Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skazani za pobicie

Agnieszka Tarczykowska, 29 października 2002 r.
Pół roku temu dotkliwie pobili w Przemoczu koło Maszewa cztery osoby. Sąd Rejonowy w Goleniowie w piątek skazał całą ósemkę na kary pozbawienia wolności od 2,5 do 10 lat. Obrońcy zapowiedzieli apelację.

Zdarzenie miało miejsce 25 marca koło Maszewa. Na leśnym parkingu w okolicach Przemocza sprawcy zaatakowali czterech mężczyzn i brutalnie ich pobili. Jeden z poszkodowanych z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala.
Aresztowano wszystkich podejrzanych o napaść. Do tej pory siedmiu z nich przebywało w więzieniu w Goleniowie i Nowogardzie, jeden odpowiadał przed sądem z wolnej stopy. Akt oskarżenia zarzucał wszystkim, że działając wspólnie i w porozumieniu, używali przemocy wobec poszkodowanych, którym potem zabrali dokumenty, telefony i karty bankomatowe.

Poszło o dług

Jeden z oskarżonych, Marek K., właściciel lombardu w Goleniowie, miał się spotkać feralnego 25 marca ze swoim dłużnikiem na parkingu leśnym koło Przemocza. Dłużnik Jacek L. pojawił się tam wraz z trzema innymi osobami. Prawie równocześnie na parkingu pojawiło się ośmiu mężczyzn, którzy potem zasiedli na ławie oskarżonych.
- Sytuacją, która później się rozegrała, byłem zaskoczony. Nie wiadomo było kto, kogo, za co bije - zeznawał Marek K.
Większość oskarżonych nie przyznawała się do zarzuconych im czynów. Niektórzy zeznali, że znaleźli się w miejscu przestępstwa przypadkiem. Marek K. twierdzi, że nikomu nie zlecał pobicia dłużnika, ani nie prosił o pomoc w wyegzekwowaniu długu.

Ofiary bił pałką

Do winy przyznał się Rafał W. To on zdaniem innych oskarżonych oraz poszkodowanych, czemu zresztą nie zaprzeczał, bił ofiary policyjną pałką po całym ciele, kopał i deptał po rękach. Potem kazał im rozebrać się do naga i przykuł policyjnymi kajdankami jednego z nich do drzewa, następnie do haka holowniczego samochodu.
Ofiary zostały pozbawione także wartościowych przedmiotów - kart bankowych, telefonów, pieniędzy i dowodów tożsamości.

Wspólna biesiada

Po pobiciu oskarżeni pojechali na wspólną kolację do baru w Kliniskach. Za kolację zapłacił Rafał W., pieniędzmi, które kilka minut wcześniej zabrał ofiarom.
Następnego dnia oskarżeni odwiedzili dom ofiary. W mieszkaniu była tylko żona Jacka L. - Wioletta, która poinformowała ich, że mąż przebywa w szpitalu. Rafał W. groził kobiecie, potem przeszukali jej dom, zabrali m.in. dekoder telewizyjny, biżuterię i pieniądze w celu wyrównania rachunków.
Sprawcy pojechali także do szpitala, gdzie leżał Jacek L. - główny poszkodowany.

Kluczowe zeznania

Jako świadek w postępowaniu dowodowym zeznawał Jacek L. Jego zeznania najbardziej obciążyły Rafała W., Mariusza Ch. i Przemysława O. - jako tych, którzy czynnie uczestniczyli w pobiciu czterech mężczyzn. Jak twierdził Jacek L. - napastnicy domagali się spłaty długu, który został już wcześniej przez niego spłacony na rzecz Marka K.
Jacek L. potwierdził także fakt, że następnego dnia sprawcy nachodzili żonę w mieszkaniu i jego w szpitalu, dopominając się pieniędzy.

Sypnął współtowarzyszy

W dniu, w którym przesłuchiwani byli świadkowie, zeznania zmienił nagle główny oskarżony - Rafał W. Wyjaśniał, że poprzedniego dnia, w więzieniu, został poturbowany za składanie zeznań na niekorzyść Marka K.
- Chciałem wziąć winę na siebie, żeby oczyścić innych, ale po tym incydencie zmieniam zeznania - mówił. - Poza mną bił także Marek K. Przecież nikt mi nie uwierzy, że sam pobiłem czterech mężczyzn.
Relacja głównego świadka odnośnie Marka K. nie pokrywała się z zeznaniami Rafała W. Na niekorzyść jedynego przebywającego na wolności oskarżonego, Piotra K., zeznawał Mariusz Ch.
Spore zaskoczenie wśród obecnych na sali sądowej wzbudziło zachowanie Rafała W., który przepraszał poszkodowanych i oferował finansowe zadośćuczynienie.

Winni są wszyscy

Prokurator zażądał wysokich kar dla oskarżonych - od 4 do 10 lat pozbawienia wolności. Sąd ogłaszając w piątek wyrok, skazał Rafała W. na 10 lat pozbawienia wolności, Mariusza Ch., Grzegorza S., Rafała L. i Marka K. na 6 lat, Przemysława O. na 3,5 roku oraz Jacka K. i Piotra K. na 2,5 roku więzienia. Wszystkim zasądzono także grzywny.
Sąd w uzasadnieniu wyroku stwierdził m.in., że wszyscy sprawcy działali brutalnie i wyrafinowanie, a zdarzenia na parkingu przypominały egzekucję. Dlatego kary są współmierne do popełnionego czynu.
Wyrok nie jest prawomocny. Obrońcy zapowiedzieli złożenie apelacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński