Kinga Kowalska i jej mama Jolanta opuściły stargardzki oddział rehabilitacji ze złymi wrażeniami. - Na czas remontu powinien być zamknięty - twierdzą zgodnie z innymi pacjentami. Dyrektor odpowiada, że to niemożliwe.
(fot. Emilia Chanczewska)
Kinga Kowalska z Dobrowa pod Białogardem ma 19 lat i zespół Pradego-Williego, wady wrodzone powodujące m.in. niski wzrost i otyłość. Jeździ na wózku inwalidzkim. Musi być rehabilitowana.
21 listopada przyjechała z mamą na trzytygodniowy turnus w Ośrodku Rehabilitacji w Stargardzie. Choć zabiegi przynosiły dobre rezultaty, zdecydowały się je przerwać i w piątek wróciły do domu. Są bardzo rozżalone.
- Pacjenci są leczeni w trakcie remontu i wymiany okien - mówi Kinga Kowalska. - W środę nastąpił totalny chaos. Pacjentów w parteru z zaskoczenia - nawet dla personelu - przeniesiono na trzecie piętro, a z trzeciego na parter. Trzecie piętro jest po remoncie, jest przystosowane dla wózków inwalidzkich, natomiast parter jest przed remontem, łażą karaluchy, łazienka jest w skandalicznym stanie.
W piątek odwiedziliśmy Kingę na oddziale. Karaluchy, wilgoć i bardzo mała łazienka, niedostosowana dla osób na wózkach, na parterze ośrodka, okazały się faktem.
- Trzeba było ją nosić do łazienki, bo nie pozwalają korzystać z tej nowej na trzecim piętrze - żali się mama Kingi, Jolanta Kowalska, która musiała opłacać swój pobyt.
- Mówią, że przyszedł tam ktoś chory i są bakterie. Ostatni raz tu jesteśmy!
Jedna z matek pokazuje zabitego karalucha.
- Karaluchy są wszędzie, wyłażą w dzień i w nocy - opowiada.
Najgorsze jednak dla chorych były przenosiny w gorsze warunki. Pacjentki opowiadają, że jedna z nich w ciągu półtora tygodnia była przenoszona z piętra na piętro aż cztery razy. Inna, podobno też ze względu na zamieszanie i przeniesienie na dół, w czwartek wypisała się na własne życzenie.
- Gdy napisałam pismo do pani ordynator, powiedziała że mamy prawo przerwać turnus - mówi Jolanta Kowalska. - Jakby chcieli, żebym została, to by mnie przenieśli... - z żalem dodaje Kinga.
Dyrektor szpitala tłumaczy, że dopiero przyznana została dotacja, którą można było przeznaczyć na remont oddziału, po przejściu wielomiesięcznych procedur przetargowych.
- Remont obejmuje dwa obszary: poprawę warunków bezpieczeństwa przeciwpożarowego oraz termomodernizację, w tym wymianę okien, które nigdy wymieniane nie były, powodując kłopoty z ogrzaniem i wentylacją budynku - mówi Jacek Siwulski, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w Stargardzie.
- Ja ten stan znacząco zmienię i poprawię! Po remoncie rozwinięta będzie rehabilitacja społeczna, działać będą gabinety terapeutyczne, logopedy i psychologa. Trzecie piętro było najgorsze, teraz jest najlepsze. Remont musi się zakończyć 10 grudnia.
Dyrektor mówi, że to bardzo trudne przedsięwzięcie prowadzone na żywym organizmie i że po huraganie na rehabilitacji zaświeci słońce...
- Jako zarządzającemu przykro mi, że ludzie są przenoszeni z miejsca na miejsce - mówi dyrektor Siwulski. - Staramy się, by ci najciężej chorzy doświadczyli tego jak najmniej. To jednak nie jest pobyt hotelowy. Obszar hotelowy jest tylko na dole, dlatego tam została ta dziewczyna na wózku, z którą zresztą miałem okazję porozmawiać. Na pewno nie chcieliśmy skrzywdzić osób niepełnosprawnych. Mamy świadomość, że warunki lokalowe nie są tam idealne.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?