Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cierpią przez cudzą samowolkę

Wioletta Mordasiewicz
Radość z zakupionego przez stargardzian mieszkania nie trwała długo. Okazało się, że jego poprzedni właściciel przebudował je niezgodnie z prawem budowlanym.
Radość z zakupionego przez stargardzian mieszkania nie trwała długo. Okazało się, że jego poprzedni właściciel przebudował je niezgodnie z prawem budowlanym. Wioletta Mordasiewicz
Młode małżeństwo z os. Kluczewo-Lotnisko kupiło mieszkanie samowolnie przebudowane. Cieszyli się krótko...

Teraz spółdzielnia nakazuje właścicielom przywrócić je do poprzedniego stanu, albo zalegalizować zmiany.

O tym, że z mieszkaniem jest coś nie tak, młodzi małżonkowie dowiedzieli się - jak zapewniają - dopiero kilka tygodni temu. Wyszło to na jaw, gdy w bloku na ich osiedlu przeprowadzono kontrolę przewodów kominowych. Kominiarz stwierdził brak wentylacji w kuchni. Bo wcześniej był to pokój, który poprzedni właściciel przebudował i zrobił z niego salon z aneksem kuchennym. A w byłej kuchni urządził pokoik. W konsekwencji kuchenka z gazem znalazła się w pomieszczeniu, które nie ma przewodów wentylacyjnych.

Przebudowa została zrobiona samowolnie. W marcu spółdzielnia wystąpiła do gazowni o odłączenie dopływu gazu do mieszkania. Wezwała nowych właścicieli do przywrócenia mieszkania do poprzedniego stanu. Bo brak wentylacji w kuchni powoduje pogorszenie warunków sanitarno-zdrowotnych i zagrożenie wybuchem.

- To zrobił poprzedni właściciel mieszkania - mówi pani Anna. - Nie mieliśmy pojęcia, że coś jest nie tak. Kupiłam z mężem to mieszkanie tylko dlatego, że wygląda tak jak teraz. Wcześniej to była kawalerka. Jeśli przywrócimy je do stanu poprzedniego, będzie nam za ciasno. Poza tym umeblowaliśmy je, tak że teraz jakieś zmiany pociągną za sobą koszty. Podobnie jak sama legalizacja samowoli. To pochłonie duże pieniądze. Trzeba też kupić kuchenkę elektryczną.

Muszą ponieść konsekwencje

Mama pani Anny uważa, że takie postawienie sprawy przez spółdzielnię nie jest sprawiedliwe. Bo jej dzieci są zmuszone do płacenia za coś, do czego ręki nie przyłożyły.

- To młodzi ludzi, którzy nie muszą znać się na prawie budowlanym - mówi pani Bogumiła. - Mieszkanie im się podobało i je kupili.

Jak się jednak okazuje, nieświadomość nie zwalnia nowych nabywców od odpowiedzialności.

- Ci państwo stając się właścicielami mieszkania przyjęli na siebie to zło - mówi Karolina Baryluk, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. - W ich gestii leży doprowadzenie mieszkania do stanu zgodnego z prawem.

Stargardzianie dziwią się temu, że poprzednik mieszkał tam przez kilka lat i jakoś nikt się go nie czepiał.

- A przecież każdego roku były przeprowadzane kontrole przez gazownię i kominiarzy - mówi pani Bogumiła. - Złożył on na piśmie oświadczenie. Przyznaje w nim, że to on przebudował mieszkanie. Ponoć administracja o tym wiedziała. Do kosztów, które mamy ponieść, nie zamierza się dorzucać. Spółdzielnia też nie chce w niczym partycypować. A przecież ta przebudowa odbywała się za jej cichym przyzwoleniem! Z tego co wiem, ten pan pracuje w spółdzielni.

Prezes spółdzielni temu zaprzecza.

- Taka osoba u nas nigdy nie pracowała i nie pracuje - zapewnia Robert Zdobylak. - I o żadnej nielegalnej przebudowie nie wiedzieliśmy. Gdyby to mieszkanie kupili od nas, wtedy my musielibyśmy ponieść koszty. Ale oni nabyli je od prywatnej osoby. A spółdzielnia jest zarządcą. Musimy więc wymagać, by stan mieszkania nie zagrażał zdrowiu i życiu.

Obowiązek doprowadzenia mieszkania do stanu zgodnego z prawem budowlanym spoczywa na jego obecnych właścicielach. Ale nie są oni na zupełnie straconej pozycji. Od tego, kto im lokal sprzedał, mogą przed sądem domagać się zwrotu kosztów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński