Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa zabójstwa 12-letniej Magdy z Wielgowa. Obrońcy podważają główne dowody

Mariusz Parkitny, [email protected]
Oskarżony Mariusz S. coraz pewniej czuje się przy swoich nowych obrońcach, mec. Janie Widackim (z lewej) oraz mec. Macieju Krzyżanowskim. Nie chowa już głowy w ramiona. Zadaje pytania, robi notatki.
Oskarżony Mariusz S. coraz pewniej czuje się przy swoich nowych obrońcach, mec. Janie Widackim (z lewej) oraz mec. Macieju Krzyżanowskim. Nie chowa już głowy w ramiona. Zadaje pytania, robi notatki. Sebastian Wołosz
Nowa linia obrony adwokatów Mariusza S. oskarżonego o zabójstwo 12-letniej Magdy z Wielgowa. Podważają zeznania policjantów i badania DNA.

Jeśli wywody obrońców zrodzą wątpliwości u sędziów, oskarżony, który już kilka razy był skazywany na dożywocie, może zostać uniewinniony. Bo jedna z kardynalnych zasad prawa karnego brzmi: w wątpliwościach rozstrzyga się na korzyść oskarżonego.

Prawie dziesięć lat temu 12-letnia Magda z Wielgowa została zgwałcona i zamordowana. Prokuratura o zbrodnię oskarżyła sąsiada z wioski, 30-letniego Mariusza S. Miała dwa koronne dowody: przyznanie się podejrzanego i ekspertyzę, z której wynikało, że ślad zostawiony na ramieniu ofiary pochodzi od mężczyzn z rodu S. Ponieważ brat i ojciec Mariusza mieli alibi, uznano, że sprawcą musi być Mariusz S.

Przez ostatnie lata wszystko wskazywało, że ta koronkowa robota prokuratury przyniosła jej pełny sukces. Kolejne sądy skazywały S. na dożywocie. Jeden z wyroków był nawet prawomocny. Ale S. ma szczęście do prawników. Mimo, że ma ich z wyboru, walczą o niego jak lwy. Sąd Najwyższy uchylił prawomocne dożywocie i nakazał po raz kolejny zbadanie sprawy. I w takim właśnie momencie wkracza mec. Jan Widacki, znany adwokat z Krakowa, kryminolog. Na koncie ma już uniewinnienia oskarżonych z beznadziejnych, wydawałoby się, spraw.

I wczoraj mec. Widacki raz z mec. Maciejem Krzyżanowskim dali pokaz swoich umiejętności. Na ich wniosek przesłuchano trzech policjantów, którzy pierwsi odbierali wyjaśnienia od Mariusza S. To był jedyny raz, kiedy podejrzany przyznał się do winy i opowiedział co zrobił. Potem się z tego wycofał i oskarżył policjantów o siłowe wymuszanie zeznań.

Wczoraj policjanci zaprzeczali, choć przyznali, że przesłuchiwany był skuty kajdankami. To wywołało pomruk zdziwienia na sali sądowej. nie wiadomo jednak, czy wystarczyło to do zasiania wątpliwości wśród sędziów.

I druga sprawa - DNA oskarżonego. Adwokaci chcą sprawdzenia, czy w 2008 r., gdy szczeciński Zakład Medycyny Sądowej "odczytał" ślad na ramieniu Magdy, miał atest na robienie takich badań. Adwokaci chcą też wiedzieć, dlaczego cztery lata wcześniej - w 2004 r. - gdański ZMS nie był w stanie odczytać ze śladu kodu DNA podejrzanego. Czy tylko dlatego, że ówczesna nauka tego nie potrafiła?

Dlatego na kolejnej sprawie świadkiem może być prof. Ryszard Pawłowski z Gdańska, jeden z największych specjalistów badania DNA.

Nie wiadomo, czy na październikowej rozprawie wyrok w końcu uda się wydać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński