Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

30 lat płacił na cudze dziecko

Mariusz Parkitny
Sensacja w Kamieniu Pomorskim na procesie o alimenty. Daniel B. po trzydziestu latach dowiódł, że nie jest ojcem dziecka.
Sensacja w Kamieniu Pomorskim na procesie o alimenty. Daniel B. po trzydziestu latach dowiódł, że nie jest ojcem dziecka.
Trzydzieści lat zajęło mieszkańcowi Golczewa udowadnianie, że nie jest ojcem dziecka swojej sąsiadki.

Nie wierzyli mu sędziowie, prokuratorzy, ministrowie, a nawet rzecznik praw obywatelskich. Teraz wyrwał z głowy domniemanej córki garść włosów. Wyniki DNA potwierdziły, że ma rację.

- Nie wiem dlaczego wcześniej nie wpadliśmy na pomysł, aby wykonać takie badanie. To zaoszczędziłoby nam wielu problemów. Pisaliśmy gdzie się dało i nikt nam nie pomógł - mówi żona Daniela B.

Sprawa wyszła na jaw kilka dni temu. W sądzie w Kamieniu Pomorskim toczy się proces o alimenty. 50-letniego Daniela B. pozwała jego domniemana córka, Anna. Dziś ma już 30 lat. Kobieta twierdzi, że przez wiele miesięcy ojciec nie płacił alimentów. Na poniedziałkowej rozprawie doszło do sensacji. Mężczyzna przyznał, że niedawno wyrwał Annie D. garść włosów z głowy. Badanie DNA potwierdziło, że kobieta nie jest jego córką. Sąd opinię z badania przyjął jako dowód. I dla pewności zlecił kolejne badanie. Wyniki mają być znane w ciągu kilku tygodni.

Proces o alimenty toczy się z oskarżenia prywatnego, bo prokuratura dwukrotnie umorzyła sprawę przeciwko Danielowi B.

- Aby kogoś oskarżyć o zaleganie z alimentami musi zajść przesłanka uporczywości. A w tym przypadku tak nie było. Poza tym, w miesiącach kiedy nie płacił, nie było to z jego winy - tłumaczy prokurator Jarosław Przewoźny, szef kamieńskiej prokuratury.

Daniel B. przyznaje, że w ostatnim czasie miał miesiące kiedy zalegał z alimentami, bo wpadł w kłopoty finansowe. Ale do tego czasu regularnie płacił. Prawie 30 lat. Mimo, że nie przyznaje się do ojcostwa.

Jego historia zaczęła się pod koniec lat 70-tych. Miał wtedy kontakt seksualny z matką Anny B. Twierdzi, że jeden jedyny raz. Rok później kobieta urodziła córkę - Annę. Twierdziła, że ojcem dziecka jest Daniel. Sprawa trafiła do sądu. W 1979 r. sąd uznał, że mężczyzna jest jednak ojcem. Dowodem było badanie krwi, które jednak na sto procent nie przesądzało sprawy.

- Cechy grupowe krwi nie pozwalają na wyłączenie ojcostwa Daniela D. w stosunku do Anny D. - napisano w opinii.

Na tej podstawie musiał płacić alimenty. Płacił prawie 30 lat. I walczył, aby udowodnić, że nie jest ojcem. Pisał do kolejnych ministrów sprawiedliwości, prokuratorów generalnych, sędziów, prokuratorów. O pomoc prosił rzecznika praw obywatelskich, a nawet Helsińską Fundację Praw Człowiek. Wszyscy odmówili.
I choć badanie DNA przyznało mu rację nie jest pewne, że przestanie płacić alimenty. Stanie się tak, gdy formalnie przestanie być ojcem. Ale z wnioskiem o unieważnienie uznania dziecka może wystąpić jedynie prokuratura. A ta się nie kwapi.

- Czekamy na badania zlecone przez sąd. Zgodnie z prawem dziecko musi mieć ojca. Nie wiem jeszcze co zrobimy - dodaje prokurator Przewoźny.

Jeśli badania zlecone przez sąd potwierdzą wyniki DNA, nie będzie wiadomo kto jest ojcem Anny D.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński