Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecinianka zachwyca wystrojem wnętrz swojego mieszkania. Rzeczy znajduje na pchlich targach

Julia Zajac
Odnowiła swoje mieszkanie sama, bez pomocy fachowców, a rzeczy kupiła na pchlim targu. Jak nam zdradziła - emocje, jakie towarzyszą podczas zakupów w takich miejscach są nie do opisania. Efekty jej działań na Instagramie pod nazwą @edytafl śledzą dziesiątki tysięcy ludzi z całego kraju i nie tylko. Przedstawimy szczeciniankę Edytę Florek i jej wyjątkowy talent do dawania przedmiotom drugiego życia.

Na pchlim targu można znaleźć naprawdę wiele perełek, ale jak to się stało, że zdecydowała się Pani właśnie udać, by urządzić swoje mieszkanie?

- Urządzając mieszkanie, wykorzystałam bardzo dużo rzeczy, które udało mi się znaleźć na pchlim targu, ponieważ są unikatowe i niepowtarzalne. Mają w sobie historię i energię poprzednich właścicieli. Są piękne, ponadczasowe. Bardzo często tworzone ręcznie lub w niewielkich ilościach. Takie dodatki sprawiają, że wnętrze jest oryginalne. Ma indywidualny charakter i że można osiągnąć coś wyjątkowego, jednocześnie nie wydając dużych pieniędzy. Bo pchli targ to bardzo często niskie ceny i niesamowite okazje. I do tego ten dreszcze emocji, kiedy nigdy nie wiadomo na co się trafi.

Całe wyposażenie w pani mieszkaniu jest pozyskane z drugiej ręki?

- Dodatki, ale również większość mebli w naszym domu to zdobycze z drugiej ręki. Krzesła i fotele w większości udało nam się znaleźć na śmietniku - sami je odnawialiśmy. Tak samo, jak stolik w pokoju córki czy ławka w sypialni. Starą komodę na nóżkach i dziecięce krzesełka przywieźliśmy, aż z Budapesztu, szperając na tamtejszym pchlim targu. Stołek przyleciał z nami z Wietnamu. Witryna i stół przy kanapie to spuścizna po poprzednich właścicielach naszego mieszkania. Stare łóżeczko syna przyjechało ze Szwecji, córki udało nam się kupić już w Polsce. Szafę, w bardzo złym stanie, dostaliśmy od naszego przyjaciela, który odziedziczył dom po babci. Przez bardzo długi czas walczyliśmy o jej wygląd. Komoda pod telewizor powstała z starych drzwi, przywiezionych kiedyś przez nas z Estonii. I tak mogłabym wymieniać jeszcze długo. Dom to układanka. I w tej naszej układance przeplata się to, co stare z tym, co nowe. Chociaż zdecydowanie więcej jest tych rzeczy z duszą.

Zajmuje się pani aranżacją wnętrz zawodowo?

- Nie, chociaż faktycznie skończyłam studia podyplomowe na takim kierunku. Robię to głównie dla siebie samej, rozwijając własne zainteresowania i w momencie, kiedy nasze mieszkanie było już praktycznie ukończone.

Ile czasu zajęło odnowienie mieszkania?

- Główny remont trwał około dwóch lat, ponieważ jak najwięcej staraliśmy się zrobić sami, jednocześnie pracując zawodowo.

Jak udało się pani pogodzić pracę z poszukiwaniami tych wszystkich rzeczy i jeszcze renowacją? To brzmi jak sporo pracy.

- Samo urządzanie wnętrz to proces, który zapewne nie skończy się nigdy. Wciąż coś się zmienia. Dom ma nam służyć, więc zachodzące w nim zmiany idą równolegle z tymi w naszym życiu. I nie jest to tylko kwestia innych dodatków, bo w między czasie zdecydowaliśmy się wykuć dodatkowe drzwi w naszej sypialni, czyniąc ją tym samym pokojem przejściowym, czy zmienić zupełnie podłogę w korytarzu, zastępując deski starą cegłą. Większość naszych pomysłów jest dość nietypowa, ale nie wyobrażam sobie tworzenia tej przestrzeni inaczej, niż podążając za swoimi marzeniami.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński