Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecin: Oszust udaje bogatego klienta

Mariusz Parkitny
Tajemniczy oszust upodobał sobie kantory. Według naszych rozmówców okradł przynajmniej dwa z nich. Szczęścia próbuje też w sklepach i aptekach.
Tajemniczy oszust upodobał sobie kantory. Według naszych rozmówców okradł przynajmniej dwa z nich. Szczęścia próbuje też w sklepach i aptekach. Marcin Bielecki
Elegancki mężczyzna z plikiem pieniędzy udaje klienta. W sklepach i kantorach robi potężne zamieszanie. A sprzedawcy zostają w mankiem w kasie.

Oszust działa w Szczecinie. Nie wiadomo od kiedy. Na początku tygodnia ukradł pieniądze z kantoru, a potem ze sklepu w centrum miasta. Wcześniej próbował szczęścia w aptece i innych kantorach. W poniedziałek został nawet zatrzymany. Ale w niejasnych okolicznościach udało mu się wyjść ze sklepu. Przychodzi z kobietą trzymającą małego psa na rękach. O zdarzeniu opowiedzieli nam uczestnicy poniedziałkowego zajścia. Boją się podawać swoich nazwisk.

- Przyszedł późno wieczorem. Z kobietą, która miała psa na rękach. Przed okienkiem wyjął plik banknotów. Było tego ze dwa tysiące złotych lub więcej - opowiada pracownica kantoru w centrum Szczecina.

Mężczyzna prawdopodobnie udawał, że nie zna języka polskiego. Tłumaczył na migi, rysował na kartce. Chciał rozmienić pieniądze. Wyjął dwa banknoty po 200 zł.

- Narobił strasznego zamieszania. Udawał, że nie zna języka. O coś pytał, wykrzykiwał. Potem chciał rozmienić większą ilość pieniędzy. Tak mnie zakręcił, że w końcu się pogubiłam - przyznaje nasza rozmówczyni.

Dała mężczyźnie cztery banknoty po 100 zł. Wzięła od niego dwie dwustuzłotówki. Wtedy znów klient zaczął się dziwnie zachowywać. W końcu do transakcji nie doszło. Kasjerka oddała mu 200-złotówki. Dopiero, gdy wyszedł zorientowała się, że zwrócił jej tylko 300 zł. Brakowało jednej "setki".

- Nie mam pojęcia kiedy to zrobił. Ma jakieś triki, strasznie zwinne palce - dodaje.
Pracę kończyła przed północą. Stała już na przystanku, gdy zadzwonił jej szef. Zapytał, czy mężczyzna, który ją okradł był ubrany w zieloną kurtkę i nosił okulary. Okazało się, że tak. Został zatrzymany w sąsiednim sklepie. Tam też ukradł pieniądze. Prawdopodobnie prosto z kasy. Kasjerka kantoru pobiegła do sklepu. Rozpoznała oszusta. W ostrych słowach zażądała zwrotu pieniędzy. Oddał jej sto złotych.

- Podejrzewam, że to jakaś grupa. Bo już kilka osób próbowało takich numerów. Zawijają na palcu banknot i robią z człowieka balona. Krzyczą, że nie oddało im się reszty - mówi pracownik sklepu.

Nie wiadomo w jakich okolicznościach mężczyzna został wypuszczony ze sklepu.
Policja takie triki nazywa "cinkciarskimi". Bo były modne wśród cinkciarzy.

- Mieliśmy dwa zawiadomienia o osobie działającej takimi metodami. Ale to było kilka miesięcy temu. Prawdopodobnie podobne przypadki były też w innych częściach kraju - mówi podkom. Katarzyna Legan ze szczecińskiej policji.

Mężczyzna ma około 40-50 lat. Niewysoki. Ciemna karnacja. Ubrany elegancko. Nic więcej o nim nie wiadomo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński