Do Myśliborzyc bociany przylatują co roku. Para zakłada gniazdo na kominie starej gorzelni.
- Ale pierwszy raz się zdarzyło, że młode nie odleciały - denerwuje się pani Dorota.
Ptaki wyglądają zdrowo. Od dwóch tygodni chodzą po ogrodzonym, prywatnym terenie.
- Nie można tam wejść - twierdzi pani Dorota. - Dlatego dokarmianie boćków jest bardzo utrudnione.
Jak nam powiedział Michał Kudawski ze szczecińskiego Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt, na razie nie trzeba dokarmiać ptaków.
- Dopóki nie przyjdą mrozy, będą sobie same radziły - uspokaja. - Poza tym bociany nie boją się zimna, mogą wytrzymać nawet trzydziestostopniowy mróz.
Problemy zaczynają się dopiero zimą - kiedy wszystko zamarza, ptaki nie mogą sobie znaleźć nic do zjedzenia. Wtedy jedynym wyjściem jest ich odłowienie.
Jak się dowiedzieliśmy, "naszych" dwóch bocianów nie trzeba będzie ani łapać ani nigdzie wywozić. Właścicielka posesji, na której znalazły się oba ptaki, zobowiązała się do opieki nad nimi przez całą zimę.
Dlaczego oba bociany pozostały w kraju? Najprawdopodobniej są z późnego lęgu. Młode (jeszcze nie mające tyle sił, by dotrzeć, np. do północnej Afryki), chore, kontuzjowane są przez ptasi sejmik odrzucane.
- I tak by nie wytrzymały trudów wędrówki i nie doleciałyby do celu - zapewnia Michał Kudawski.
Pozostając w kraju mają szansę przeżycia.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Bądź na bieżąco i obserwuj:
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?