MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dzieciaki pijaki

Anna Miszczyk
Archiwum
13-letni Tomek, który trafił do szpitala dziecięcego w Szczecinie, miał w wydychanym powietrzu 4 promile.

Mogą pomóc

Mogą pomóc

Osoby niepełnoletnie na pierwsze spotkanie w Monarze muszą przyjść z opiekunem. Same mogą jedynie zadzwonić. Jest terapia grupowa i indywidualna dla młodzieży. Pierwszy krok to zdiagnozowanie modelu zażywania, źródła i przyczyn problemu. W czwartki są grupowe spotkania dla rodziców, gdzie uczy się ich jak rozmawiać z dorastającym dzieckiem i jak je zrozumieć. W Monarze mogą poradzić i pomóc wyjść z nałogu, ale też skierować do innych specjalistów i szpitala.

Takie przypadki lekarzy już nie dziwią. Piją nawet 5-letnie dzieci. Na oddział ratunkowy szpitala dziecięcego przy ul. Św. Wojciecha przyprowadziła Tomka siostra. Miał złamaną nogę.

- Ojciec chłopaka, kiedy się tutaj zjawił, był w szoku. Nie wiedział, że jego syn pije - mówi dr Tadeusz Sokala, kierownik oddziału.

4 promile Tomka lekarzy nie zaskakują. Dzieci zwykle mają bardzo wysokie wyniki. Często kończy się to płukaniem żołądka, a nawet dializą. Połamane ręce i nogi wymagają interwencji chirurga.

- Największym problemem są dla nas dzieci podpite. One nie potrzebują leczenia. Trzeba je tylko położyć do łóżka. Przypilnować, gdy wymiotują - mówi dr Sokala. - Często leżakują tu, bo rodzice nie chcą ich zabrać.

Pijanych przywozi do szpitala policja. Zbierani są z parków i ulic. Niektórych przyprowadzają koledzy.

- Taka pijana grupa to dodatkowy problem. Są agresywni. Ten oddział jest po to, by ratować życie, a nie wysłuchiwać obelg od dzieci - mówi lekarz.

Zdarza się zresztą, że na obelgach się nie kończy i pijanego nastolatka trzeba
obezwładnić. Najgorzej jest na początku ferii i wakacji, w święta i Dni Morza. Wtedy tylko jednego wieczoru jest kilka takich przypadków.

Miks, czyli piwo plus narkotyki

Młodsze dzieci podprowadzają alkohol rodzicom. Większe kupują go same albo proszą o przysługę starsze rodzeństwo, kolegów. Piją głównie piwo. Jest najtańsze i wszędzie dostępne.

- Popularne jest też mieszanie alkoholu z narkotykami - mówi Anna Babczyńska, terapeuta uzależnień w szczecińskiej Poradni Profilaktyki i Terapii Uzależnień Monar przy ul. Małkowskiego. - Po wypiciu alkoholu znacznie łatwiej zażyć narkotyki, ponieważ kontrola zachowania ulega osłabieniu.

Do Monaru zgłasza się dziś coraz więcej nastolatków. Około 30 procent z nich to nieletni z problemem alkoholowym.

- Te osoby szukają pomocy, ale niełatwo ją w Szczecinie znaleźć. Są w naszym mieście placówki leczenia uzależnień alkoholowych na ul. Ostrowskiej i Żołnierskiej. One jednak zajmują się osobami dorosłymi. Jednorazowo mogą pomóc nieletnim, ale specjalnej placówki dla tej grupy, nie ma - mówi Anna Babczyńska.

Wśród pijących nastolatków, którzy zgłaszają się do poradni przy ul. Małkowskiego, większość to chłopcy. Niektórzy piją nawet kilka lat.
Rodzice, którzy ich przyprowadzają, przyznają, że już sobie nie radzą z dziećmi.

Rodzice muszą mądrze zareagować

Większość nastolatków w okresie dojrzewania próbuje alkoholu. Robią to z ciekawości. Gdy chcą się poczuć dorosłymi. Bywa, że dla zabawy, a także pod presją rówieśników. Niektórzy próbują w ten sposób uciec od kłopotów.

- Jeżeli w tym czasie rodzice mądrze nie zareagują, a dziecko swoje problemy zaczyna już rozwiązywać przy pomocy alkoholu, to jest prawdopodobieństwo, że dojdzie do uzależnienia - ostrzega Anna Babczyńska.- Alkohol podobnie do narkotyków daje natychmiastową gratyfikację, zmianę samopoczucia, złudne poczucie rozwiązania problemów. Młody człowiek rzadko myśli o konsekwencjach, o tym co może się wydarzyć w przyszłości.

Po alkohol i narkotyki sięgają często dzieci, których rodzina nie nauczyła radzenia sobie ze stresem i trudnymi sytuacjami. Środki psychoaktywne dają nastolatkowi złudzenie dobrego radzenia sobie w życiu.

- Także rodzice nie zawsze zdają sobie sprawę, że sami nie są dla dziecka dobrym przykładem - mówi terapeutka. - Boli ich głowa, to sięgają po tabletkę, alkohol. Uczą, że problemu można się pozbyć szybko. Wystarczy coś zażyć.
Dziecko obserwuje zachowania rodziców i je naśladuje. Ojciec, który codziennie sięga po piwo, powie, że to nic takiego, bo się przecież nie upija.

- Dziecko jednak to widzi - mówi Anna Babczyńska.

Młodzi ludzie sięgają też po alkohol, bo jest on w domu w zasięgu ręki. Wydaje się więc czymś normalnym. - Jeśli to się powtarza, jest to dla rodziców bardzo ważny sygnał. I nie ma znaczenia, że dziecko się nie upija - ostrzega terapeutka.- Dziecko potrzebuje od rodziców jasnych wskazówek i drogowskazów.

Łukasz, uczeń jednego ze szczecińskich gimnazjów, nawet sobie nie wyobraża imprezy bez kilku piw. Czuje się wtedy rozluźniony.

- Jeśli w niedzielę była impreza, to w poniedziałek połowa klasy jest półprzytomna. Na szczęście mamy lżejsze lekcje. Gdyby pierwsza była matma czy fizyka, byłoby ciężko - przyznaje.

Anna Babczyńska potwierdza: - W środowisku młodzieży zaczyna już funkcjonować model imprezy, na której nie może zabraknąć alkoholu. Nastolatkom w głowie się nie mieści, że można bawić się na trzeźwo. Tłumaczą się, że piją tylko piwo. Ale przecież tym także można się upić. Najdziwniejsze jest to, że sami rodzice to picie na imprezie akceptują.

Nieraz jednak brak im po prostu autorytetu. Ojciec mówi do córki, że nie puści jej na imprezę. A ona na to, że i tak pójdzie. Kary nie działają.

Uzależnienie. Czy to już?

Zdaniem eksperta

dr Hubert Kupciec z Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Szczecińskiego
- Z przeprowadzonych badań wynika bowiem jednoznacznie, że najczęściej młodzież spożywa alkohol w towarzystwie rówieśników (43 proc.), co ma najczęściej miejsce w ich (29 proc.) lub we własnym domu (24 proc.). Jako motywy alkoholizowania się młodzi ludzie na pierwszym miejscu podają chęć przeżycia przyjemności, lepszej zabawy (35 proc.), czyli piją dla tzw. fazy. Na drugim miejscu występuje namowa innych (najczęściej koleżanek i kolegów) (23 proc.), na trzecim natomiast okazja, np. impreza, urodziny, święto (15 proc.). Na tej podstawie można wysnuć wniosek, że alkohol jest stałym atrybutem spotkań towarzyskich młodzieży gimnazjalnej, co szczególnie widoczne jest podczas wspólnie przeżywanych uroczystości i wyjazdów.

Jeśli na zabawie kilka osób pije, to reszta zwykle także sięga po alkohol. W tym wieku presja rówieśników jest bardzo silna.

- A jeszcze jak się odczuje pozytywne skutki działania alkoholu (ktoś będzie miał lepszy humor, ktoś inny nabierze pewności siebie) i jak jeszcze rodzice na to nie zareagują źle, to prawdopodobieństwo, że taka osoba po raz kolejny sięgnie po alkohol jest bardzo wysokie - mówi Anna Babczyńska.

Fachowcy wyróżniają 4 fazy picia. Pierwsza to eksperymentowanie, druga - używanie, trzecia- szkodliwe używanie, a czwarta- uzależnienie. Nie zawsze jest jednak tak, jak w podręczniku dla terapeutów.

- Można kilka lat eksperymentować i nie wejść w uzależnienie. Bywa jednak, że od sporadycznego eksperymentowania szybko przechodzi się do uzależnienia. To jest sprawa bardzo indywidualna- mówi Anna Babczyńska.

- Po alkoholu można zrobić rzeczy, których nie da się już odwrócić. Zaszkodzić innym i sobie - ostrzega terapeutka z poradni Monaru.

Do rzadkości nie należą bójki. Ale to jeszcze nic. Bywa, że nastolatka nie wraca na noc do domu. Budzi się zaś w łóżku z obcym facetem. Dopiero rano zaczyna myśleć o konsekwencjach wypicia alkoholu. Zdarza się wtedy, że próbuje popełnić samobójstwo, bo nie widzi innego sposobu na wyjście z tej sytuacji.

- Dla niektórych dziewcząt taki niepożądany kontakt seksualny może być momentem otrzeźwienia. Dziewczyna nagle uświadamia sobie, że po alkoholu straciła nad wszystkim kontrolę - mówi Anna Babczyńska.

Często dopiero sytuacja ekstremalna (upicie się do nieprzytomności, bójka, samookaleczenie, przygodny kontakt seksualny z chłopakiem czy dziewczyną) sprawiają, że młody człowiek uświadamia sobie, że ma problem z alkoholem. Wtedy nierzadko szuka też pomocy specjalisty.

Dla 15-letniej Magdy takim momentem przełomowym była zabawa w jednym ze szczecińskich klubów.

- Zobaczyłam, jak kilku chłopaków gwałci nieprzytomną dziewczynę. Ustawili się w kolejce. Dziewczyna była pijana albo naćpana. Dziś żałuję, że nie wezwałam policji. Wtedy jednak myślałam, że to nie moja sprawa. Ale przecież nie ma pewności, że mnie coś takiego nie mogło się zdarzyć. Od tego czasu nie piję - przyznaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński