W 1970 r. rozpoczął pracę w Filharmonii w Szczecinie. Stał się najbardziej rozpoznawalnym muzykiem orkiestry. Bardzo polubiła go publiczność. Wymyślił coroczne „Koncerty na wodzie”, był też pomysłodawcą powstania nowej siedziby filharmonii.
- Pan Jan to była osoba, obok której nie można było przejść obojętnie - mówi Dorota Serwa, dyrektor Filharmonii w Szczecinie. - To była osoba, która już wchodząc na scenę wywoływała aplauz publiczności. To była osoba, której bardzo zależało na tym, co się tutaj dzieje. Do końca był liderem i czuł się odpowiedzialny za całą orkiestrę. Niezwykle urokliwy, szarmancki. Dżentelmenów, którzy obdarzają taką atencją każdą kobietę, jaką on obdarzał, w dzisiejszych czasach chyba już się nie spotyka. Był przede wszystkim osobą bardzo kochającą muzykę. Jego interesowało jak wyglądał program, czy przyjechał dobry dyrygent, czy nuty są przygotowane. Był osobą bardzo życzliwą wszystkim. Ja sama odczuwałam wiele razy jego wsparcie, mimo że wcale nie szczędził mi słów krytyki. W trudnych chwilach potrafił przyjść, pocieszyć, powiedzieć, że wszystko jest super. To pan Jan przekonywał wszystkich muzyków, że budowanie nowej siedziby filharmonii ma sens. Był łącznikiem między historią a przyszłością naszej instytucji.
W piątek koncert dedykowany Janowi Waraczewskiemu poprowadzi Rune Bergmann.
Pogrzeb Jana Waraczewskiego odbędzie się 11 lutego o godz. 13 w parafii rzymskokatolickiej pw. św. Dominika w Szczecinie.
Polecamy na gs24.pl:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?