Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marsz Niepodległości w Szczecinie. Przyszły całe rodziny

Marek Rudnicki
Marsz Niepodległości 2015.
Marsz Niepodległości 2015. Andrzej Szkocki
Przed marszem, tuż po mszy świętej w katedrze, osłonięta została w bazylice w kaplicy Armii Krajowej tablica upamiętniająca oficerów i żołnierzy podziemia narodowego.

Symbolicznego aktu dokonał płk. Jan Podhorski ps. Zygzak, uczestnik Powstania Warszawskiego i żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych.

- Pierwszy raz podczas oficjalnej uroczystości padło, że Szczecin swą przynależność do Polski wcale nie zawdzięcza komunistom, a polskiej endecji - cieszył się z tego faktu historyk, Wojciech Lizak.

Marsze niepodległościowe wywoływały dotąd dreszcz emocji, czy nie dojdzie do konfrontacji z ugrupowaniami ze środowisk lewicowych. Tym razem przeciwnicy narodowców nie było. Na placu Orła Białego, skąd wyruszył marsz, pojawiło się bardzo dużo rodzin z biało-czerwonymi chorągiewkami i przypiętymi kotylionami.

Święto Niepodległości. Zobacz, jak dobrze znasz historię! [QUIZ]

- Całe rodziny z dziećmi, najmłodsi, rodzice, najstarsi, to robi wrażenie - powiedział nam Karol Wołek, wiceprezes zarządu głównego Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, który na marsz szczeciński przyjechał z Lublina. - Pierwszy raz widzę taką jedność pokoleniową. Szczecin może być wzorcem dla całego kraju, jak łączyć się, a nie dzielić.

W kolumnie marszowej, która ruszyła do Bramy Portowej i dalej przez ulicę Bolesława Krzywoustego i aleję Piastów doszła do pl. Szarych Szeregów, uczestniczyły grupy inscenizacyjne, szczecinianie i wiele osób, które przyjechały z okolicy, a nawet z Wielkopolski i lubelskiego.

- Jestem tu, bo to uroczystość polska i mamy niepodległość - powiedział nam rezolutnie mała Agnieszka, która z Polic przyjechała z dziadkami, Blandyną i Zdzisławem Gorący. W ubiegłym roku byli na marszu w Warszawie.
Po drodze skandowano kilka haseł, w tym „Bóg - Honor - Ojczyzna” i to hasło widniało też na niesionej, długiej na kilkadziesiąt metrów białej fladze.

- Lis do Kruka, zwolnić czoło, powtarzam Lis do Kruka...” nadawał do kołnierza jakiś mężczyzna w cywilnym ubraniu idący z boku czoła kolumny. Cały marsz był bardzo dokładnie obstawiony umundurowanymi policjantami, a kolumnę zamykało kilka radiowozów na światłach. Pojawili się też policjanci na koniach.

- Doczekałem się okresu, gdy różne ugrupowania idą ramię w ramię dla dobra Polski - cieszył się kpt. Waldemar Gałuszko, żołnierz AK i NSZ.

- Cieszy mnie, gdy widzę całe rodziny - płk. Jan Podhorski patrzył z dumą na trzy tysięczny pochód i wspominał dzień, gdy był w Szczecinie przed laty, gdy zmarł Stalin. - Idzie ku dobremu, mamy wygrane wybory, mamy czas, gdy zjednoczyliśmy się dla Polski.

Uczestnicy marszu dzielili się wrażeniami. Zauważali, że w tym roku w porównaniu do ubiegłego pojawiło się mniej osób, ale za to przyszli - to stały element pojawiających się uwag - całymi rodzinami.

- Ja myślę, że to dlatego, że wybory pokazały, że nie liczy się internacjonalizm, a naród - uważa Ania Komułga.

- Zmienia się świadomość pokolenia, które dorosło - to opinia Ireny Janik, której ojciec, sierżant Władysław Cymbarewski walczył w 1920 r. z bolszewikami pod Warszawą. - Im tak łatwo już nikt nie wmówi, że jest dobrze. Wiedzą, że muszą zjednoczeni walczyć o polskość i powodzenie Polski.

- Zaproszenie na marsz przyszło ze Światowego Związku Żołnierzy AK i NSZ, a to zobowiązuje - mówi Ewa Kaźmierczak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński