Miało być 6,8 proc. PKB na ochronę zdrowia w trzy lata, jest 4,67 proc. w 2018 roku i będzie 6 proc. w 2025 roku. Pacjent miał być najważniejszy, tymczasem chorzy nadal płacą za badania laboratoryjne, fizjoterapię, porady psychologiczne. Miało być skrócenie kolejek, ale pacjenci nadal w nich tkwią, miała być poprawa płacy i pracy wszystkich pracowników a jest dzielenie ich na lepszych i gorszych. Miały być spotkania i dialog, ale głos diagnostów, fizjoterapeutów itd. jest ignorowany. To stwierdzenia, które pojawiły się na plakatach przygotowanych przez Porozumienie Zawodów Medycznych, które można było w piątek spotkać w wielu miastach Polski.
- Protest został zorganizowany spontanicznie, ale nie mówimy ostatniego słowa - mówi Magdalena Grudzień, diagnosta laboratoryjny ze szpitala w Szczecinku, koordynatorka akcji w Zachodniopomorskiem. - Czujemy się oszukani, bo nikt nas nie bierze pod uwagę, jesteśmy pomijani, tymczasem to dzięki naszej pracy lekarze stawiają diagnozy.
Do ogólnopolskiego "Czarnego protestu" włączył się m.in. Szpital Miejski im. Jana Garduły w Świnoujściu. - Również w naszym szpitalu, część personelu, ta, która mogła, przyszła ubrana na czarno, część nosi czarne przepaski - mówi Dorota Konkolewska, prezes szpitala. - Trzeba przy tym zaznaczyć, że nasza placówka funkcjonuje, jak co dzień. Protest w żaden sposób nie jest odczuwalny dla naszych pacjentów. To jedynie symboliczny manifest i akt poparcia określonych założeń. Pani prezes mówi otwarcie o tym, że personel jest za tym, by finansowanie całej służby zdrowia odbywało się na odpowiednim poziomie i jeśli zajdzie taka potrzeba, szpital będzie się włączał w kolejne protesty.
Współpraca Joanna Maraszek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?