MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Superpuchar Polski dla Kinga Szczecin. Niesamowity debiut Darryla Woodsona

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
King Szczecin pokonał w meczu o Superpuchar Polski Trefla Sopot 92:90
King Szczecin pokonał w meczu o Superpuchar Polski Trefla Sopot 92:90 PAP/Zbigniew Meissner
King Szczecin uzupełnił klubową gablotę o kolejny puchar. Po mistrzostwie Polski w środę został zwycięzcą Superpucharu im. Adama Wójcika. W tym prestiżowym spotkaniu pokonał zdobywcę Pucharu Polski – Trefl Sopot 92:90.

Superpuchar rozegrano w Sosnowcu. Dlaczego ekipy z Północy Polski musiały pojechać na południe, by tam powalczyć? Bo Polski Związek Koszykówki nawiązał współpracę z tym miastem i to nie pierwsza duża koszykarska impreza w Sosnowcu. Wybór można jednak kwestionować, bo spotkanie nie cieszyło się dużym zainteresowaniem publiczności, a na wyjazd zdecydowała się kilkunastoosobowa grupa Watahy (fanów Kinga). Sympatyków Trefla też było mało.

Dla Kinga i Trefla środowe spotkanie było pierwszym poważnym w sezonie. W sparingach trenerzy mogli testować ustawienia, rozdział minut i pracować nad walorami fizycznymi, więc co do wyjściowych składów dużo było niepewności.

Wygra ten zespół, który pokażę, że już jest gotowy do zespołowego grania – mówił przed meczem Żan Tabak, trener Trefla.

Trener Kinga Arkadiusz Miłoszewski zaskoczył. Andrzej Mazurczak, Zac Cuthbertson, Tony Meier i Morriis Udeze to byli pewniacy, ale już Michał Nowakowski nie. W składzie rywali też spodziewano się gry od początku rosłego (213 cm) Belga Andiego Van Vlieta, ale zamiast na niego szkoleniowiec Żan Tabak postawił na Mikołaja Witlińskiego.

I to nie był chyba dobry pomysł. Trefl na początku pogubił się, Witliński błyskawicznie złapał trzy faule, a szczecinianie prowadzili 8:0. Pierwszą akcję trójką wykończył Meier i to był świetny prognostyk.

Po pierwszych zmianach sopocianie odzyskali rytm, odrobili straty i na chwilę potrafili objąć prowadzenie. Ale w I kwarcie lepiej wyglądali szczecinianie. Zazębiał się ich atak, większa była energia w obronie. Bardzo dobrze grał Udeze, świetną zmianę dał Darryl Woodson, a zespół nie grał na jednego zawodnika tylko był groźny we wszystkich sektorach.

II kwarta inna. Trefl skorzystał, że King już nie był tak skuteczny i popełnił kilka strat, potencjał zaczął pokazywać też lider – Kanadyjczyk Aaron Best. Przewaga sopocian sięgała jednak tylko pięciu oczek i to na moment.

Do przerwy był remis 42:42. - Za dużo błędów w drugiej kwarcie w obronie. Jak to wyeliminujemy to będzie okej – zapewniał Nowakowski.

Trzecia kwarta ofensywna. Sopocianie na moment odskoczyli na 6 punktów, ale King błyskawicznie zniwelował stratę. Po siedmiu minutach było na styku, ale w ostatnich fragmentach odsłony to szczecinianie prowadzili. Po akcji Nowakowskiego było 71:67, ale trójką zdążył odpowiedzieć Auston Barnes.

W ostatniej części nikt nie chciał odpuścić. Obaj szkoleniowcy kierowali akcjami, korygowali ustawienie w obronie, więc wynik cały czas był bliski remisu, choć częściej na prowadzeniu był King.

Pięć minut przed końcem faul w ataku popełnił Mazurczak, a rywale mogli to wykorzystać i objąć prowadzenie. Wjazd Jarosława Zyskowskiego pod kosz czapą zatrzymał bardzo dobrze dysponowany rzutowo Kacper Borowski. Po chwili ten zawodnik sam wykończył akcję i King prowadził 80:77. W następnej akcji Van Vliet miał akcję 2+1 i znów był remis, a do końca pozostawały cztery minuty. Kolejna minuta to znów wymiana ciosów między Belgiem a Borowskim i 83:82 dla Kinga.

Po osobistych Nowakowskiego Trefl próbował trafić za trzy. Zyskowski spudłował, a w odpowiedzi z dystansu trafił Mazurczak. King odskoczył na 88:82 i gdyby jeszcze po chwili przechwycił piłkę w obronie, a była taka szansa, to byłby spokój. Rywale mieli trzypunktową akcję i kolejne nerwy. A większe po błędzie kroków Cuthbertsona.

57 sekund przed końcem Zyskowski zrehabilitował się i trafił na na 88:87 dla Kinga. Trener Miłoszewski wziął czas. Zespół miał rozrysowane dwa schematy, a potrzebował celnego rzutu.

Akcję Wilków przerwał Best faulem (piątym w meczu), a Meier trafił oba osobiste. Sopocianie musieli odpowiedzieć trójką. Próbował Varadi i trafił na remis 90:90.

Teraz to King miał naradę, piłkę i 13 sekund. Mógł zagrać wszystko, a na indywidualną akcję zdecydował się Woodson. Trafił i zapewnił Kingowi Superpuchar. Niesamowity debiut Amerykanina.

- Dla kibiców było to świetne widowisko. Cały czas na styku, dużo ofensywnej gry, pięknych rzutów, a decydował ten ostatni. Gratulacje dla Szczecina, ale i my swojej gry nie musimy się wstydzić – mówił Zyskowski.

King Szczecin – Trefl Sopot 92:90
Kwarty: 24:20, 18:22, 29:28, 21:20.
King: Mazurczak 15 (3x3), Cuthbertson 7 (1), Nowakowski 14, Meier 15 (3), Udeze 8 – Dunn 6 (2), Woodson 10 (2), Borowski 15 (1), Żmudzki 2, Łabinowicz 0.
Trefl: Varadi 20 (5), Barnes 11 (3), Best 10, Zyskowski 13 (1), Witliński 0 – Van Vliet 17 (2), Musiał 0, Scrugss 19 (1).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński