Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Umiera drobny handel

Wioletta Mordasiewicz, Emilia Chanczewska, 22 kwietnia 2005 r.
- Dwa lata temu kupiłam tutaj sobie sweterek i do tej pory jest w dobrym stanie - mówi Anna Kowalewska (na zdjęciu). - Rzeczy kupowane w marketach mają słabą jakość. Grzegorz Marcinkiewicz (z prawej) handlem odzieżą zajmuje się od 7 lat. - Z miesiąca na miesiąc jest coraz gorzej - mówi.
- Dwa lata temu kupiłam tutaj sobie sweterek i do tej pory jest w dobrym stanie - mówi Anna Kowalewska (na zdjęciu). - Rzeczy kupowane w marketach mają słabą jakość. Grzegorz Marcinkiewicz (z prawej) handlem odzieżą zajmuje się od 7 lat. - Z miesiąca na miesiąc jest coraz gorzej - mówi. Emilia Chanczewska
Kupcy ze Stargardu są zbulwersowani powstawaniem w mieście kolejnych marketów. Winią za to władze miasta, które ich zdaniem nie chcą temu zapobiec.

Miejscowi kupcy zauważyli roboty budowlane rozpoczęte niedawno przy ulicy Łabędziej. W miejscu, gdzie funkcjonowała niegdyś stacja benzynowa firmy Maxud powstaje sklep Lidl. To będzie druga w mieście placówka tej sieci. Mówi się też o sklepie Lider Price, który ma działać przy ulicy Szczecińskiej. Handlowcy donoszą też, że w budowanym obiekcie na rogu ulic Wyszyńskiego i Barnima powstanie kolejny sklep sieci Netto. Te informacje przelały czarę goryczy stargardzkich handlowców.

- Obiecywano nam, że duże sklepy już nie będą u nas powstawać- skarży się Leszek Cybulski, jeden z miejscowych kupców. - A tymczasem wyrosło ich sporo. Coraz to słyszymy o nowych inwestycjach. Bardzo nas to niepokoi. Ludzie handlujący na rynkach sprzedają towar niemal po kosztach. Pustoszeją targowiska przy ulicy Płatnerzy i Dworcowej. Jedynie jeszcze trochę handlujących zostało na rynku przy ulicy Reja. Ale handel coraz bardziej przestaje się opłacać. Miasto nie dba o kupców i prowadzi złą politykę.
Prezydent co innego nam obiecywał, gdy obejmował urząd.

Na targowisku przy ul. Dworcowej z 40 handlowców zostało już tylko 15. Po godzinie 17 wśród alejek leniwie przechadzają się tylko koty, a właściciele kontenerów kończą pakować swój towar.

- My tu stoimy i udajemy, że pracujemy - mówi Grzegorz Marcinkiewicz, sprzedający odzież. - Jest coraz gorzej, zero ruchu, ledwo na ZUS wystarcza. Kolei płacimy za ziemię 450 zł. Ale co robić? Jestem po 50-tce, kto mnie weźmie do pracy? Mam iść na zasiłek i żyć za 500 zł?! Władze, pozwalając na budowę marketów, odbierają nam chleb.

Kobiety, które pracują obok, także nie kryją swojego rozgoryczenia.

- Już mi się nie chce nawet mówić na ten temat - mówi młoda szatynka. - My tu ledwo ciągniemy, a władza nie myśli o mieszkańcach, tylko o sobie.

- Przez nich za rok już nas tu nie będzie - mówi o włodarzach blondynka w średnim wieku, chowając do środka pawilonu odzież. Inna nawet nie chce się wypowiadać, już nie wierzy, że coś się może zmienić. Kupcy z nienawiścią mówią o hiper i supermarketach, które odbierają im klientów.

Prezydent i jego współpracownicy nie zgadzają się z takim stanowiskiem kupców. Argumentują, że w przyjętym studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta nie ma zapisu o planach rozmieszczania obiektów handlowych powyżej 2 tys. m. kw. Co według nich oznacza, że więcej sklepów wielkopowierzchniowych w Stargardzie nie będzie.

- A co z mniejszymi marketami? Te wyrastają jak grzyby po deszczu - argumentują handlowcy.

- Co z tego, że rada miejska przyjęła uchwałę, że tam gdzie obowiązują nowe plany zagospodarowania przestrzennego nie będą powstawały sklepy powyżej 400 m. kw. A co z terenami, gdzie obowiązują stare plany? - zapytują kupcy.

Trudno kupcom odmówić racji. Nowe obiekty handlowe o powierzchni powyżej 400 m. kw. mogą powstawać na tych terenach, dla których plany były uchwalane przed 2002 rokiem. Jak to ma miejsce w przypadku powstającego Lidla. Mogą też działać w tych obiektach, które zmieniają branżę. A taka właśnie sytuacja ma miejsce przy ulicy Szczecińskiej, gdzie ma powstać Lider Price.

Kupcy żądają, by obostrzenia wprowadzić również do planów zagospodarowania przestrzennego uchwalanych przed 2002 rokiem. Takie rozwiązanie nie jest jednak brane pod uwagę.

- Plany zagospodarowania robimy sukcesywnie - mówi Marek Stankiewicz, zastępca prezydenta Stargardu. - Na niektórych obszarach są one nieważne, inne nie mają ich wcale. W przypadku starych planów trzeba byłoby powtarzać całą procedurę ich uchwalania. To zbyt pracochłonne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński