Około godz. 18, pani Sylwia zaparkowała przed swoim domem w podszczecińskim Wołczkowie. Mieszka tutaj od dwóch lat.
- Przyjechałam z zakupów, było bardzo gorąco, a syn spał. Nie chciałam wyłączać klimatyzacji, dlatego zostawiłam kluczyki w stacyjce i włączony silnik - opowiada pani Sylwia. - Otworzyłam bagażnik i zaczęłam wyciągać torby. Kiedy poszłam zanieść je do domu usłyszałam nagle, że odgłos silnika się zmienił. Szybko wybiegłam.
Za kierownicą siedział mężczyzna. Kobieta próbowała wsiąść do środka i wyciągnąć dziecko.
- Złodziej wypchnął mnie z auta i taranując ogrodzenie uciekł - wspomina zdenerwowana. - Bramka była otwarta, ale nie udało mu się wykręcić i zahaczył ogrodzenie uszkadzając przy tym samochód. Cały czas mam jego twarz przed oczami. Kiedy samochód zniknął, chwyciłam za telefon. Wystarczyło wykręcić jeden numer, by w ciągu kilku minut przed domem pojawili się moi najbliżsi, przyjaciele, sąsiedzi i policja. Niewiele pamiętam z tego czasu. Były momenty, że traciłam chyba kontakt z rzeczywistością. Przeżywałam największą traumę w swoim życiu, byłam w rozpaczy. Nie życzę takich przeżyć najgorszemu wrogowi.
Więcej na ten temat w środowym, papierowym wydaniu Głosu Szczecińskiego oraz w
Zobacz również:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?