COMPONENT {"params":{"text":">>> ","id":null},"component":"subheading"}
Policja nie zanotowała poważniejszych incydentów, choć piwo lało się strumieniami. Reporterzy „Głosu” zrobili kilkugodzinny rekonesans po imprezie o różnych porach dnia. Oto nasze spostrzeżenia.
Pozytywy
Największy plus to rozłożenie imprezy na oba brzegi Odry i spięcie ich mostem pontonowym. Ten wprowadzony przed laty pomysł sprawdza się. Dzięki temu dało się chodzić po obu brzegach rzeki bez większych problemów. Powody do zadowolenia mogły mieć na pewno dzieci, bo wesołe miasteczko dawno nie było tak duże i różnorodne w atrakcje. Dobrym pomysłem był zlot foodtrucków, czyli samochodów (czasem naprawdę ciekawych, jak mercedes z piecem do wypiekania pizzy) oferujących jedzenie prosto z lady. Widać, że ta forma konsumpcji coraz bardziej podoba się szczecinianom i turystom. Na każdym kroku widać było pracowników firm ochroniarskich, co prewencyjnie działa na co bardziej krewkich uczestników imprezy. Organizatorzy trafili z doborem wykonawców, bo koncerty cieszyły się niezłą frekwencją. Wśród plusów należy też wymienić zagospodarowanie górnej części Wałów Chrobrego, na których były stoiska z pamiątkami i jedzeniem.
Minusy
Kompletnie niezrozumiałe jest dlaczego ulica Jana z Kolna na czas Dni Morza staje się aleją budek z grillem i piwem. Organizatorzy idą co roku na łatwiznę, przygotowując tak to miejsce. A przecież to właśnie tutaj, w pobliżu zacumowanych okrętów mogły się odbywać spotkania z ciekawymi ludźmi (w weekend w ogóle takich propozycji ich nie było), występy teatrów, ciekawe konkursy, edukacja morska i rzeczna, itp.
Od lat Dni Morza niewiele mają wspólnego ze swoją nazwą (nie mówiąc już, że wprowadza w błąd). Organizatorzy idą na łatwiznę, przygotowując taki program. Podobne wrażenie mają chyba też żeglarze, których niewielu przypłynęło na weekend do Szczecina.
Do minusów zaliczamy też wszechogarniający kurz na Łasztowni i to akurat w miejscu, gdzie stały foodtrucki i grille.
Chwalenie się ponad 100 tysiącami odwiedzin podczas Dni Morza usypia gospodarzy miasta od ambitnych pomysłów na ambitną imprezę.
Sonda. O Dniach Morza
Martyna Kalitczak, studentka ze Szczecina:
- Kilka rzeczy mi się podoba: Łasztownia, okręty, foodtrucki. Ale denerwuje mnie, że impreza ma trochę taki charakter spędu. Wbrew pozorom nie ma wielu atrakcji. Można wybierać między koncertem, budką z jedzeniem i piwem oraz zwiedzaniem kilku jednostek. To trochę mało. Brakuje mi stoisk z ciekawymi rzeczami, lokalnych atrakcji . Co roku jest tak samo
Paweł Majka, pracownik fizyczny ze Stargardu:
- Podoba mi się. Przyjechaliśmy z cała rodziną, jak co roku. Największą frajdę mają dzieci, bo jest wesołe miasteczko. Mogłoby być trochę więcej atrakcji, bo w zasadzie przez godzinę można zwiedzić wszystko
Marek, sprzedawca ze Szczecina:
- Wystawiłem się tu z towarem i jestem zadowolony, bo ludzie kupują. Ale faktem jest, żę propozycji mogłoby być więcej. Od lat jest to samo.
Dni Morza w Szczecinie. Zobacz więcej:
Dni Morza w Szczecinie. Świetne koncerty na Łasztowni [zdjęcia]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?