Wielka dyskusja o to, kto powinien nazywać szczecińskie ulice i kto jest prawdziwym demokratą. Spięcie między radznymi

Nazwy ulic, placów, skwerów w Szczecinie często wywołują problemy. A to nie ma logiki w ich tworzeniu, a to patron jest zbyt polityczny, a to miał fatalną przeszłość. Aby podobnych problemów uniknąć, radni Szczecina przyjęli procedurę nadawania i zmian nazw ulic, placów i parków w mieście. Temat wywołał gorącą dyskusję, a niektórzy radni udowadniali innym, że są bardziej obywatelscy.

Nowością będzie Zespół Nazewnictwa Miejskiego do opiniowania wniosków. Takie zespoły funkcjonują w innych miastach. W jego skład wejdą osoby z grona znawców tradycji i dziejów Szczecina, historyków, językoznawców i geodetów.

Radnych podzieliła sprawa podmiotów, które mogą zgłaszać wnioski o nazwanie ulic. Radna Edyta Łongiewska-Wijas zarzuciła pozostałym radnym, że są antyobowatelscy, bo na liście uprawnionych podmiotów nie wymieniono mieszkańców.

- To bardzo dobra uchwała, ale wśród tych , którzy mogą zgłaszać wnioski o ulice nie ma tych, który są najważniejsi - mieszkańcy. To pominięcie mieszkańców jest dziwne, to kolejny przejaw niechęci wobec mieszkańców miasta. Nie tłummy aktywności mieszkańców, bo to działalność antyobywatelska - mówiła.

I zaproponowała, aby wnioski z nazwą nowej ulicy mogła zgłaszać grupa 150 osób. Na to, że to nie jest dobry pomysł, zwróciła uwagę mec. Joanna Martyniuk, prawnik rady miasta. Według niej takie rozwiązanie zablokuje dotychczasową praktykę, w której z wnioskiem do radnych może w każdej chwili przyjść nawet jeden mieszkaniec. To dało argumenty do szarży radnemu Pawłowi Bartnikowi.

- Wypraszam sobie takie teksty że mu jesteśmy antyobywatelscy. Każdy obywatel ma prawo przyjść i zgłosić swój pomysł i my będziemy to rozpatrywać, bo mieszkańcy są najważniejsi. I my to wiemy, ale nie wiem, czy pani to wie - odpowiedział radnej Łongiewskiej-Wijas.

POLECAMY RÓWNIEŻ: Ulica Murna? A plac admirała Sierpinka? Zapraszamy do naszego quizu