MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zimowa walka o popularność

Krzysztof Dziedzic [email protected]
Jest tak popularny, że ściąga tłumy nawet na mecze siatkówki ze swoim udziałem.
Jest tak popularny, że ściąga tłumy nawet na mecze siatkówki ze swoim udziałem. Andrzej Szkocki
Justyna Kowalczyk, czy Kamil Stoch? Które z nich zawładnie kibicami i zarobi spore pieniądze? Trwa bitwa o miano numeru 1 w miesiącach, w których w sporcie nie dzieje się wiele.

Styczeń i luty to naturalny czas sportów zimowych. Jednak przez wiele lat mizeria zimowych dyscyplin w naszym kraju nie pozwalała tego właściwie wykorzystać. Mimo tego, że nie grają w tym czasie piłkarze, a halowe zespoły nie wchodzą jeszcze w decydującą fazę rozgrywek. To się zmieniło wraz z nadejściem wyjątkowej formy Adama Małysza. Choć mało kto uprawia skoki narciarskie, choć mało gdzie w Polsce jest skocznia - to Polacy pokochali tę dyscyplinę. Jednak nie ze względu na jej fantastyczne walory w odbiorze. Ze względu na sukcesy Małysza.

Chodzi o zwycięstwa, nie o skoki

Skoki są dość trudne do oglądania. Zwłaszcza na żywo. Ci którzy oglądali zawody na własne oczy podkreślają, że w telewizji wyglądają o wiele lepiej. Więcej widać. Mimo to jest spory problem z odbiorem. Na ogół nie wiadomo, ile dany zawodnik skoczył. Potem trzeba jeszcze czekać na noty sędziów. Krótko pisząc: po oddaniu ostatniego skoku w konkursie często nie wiadomo, kto wygrał zawody - trzeba poczekać ponad 10 sekund.

Oczywiście na "chybił trafił" można określić, kto jest lepszy, kto oddał słabszy skok. Jednak przy podobnych odległościach trzeba już oczekiwać na oficjalne pomiary i noty arbitrów. A jednak mimo tego Polacy w ostatnich latach masowo zasiadali przed telewizorami, by oglądać skoki. Bo chcieli zobaczyć, jak Małysz wygrywa ze wszystkimi. To była oczywiście tajemnica sukcesu oglądalności skoków narciarskich.

Przyjemnie patrzyło się, jak Małysza pokonuje Niemców i innych. - Polak potrafi - śmiało można było wtedy powiedzieć. Do tego sam Małysz był skromnym, dającym się kochać sportowcem i człowiekiem. I wszyscy na tym zyskiwali: Małysz, jego żona, Polski Związek Narciarski, transmitująca zawody Telewizja Polska, itd. To był świetny czas dla wymienionych.

Uwierzył i dał nadzieję

W ubiegłym roku Małysz zakończył karierę skoczka (obecnie jako kierowca jedzie w Rajdzie Dakar). I także w ubiegłym roku pojawiła się nadzieja, że pałeczkę od Małysza przejmie Stoch. Długo był w jego cieniu, ale potem jakby ośmielony sukcesami Małysza uwierzył, że może i on. W styczniu, lutym i marcu ubiegłego roku Stoch wygrał zawody Pucharu Świata w Zakopanem, Klingenthal i Planicy. Dał nadzieję, że serial serial pod nazwą "sukcesy polskiego skoczka narciarskiego" nie skończył się: że zmienił się tylko główny bohater. W to bardzo wierzą kibice, a także żona Stocha, Ewa i wszyscy, którzy żyją ze skoków - w tym Polski Związek Narciarski, czy Telewizja Polska.

Czy tak będzie? Trzy konkursy bardzo prestiżowego konkursu Czterech Skoczni dały nadzieje. Stoch miał cztery dobre wyniki w czterech skokach i po nich zajmował szóste miejsce (po pierwsze kolejce w Oberstdorfie), czwarte (w Garmisch-Partenkirchen) i pierwsze (w Innsbrucku). Śmiało można go zaliczyć do światowej czołówki - a to już bardzo dużo.

Sukcesy Justyny, dyscyplina Kamila

Jeżeli jednak nie będzie wygrywał, to może nie utrzymać na sobie głównej uwagi kibiców w zimowych miesiącach. Na szczęście dla Polskiego Związku Narciarskiego dziś na pierwszym planie nie są przygotowujący się do mistrzostw Europy piłkarze ręczni, ale inna przedstawicielka sportów zimowych - biegaczka Justyna Kowalczyk. Nad Stochem ma jedną wielką przewagę: sukcesy. Mistrzyni olimpijska i świata, 10-krotna medalistka tych imprez jest dziś gwarancją miejsca na podium, z ogromnymi szansami na zwycięstwo.

Stoch ma nad nią przewagę "dyscypliny": polscy kibice przyzwyczaili się do skoków. Telewizyjne transmisje z biegów narciarskich jeszcze nie są tak popularne. Jednak wydaje się to być tylko kwestią czasu - zwłaszcza, jeżeli Stoch przynajmniej od czasu do czasu nie wskoczy na podium.

A zatem trwać będzie bitwa pomiędzy Stochem a Kowalczyk - o popularność. Oby była tak pasjonująca, jak
w środę.

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński