadzimy pod kątem niedopełnienia obowiązków przez matkę. Ustalamy też czy ratownicy zachowali się zgodnie z procedurami - mówi prok. Małgorzata Wojciechowicz z Prokuratury Rejonowej w Świnoujściu.

Dotychczasowe ustalenia są wstrząsające. Chłopiec nie umiał pływać. W wodzie siedział na gumowym, dmuchanym kole. Prawdopodobnie wiatr i prąd wody zniósł go kilkadziesiąt metrów w głąb morza, blisko czerwonej boi. Nie było przy nim żadnego opiekuna.

- Matka była w tym czasie kilkadziesiąt metrów dalej - mówi Jarosław Włodarczyk, prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Świnoujściu.

Ratownik z wieży nr 3 zauważył, że chłopiec wypadł z koła. Gdy dopłynął do miejsca, gdzie po raz ostatni widział dziecko, chłopca już w ty miejscu nie było. Obserwację tafli wody utrudniały glony pływające pod powierzchnią. W ciągu kilku minut uformował się szpaler stworzony przez ratowników i plażowiczów. Chłopca szukało wtedy kilkadziesiąt osób. Prezes Włodarczyk zapewnia, że chłopca znaleziono w kilka minut od wypadnięcia z koła.

- To było siedem, może osiem minut. A nie jak czytałem w lokalnych mediach aż pół godziny. Akcja była prowadzona profesjonalnie. Sprawie przegięło też przygotowanie płazy do lądowania helikoptera ratunkowego. To nasz ratownik zauważył wypadek i od razu rzucił się na pomoc - dodaje Włodarczyk, ratownik z kilkunastoletnim doświadczeniem.

Mimo prawie godzinnej reanimacji, chłopca nie udało się uratować.

Jarosław Włodarczyk zapewnia, że jego ludzie zrobili wszystko co do nich należało.

- Jeśli ktoś myśli, że na plaży nie można utonąć to się myli. Ratownicy są po to, aby udzielić pomocy, choć nie zawsze to się uda. Ale rozsądku nic nie zastąpi - tłumaczy.

Matka chłopca, który utonął trafiła w niedzielę do szpitala. Jest w szoku. Nie wiadomo, kiedy uda się ją przesłuchać.

Jutro w papierowym wydaniu Głosu Szczecińskiego przeczytasz między innymi rozmowę z prezesem świnoujskiego WOPR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński