Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Protest przed sądem - sędziowie stracili cierpliwość (wideo)

Mariusz Parkitny
Protestujący koczują pod sądem na ul. Małopolskiej już 51 dni. Zapowiadają, że jeśli sprawą nikt się zajmie, protest będzie trwał jeszcze długo.
Protestujący koczują pod sądem na ul. Małopolskiej już 51 dni. Zapowiadają, że jeśli sprawą nikt się zajmie, protest będzie trwał jeszcze długo. Fot. Karol Gałecki
Szykuje się ostateczne rozstrzygnięcie sporu między sędziami a grupką protestujących przy ul. Małopolskiej.

- Mamy dość wyzwisk, obrażania i utrudniania pracy - mówią prawnicy.

I napisali do prezesa Sądu Okręgowego w Szczecinie prośbę o pomoc. Według naszych informacji w gabinecie Henryka Sobocińskiego powstaje plan jak zakończyć ten dziwny spór. Wszelkie naruszenia prawa przez protestujących są już odnotowywane.

- Na razie za wcześnie na szczegóły. Ale szereg zachowań tych osób nosi znamiona przestępstwa. Nie możemy na to pozwolić. Obecna sytuacja godzi nie tylko w pojedyncze osoby, ale i wymiar sprawiedliwości - mówi sędzia Ryszard Małachowski, przewodniczący IV wydziału Odwoławczego Sądu Okręgowego w Szczecinie.

Wychodek przy sądzie

Dzisiaj mija 51 dzień niecodziennego protestu. Grupka osób siedzi przed drzwiami sądu przy ul. Małopolskiej. Twierdzą, że zostali pokrzywdzeni wyrokami. Przynieśli ze sobą koce, krzesła, stół. Zrobili prowizoryczną wystawę rzekomych przekrętów sędziów. Śpią w zaparkowanych pod budyniem samochodach. Zrezygnowali z głodówki. Przy wejściu do gmachu ustawili przenośną toaletę. Widok koczujących wzbudza zainteresowanie i zdziwienie zagranicznych turystów.

- Będziemy protestować do skutku. Niech sędziowie przestaną łamać prawo - mówi Julia Jarosz, współorganizatorka akcji.

Kiedy sędzia wychodzi z pracy

Z relacji sędziów i pracowników sądu wynika, że protestujący stale ich inwigilują. Zapisują kiedy wchodzą i wychodzą z pracy, kto wynosi akta. Robią sędziom zdjęcia na ulicy. Nazywają ich łachudrami, czy piratami w togach. Piszą donosy na pracowników. Padają słowa o mafii i zorganizowanej grupie przestępczej.

- Dochodzi do sytuacji, gdy sędzia wchodzi do pracy, wykrzykuje się jej nazwisko i słyszy, że jest największa łapówkara w mieście. To już są słowa podpadające pod kodeks karny - dodaje sędzia Małachowski.

Władze miasta nie zajęły się sprawą, choć część prowizorycznej wystawy protestujących zajmuje chodnik przed sądem.

- Interweniujemy, gdy mamy podstawy. Tak było niedawno, gdy przed sądem zebrało się kilkanaście osób, a nie miały pozwolenia na zgromadzenie. Po rozmowie rozeszły się - mówi podinsp. Maciej Karczyński z zachodniopomorskiej policji.

Czekają na ministra

Protestujący twierdzą, że od dwunastu lat wyroki są wydawane niezgodnie z prawem. Dlaczego? Bo sędziowie otrzymywali wadliwe delegacje (czasowe pozwolenia na sądzenie w innej instancji).

- Wie o tym około dwudziestu najważniejszych przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. I nikt się tym nie zajmuje - twierdzi Julia Jarosz.

Sędziowie odrzucają zarzuty.

- To nieprawda. Sąd Najwyższy uznał, że delegacje może wydać także zastępca ministra sprawiedliwości. Niestety protestujący nie znają prawa - tłumaczy sędzia Małachowski.

W ubiegłym roku protestujący zawieźli swoje sprawy do ministerstwa sprawiedliwości. Kontrola akt nie wykazała żadnych nieprawidłowości w wydawaniu wyroków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński