MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szczecińskie piętno trenera Marcina Sasala

Marcin Dworzyński [email protected]
Marcin Sasal, były trener Pogoni Szczecin.
Marcin Sasal, były trener Pogoni Szczecin. archiwum
Trener, który w Szczecinie dorobił już się kilku przymiotników o negatywnym charakterze, miał okazję by ocieplić swój wizerunek. Nie skorzystał.

Na trenerskiej ławce po Arturze Płatku zasiadł jego rówieśnik Marcin Sasal, który na piłkarską karuzelę dostał się po sukcesie odniesionym w Dolcanie Ząbki, z którym awansował na zaplecze ekstraklasy.
Od początku pracy w Szczecinie nie miał łatwego zadania. Kibice nie potrafili zrozumieć decyzji w której zarząd klubu nie przedłużył umowy z Płatkiem, który wydźwignął zespół ze strefy spadkowej zajmując ostatecznie szóste miejsce.

Kibice doceniali styl gry swoich ulubieńców. Portowcy wreszcie walczyli i grali do końca. Taka postawa zaskarbiła sobie przychylność wybrednym trybunom podobało, chociaż i tak te pozostawały puste.

Przed nowym trenerem postawiono zadanie przyciągnięcia widzów na stadion dzięki widowiskowej grze. Jakże banalne wydaje się teraz te stwierdzenie, które na szczecińskie warunki nie ma kompletnie przełożenia - stwierdzamy po dzisiejszych występach w ekstraklasie.

Debiut Sasala z Pogonią miał miejsce przed własną publicznością. Po ośmiu minutach Pogoń prowadziła z Polonią Bytom 2:0. Portowcy po przerwie dorzucili trzecią bramkę i początek sezonu wymarzony. Gorzej wyglądały początki trenera w rozmowach z dziennikarzami. Sasal przyjął strategię, by pierwszymi zdaniami wypowiedzi "podporządkować" sobie rozmówcę. Nie sprawiał przy tym korzystnego wrażenia. Zdarzyło się nawet, że rozmowa nie została dokończona. Trener potrafił pytającemu zarzucić nierzetelność, po czym... odchodził.

Ah te media...

Jego największym mankamentem były relacje z mediami. Po nieprzychylnych artykułach potrafił dzwonić do dziennikarzy i "wyjaśniać" poszczególne zdania. Apogeum był incydent na promie płynącym do Świnoujścia, kiedy to mało brakowało, a z jednym z "piszących artykuły" doszłoby do rękoczynów...

Zarząd widział, że delikatnie mówiąc, trener Sasal z mediami jest skłócony. O wizerunek klubu trzeba dbać, a nieprzechylne artykuły w prasie nie wpływają dobrze na postrzeganie Pogoni. Postanowili zareagować. Zaproponowali m.in. czwartkowe spotkania trenera z dziennikarzami przy ciasteczku. Wiadomo, przy słodkim łatwiej o dobry humor. Trener początkowo był niechętny, ale pracownik klubu musi wypełniać polecenia przełożonych. Sasal zażyczył sobie by przy okazji tych spotkań pochować dyktafony, kartki i długopisy. Tylko wtedy (niespodziewanie) potrafił się otworzyć.

Jeszcze pracując w Pogoni był człowiekiem przesądnym. Nosił specjalną opaskę magnetyczną, która jego zdaniem miał pochłaniać stres i nerwy. A tego w późniejszym czasie było aż nadmiar...

W 11 kolejce Pogoń podejmowała byłą drużynę w której Sasal pracował, Dolcan Ząbki. Portowcy przegrali 2:3, a na trybunach stało się coś, co niejako przyczynia się do tego, że miasto Szczecin, klub Pogoń i kibice Portowców dla Sasala stały się piętnem. "Nie ma trenera w Szczecinie, nie ma trenera". "Sasal słaby trener" - skandowano.

Później drużyna nie przegrała dziesięciu kolejnych spotkań. Rok 2011 kończąc w fotelu lidera z czterema punktami przewagi nad trzecim miejscem.

Dbając o wizerunek Pogoni, a także samego Sasala. Zimą na obóz w Pogorzelicy specjalnie zaproszono osoby piszące. Nie zabrakło luźnych rozmów, gry w kręgle. Było także wieczorne spotkanie przy piwie. Sztab szkoleniowy raczył się sokiem. Sasal ciągle powtarzał, że mimo późnej godziny, jest w pracy. Dopiero przy bliższym poznaniu pokazywał bardziej ludzką twarz. Dostrzec na niej można było tęsknotę za rodziną, czasem uśmiech... Udało nam się nakryć go na krótkiej wizycie u fryzjera. Nie tego "piłkarskiego".

Decyzyjność

Sasal w zespole był decyzyjny. Wiadomo, trener musi reagować i działać. Jego decyzyjność jednak wykraczała znacznie poza normy. Jeśli któryś z pracowników mu się nie podobał, lub praca przez niego wykonywana nie była satysfakcjonująca nie czekał, tylko... reagował. W ten sposób pracę straciło kilka osób. Sasalowi nie było po drodze z masażystą Stanisławem Mazuro. Nie darzył sympatią kierownika zespołu Ryszarda Mizaka. Oni jednak w klubie się utrzymali. Mowa o dwóch osobach ściśle związanych z klubem i Szczecinem.

To za aprobatą Sasala, nowym rzecznikiem prasowym został dziennikarz Gazety Wyborczej Łukasz Kasprzyk, zdaniem trenera jedyna osoba, która pisała odpowiednie artykuły.

Zima dla trenera była spokojna. Dobre wyniki stłumiły pokrzyki na temat "słabości" szkoleniowca.
- A co mam robić? Wywiesić transparent z napisem "słabi kibice"? - odpowiadał trener, który nie chciał komentować tego, co działo się w niesprzyjającym mu czasie na trybunach.

- Balon ekstraklasowy jest mocno napompowany, a ja mam 10 palców, by zatkać w nim dziury. - Metaforycznie przedstawił sytuację przed rundą wiosenną, która dla jego zespołu nie była już tak udana.

Zaczęło się od cennego zwycięstwa nad Piastem Gliwice 2:1. Huk balonu miał miejsce w Elblągu.
Lider, który miał deptać po pierwszoligowcach, został zdeptany przez zamykającą tabelę Olimpię. Pokonał nas zespół złożony z piłkarzy, którzy wspólnie trenują ze sobą dopiero od niedawna. W przerwie między rundami przyszło do tego zespołu 17 nowych piłkarzy, tylu samo odeszło - pisaliśmy po porażce 1:2 z ostatnim w tabeli zespołem.

- Miałeś dobrego trenera to go wyp... - usłyszał od kibiców Pogoni Grzegorz Smolny, wychodząc ze stadionu z Elblagu, mając na myśli poprzedniego szkoleniowca, Artura Płatka.

- Zwolnij Sasala! - domagali się inni.

Dwa dni później nadszedł lany poniedziałek. Tego dnia trener rozmawiał z zarządem o kolejnym meczu ligowym, które miało być dla niego tym z rodzaju ostatniej szansy. We wtorek dostał SMS-a z zaproszeniem na kolejne spotkanie z prezesami. Dzień po lanym poniedziałku został wylany z Pogoni.

- Od samego początku nie przynosiła mi satysfakcji. Po meczu z Termaliką rozmawiałem z prezesem Smolnym i dałem do zrozumienia, że chcę awansować, a w czerwcu będę szukał sobie nowej pracy. Tam zawsze było pod górkę, nawet jeśli się wygrywało. Żadna satysfakcja - mówił dla serwisu 2x45.com.pl

Słowa trochę niezrozumiałe. Sasal owszem nie czuł zaufania ze strony zarządu, ale sam wielokrotnie powtarzał, że nie doszedł jeszcze do ściany - symbolu kiedy trzeba powiedzieć sobie dość. Po rozstaniu się z Pogonią mówił, że ta ściana nawet się nie zbliżała.

Jest, ale go nie ma

Obecny trener Podbeskidzia Bielsko-Biała wyjechał ze Szczecina i dla dziennikarzy nigdy już do niego nie powrócił.

- Nie czuję potrzeby żebym musiał udzielać wywiadu. Czy kogokolwiek w województwie zachodniopomorskim interesuje moja osoba? Nikogo - w taki sposób jeszcze niedawno rozpoczął z nami rozmowę.

Miał okazję przyjechać do Szczecina już wcześniej przy okazji meczu Pogoni z Jagiellonią jako komentator, ale jak mówił, ta praca mogłaby zostać w Szczecinie źle odebrana.

- Staram się być do końca fair w tym co robię. Gdybym miał komentować mecz, musiałbym być rzetelny, a nie chcę potem być przez to źle odbierany wyjaśnia.

Unikanie tematu Pogoni i sposób w jakim to robi sprawia, że jego wizerunek jeszcze się pogarsza. Czary goryczy przelało zachowanie po meczu z Podbeskidziem, kiedy nie stawił się na konferencji prasowej.

Przed meczem nie odbierał telefonów, nie odpisywał na SMS-y. Nie przyszedł nawet konferencję.
Asystent jego zespołu, tłumaczył, że takie były ustalenia. Na pytanie, czy dotyczą one tylko Szczecina odpowiedział - proszę o to zapytać Sasala.

Sasal to także perfekcjonista. Potrafi go zrazić jedna niewłaściwa litera w zdaniu. W klubie słynął z tego, że każdy najmniejszy guziczek musiał być dopięty. Perfekcjonista w każdym calu dochodzący do granicy dewiacji.

I na koniec ciekawa statystyka.
Pracując GLKS Nadarzyn 58 procent zwycięstw i dalej, Mazur Karczew (52), Mazowsze Grójec (38), Dolcan Ząbki (45), Korona Kielce (36). W Pogoni z 24 spotkań wygrał trzynaście razy, pięć zremisował, sześć przegrał. 54 procent spotkań z Gryfem na piersi kończyły się zwycięstwem Portowców. Sasal słaby trener?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński