Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wspólne śpiewanie na cześć założyciela szczecińskiej opery. W weekend rozpoczął się rok Jacka Nieżychowskiego [ZDJĘCIA]

Małgorzata Klimczak
Małgorzata Klimczak
Przy grobie artysty na Cmentarzu Centralnym zebrała się rodzina i przyjaciele artysty.
Przy grobie artysty na Cmentarzu Centralnym zebrała się rodzina i przyjaciele artysty. Andrzej Szkocki
W setną rocznicę urodzin Jacka Nieżychowskiego, założyciela i pierwszego dyrektora Operetki Szczecińskiej, na której fundamentach powstała Opera na Zamku, na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie, na którym jest pochowany, zabrzmiała aria „Wielka sława to żart” z operetki „Baron cygański” J. Straussa.

Przy grobie artysty na Cmentarzu Centralnym zebrała się rodzina i przyjaciele artysty.

- Dziś 100-lecie urodzin wielkiego szczecinianina, wielkiego Polaka, człowieka, który szczególnie naszemu miastu sprawił dużo radości, niespodzianek, ale i zbudował wiele trwałych fundamentów kultury. Stworzył dzisiejszą Operę na Zamku, dał nam dwie edycje Festiwalu Młodych Talentów, był wybitnym aktorem. Człowiek o wielkim sercu, wysokiej kulturze; możemy z niego czerpać garściami - mówi Jacek Jekiel, dyrektor Opery na Zamku.

Rodzina Jubilata opowiadała rodzinne anegdotki, wspominając jego pogodne podejście do życia i poczucie humoru.

- Tata miał wspaniałe podejście do nas, do dzieci. Gdy miałem 7 lat i przyłapał mnie na paleniu papierosów, to posadził mnie w swoim gabinecie, nie beształ, nie sprał, tylko poczęstował kolejnym, piekielnie mocnym i powiedział: „Gdy będziesz chciał zapalić, przyjdź, zapalimy razem”. Potem już nie zapaliłem papierosa bardzo długo - mówi Tomasz Nieżychowski, syn. - Gdy się wygłupialiśmy z moją ówczesną narzeczoną i szwagrem, jadąc nową Syreną taty, w trójkę z przodu, jedna osoba hamowała, druga przyspieszała, trzecia miała sprzęgło. Całe miasto przejechaliśmy. Jak palnęliśmy w ogrodzenie do dużego ogrodu, gdzie był mini-golf, to skróciliśmy Syrenę o pół metra. A tata siedział i jadł obiad. Wyjrzał przez okno, zapytał, co się stało i skwitował: „Aha, napraw, to blacha, wyklepie się”.

Było również co nieco o kulinarnych zamiłowaniach Jacka Nieżychowskiego.

- Kochał jajka na miękko: łyżeczka masła i łyżeczka jajka. Nie lubił jajecznicy. Kiedyś go zapytałam, dlaczego? A on odpowiedział: „A powiedz, jak mam odkryć, z ilu oni jajek robią tę jajecznicę? Nie będę tego zamawiał”. Gdy w ostatnich latach leżał na oddziale kardiologii, to powiedział lekarce: „Wiem, dlaczego tylu ludzi tu umiera. Bo to jedzenie jest tak podłe, że umierają z głodu. Zrobię pani kartę, jak należy żywić pacjentów. Brak masła!” I nigdy nie miał podwyższonego cholesteroli, myśmy mieli – on nie - mówi Aleksandra Nieżychowska-Stankiewicz, córka.

Na zakończenie imprezy wszyscy wspólnie zaśpiewali arię „Wielka sława to żart” z operetki „Baron cygański” J. Straussa.

W piątek i w sobotę w Operze na Zamku odbyło się przedstawienie poświęcone artyście pt. "Nieżychowski". Było dużo muzyki, śpiewu oraz anegdot.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński