Budynek jest mocno zniszczony. Gdy wyprowadzali się z niego ostatni mieszkańcy, jego stan był lepszy.
Czytaj również:
Skąd pomysł wyburzenia
Losami willi i pogłoskami o planowanym jej wyburzeniu zainteresował się Adam Kopciński-Galik.
- Jeszcze nie tak dawno temu mieszkali tu ludzie - mówi pan Adam i dodaje z żalem: - Z tego, co się dowiedziałem, zostali wysiedleni w związku z planami wyburzenia budynku doprowadzonego do opłakanego stanu. Dolne okna i drzwi zostały zamurowane. W górnych powybijano szyby chyba po to, by obiekt wyglądał na jeszcze większą ruinę, co uzasadniałoby decyzję o rozbiórce. Najłatwiej jest coś zniszczyć, pozbyć się problemu i jeszcze nie ponieść za to żadnej odpowiedzialności.
Na jaw wyszło, że Rada Miasta planowała w tym miejscu stworzenie Stanicy Wodnej.
- Dlaczego nawet rada osiedla zamiast zrobić wszystko, aby uratować zabytek, forsuje taki projekt? - Pyta pan Adam.
Pytał już o to w urzędzie miasta, ale jak mówi, jeszcze nie uzyskał żadnej odpowiedzi.
Sytuacja może przypominać tę związaną z historią Willi Grüneberga, o której ratowanie walczyło Stowarzyszenie „Ocalmy Zabytek”. Też miała zniknąć. Wówczas powodem była budowa szybkiego tramwaju. W efekcie willi nie zburzono, a jedynie przesunięto, aby nie przeszkadzała inwestycji. Tu jednak, w Podjuchach, nie ma powstać żadna trwała inwestycja, a jedynie tymaczasowa zabudowa.
Historia miejsca nader ciekawa
W 1834 r. na nieruchomościach obok (wówczas Fabrikstrasse) powstał zakład wyrobów szamotułowych Ferdinanda Didiera.
- Pochodził z hugenockiej rodziny przybyłej z Francji na Pomorze w XVIII wieku - przypomina historyk Marek Łuczak. - Korzystano z miejscowych surowców produkując też kamienie ogniotrwałe, cegły szamotowe, a nawet zaprawę garncarską i retorty dla gazowni.
W 1861 r. fabryka została sprzedana Karlowi Heinrichowi Seeger, kupcowi z Berlina, a w pięć lat później trafiła w ręce Karla Gottlieba ze Schwedt. Ten w 1872 r. odsprzedał ją berlińskiemu kupcom Ferdinandowi Seehausenowi i Toepkemu, którzy nadali fabryce nazwę Pomorska Fabryka Szamotu.
- Na końcu trafiła w ręce kupca Eggensteina i rentiera Carla Hoerninga - wyjaśnia Marek Łuczak. - W tym czasie właśnie, czyli około roku 1875, gdy była rozbudowywana o nowe budynki, powstała przy Niklowej 11 willa przeznaczona na mieszkanie dla dyrektora fabryki i biura.
Co na to magistrat
Zaciągnęliśmy informacji w urzędzie miasta.
Willa, jak się okazuje, jest wpisana do ewidencji zabytków. Administratorem nieruchomości, stanowiącej własność miasta, jest TBS Prawobrzeże.
- Ze względu na zły stan techniczny wysiedlono mieszkańców - poinformował nas Tomasz Klek ze szczecińskiego magistratu. - Ostatni najemca opuścił budynek w maju 2017 r. Kamienicę odpowiednio zabezpieczono, także przed osobami postronnymi. Najemcy otrzymali lokale zamienne i przesiedlono ich do mieszkań gminy oraz spółki. Zgodnie z ekspertyzą budynku ze względu na stan techniczny budynek został przeznaczony do rozbiórki. Jednak nie ma jeszcze ostatecznej decyzji czy nieruchomość będzie sprzedawana w istniejącym stanie czy po rozbiórce.
Czytaj również:
Zobacz także:
Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?