MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Za hodowanie gołębii mieszkańcom Barlinka grozi eksmisja

Jacek Słomka [email protected]
- Tutaj nie ma żadnych gołębi. Dlaczego nikt nie upewnił się, przed wydaniem decyzji? - pyta rozgoryczony Tadeusz Karasiewicz.
- Tutaj nie ma żadnych gołębi. Dlaczego nikt nie upewnił się, przed wydaniem decyzji? - pyta rozgoryczony Tadeusz Karasiewicz. Fot. Jacek Słomka
Tadeusz Karasiewicz mieszka tu od 1952 roku. Przez 30 lat hodował gołębie. Były całym jego życiem. Teraz poniesie tego konsekwencje prawne.

O Karasiewiczu i jego gołębiach pisaliśmy w listopadzie 2009 roku. Interesował się nimi od najmłodszych lat. W czasie wojny przypłacił to między innymi pobiciem przez Niemca. Także później gdzie tylko mógł, hodował te ptaki.

Przez ostatnie 30 lat trzymał je w pobliżu swojego domu, na ul. Gorzowskiej. Ale jednej z sąsiadek pana Tadeusza zaczęło to przeszkadzać. Dla niego i jego żony zaczęło się w tym momencie kłopoty.

Po skargach do Barlineckiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, mieszkańców budynku w którym mieszka, nakazało ono starszemu człowiekowi usunąć gołębie. Mimo, że przez lata nikomu one nie przeszkadzały. Nagle okazało się, że aby je trzymać, trzeba mieć pozwolenie i zgodę współmieszkańców.

Tadeusz Karasiewicz, takich rzeczy nie miał. Dlatego BTBS zagroziło, że jeżeli gołębie nie znikną, sprawę skieruje do sądu. Po to, żeby jego i żonę wyeksmitować.

Od tego czasu schorowany człowiek robił wszystko, żeby gołębi się pozbyć. Część ptaków zdołał sprzedać. Część rozdał. Klatkę, w której przebywały, rozebrał. Wysprzątał budynek gospodarczy. Kiedy
zdawało się, że pozbył się kłopotu, dziewięć gołębi po pewnym czasie powróciło.

Sąsiadom to się nie spodobało. Sprawa znowu trafiła do BTBS i na sesję rady miasta.

Tam padły słowa o konieczności definitywnego załatwienia sprawy. Karasiewiczowie otrzymali pismo, że
mają zdać mieszkanie. Dla dwojga schorowanych ludzi, świat się zawalił.

- Za co, ktoś nas tak nienawidzi i karze? - pytała wtedy Maria Karasiewicz. - Co, i komu złego zrobił mój mąż i jego gołębie?

W pierwszych dniach grudnia, ubiegłego roku do małżeństwa przyszła komisja z BTBS, żeby odebrać
klucze od mieszkania. Jej członkowie stwierdzili, że lokal nie jest przygotowany do zdania. Dlatego go nie przejęto. Nie stwierdzono także, jakichkolwiek gołębi na posesji przy ul. Gorzowskiej.

Po tych przeżyciach, pan Tadeusz trafił do szpitala.

Jego małżonka pozbyła się sześciu gołębi, które kiedyś wróciły i były zamknięte w szopce. Okazało się jednak, że urzędnicza machina eksmisyjna, ruszyła. W myśliborskim Sądzie Rejonowym odbyło się posiedzenie niejawne, o eksmisję Karasiewiczów. Po niej poinformowano gminę, o możliwości
wstąpienia do sprawy, w charakterze interwenta ubocznego. Sprawę wyznaczono na 22. kwietnia.

- Nie wiem, co to znaczy - mówi płacząc pani Maria. - Przecież gołębi już nie ma. Dlaczego nikt tego nie sprawdził? Mąż pójdzie po ratunek do burmistrza. Przecież starych ludzi nie wyrzuca się na bruk. I to za co? Za wielką miłość do gołębi?

Burmistrz Zygmunt Siarkiewicz potwierdza, że Karasiewicz był u niego.

- Poprosiłem panią prezes BTBS o wycofanie sprawy z sądu - zapewnia. - Wstępnie obiecała, że to uczyni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński