MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Strach, rozpacz i bezradność. Ofiary wojny Putina to nasi przyjaciele. Agresja rozdarła im serca

Odessa, Dnieprodierżyńsk, Czartków, Kijów, Łuck, Charków i wiele innych ukraińskich miast, miasteczek i wsi. Stamtąd pochodzą lub tam mieszkają nasi przyjaciele, ich rodziny, czasami inne bliskie nam osoby. To ich czwartkowej nocy zaatakowały rosyjskie wojska. To im Władimir Putin wypowiedział wojnę.

Ta wojna wydana przez Kreml dużemu europejskiemu krajowi wybuchła, kiedy w Polsce była jeszcze noc. Gdy budziliśmy się, żeby pójść do codziennych zajęć, czytając portale internetowe, słuchając radia, oglądając telewizję, byliśmy coraz bardziej przerażeni. Ukraińcy mieszkają z nami od lat, jemy w prowadzonych przez nich restauracjach, wożą nas taksówkami, budują nasze domy. Znamy ich, czasami się z nimi przyjaźnimy. Chwyciliśmy za telefony, żeby zapytać, co u nich słychać, żeby pocieszyć. Tylko tyle mogliśmy zrobić. Na razie.

Slava

Mam duży mętlik w głowie. Bardzo żal mi ludzi, którzy muszą cierpieć, czuję smutek w sercu i jednocześnie złość. Żyjemy w XXI wieku i wydawało mi się, że ludzie potrafią się już dogadywać, a konflikty zbrojne to już przeszłość. A tu w cywilizowanym świecie nastąpiła taka agresja, w której zginą niewinni ludzie. Ten konflikt jest bardzo niepotrzebny. Przecież Rosja jest tak dużym krajem. Czemu nie uporządkują sytuacji u siebie, gdzie w mniejszych miejscowościach panuje ogromna bieda.

Jak chcą tworzyć rosyjskie imperium, niech zaczną u siebie, a nie grabią czyjeś tereny. Pochodzę z zachodniej Ukrainy, bliżej polskiej granicy. Moja ciocia jest w Łucku, który także został zaatakowany i było naprawdę blisko. Tam jest też moja mama i tak naprawdę cała rodzina. Czekają teraz na możliwość wyjazdu. Mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj im się uda. Opowiadali o tym co działo się w nocy, a działo się dużo. Czekam właśnie na informację od mojej siostry, która mam nadzieje już dzisiaj będzie jechać. Ogólnie my od pięciu lat jesteśmy w Polsce.

Oni pojechali załatwić wizy i czekali na wszystkie potrzebne zaświadczenia. Teraz kiedy mamy stan wojenny, już tego nie potrzebują, po prostu bierze się paszport i wyjeżdża. Widziałam post u mojego znajomego ze straży granicznej i powiedział, że w okolicach granicy z Białorusią widać jakieś dziwne ruchy. Pojawiają się samochody bez tablic rejestracyjnych. Wszyscy się boją. Większość osób, które jadą w kierunku granicy, to głównie kobiety i dzieci.

Bogdan

Moja siostra z mężem i dwójką dzieci siedzi teraz cały czas w domu. Oni mieszkają 70 kilometrów od granicy z Rosją. Są spakowani, bo wiedzą, że w każdej chwili może będą musieli opuścić dom. W walizkach mają wszystkie potrzebne dokumenty, ale też żywność, ubrania. Wszystko, co im może być potrzebne. Są tak przygotowani, aby w razie czego w ciągu pięciu minut móc wyjść. Jak trzeba będzie, to planują wyjechać bardziej w kierunku zachodniej Ukrainy, może do Lwowa. Nie chcą wyjeżdżać gdzieś dalej, bo też się boją.

Nie rozmawiałem z nimi dzisiaj, bo od szóstej nie działa sieć komórkowa. Komunikujemy się tylko przez Internet. Mówią, że słychać strzały. Wszyscy siedzą w domach. Moja siostra pracuje w banku, ale dziś rano, o godzinie 5 dostała wiadomość, że nie musi przychodzić do pracy. Zamknięte też są szkoły, przedszkola, żłobki. Znajomych mam w Charkowie. Mówią, że cały czas słychać strzały. I to nie są fajerwerki.

Yuliia

Ja i moja rodzina nie wpadamy jeszcze w panikę, bo tata rozumie tematy wojskowe. Był w marynarce wojennej, w końcu mieszkamy w Odessie. Generalnie jest trudno. Putin chce demilitaryzacji Ukrainy, więc teraz w większości obwodów idzie atak na ukraińskie jednostki wojskowe, lotniska, porty. Wszystkie loty odwołane. Jest bardzo dużo fake newsów wszędzie, i większość osób w to wierzy. Przez to jest dużo paniki.

Nie wiadomo, czy sytuacja się pogorszy na tyle, że będzie wojna w całym kraju. Wydaje mi się to raczej mało prawdopodobne, ponieważ szczerze mówiąc, Ukraina nic nie ma i nie ma jak się bronić, wszystko zostało sprzedane, albo skradzione przez polityków i innych. Oczywiście jestem trochę zestresowana, chociaż siedzę w mieszkaniu i sobie robię naleśniki. Niby życie spokojne i wszystko jak zawsze, ale jednak słychać, jak spadają od czasu do czasu bomby i trzęsie się balkon. Ogarnęliśmy już na wszelki wypadek walizkę z najważniejszymi rzeczami i dokumentami, auto i teraz po prostu czekamy. Jeżeli oficjalnie będzie ewakuacja, to wyjeżdżamy.

Olena

Mój syn, synowa i wnuki mieszkają w Dnieprodierżyńsku. Syn poszedł dzisiaj do pracy, do sklepu ze sprzętem elektronicznym. Ale przyjechali szefowie i zabrali co cenniejsze rzeczy i zamknęli sklep. Wrócił do domu. Mówi, że na razie jest spokojnie, ale przecież to może się zmienić w każdej chwili. Cały czas jesteśmy w kontakcie. U mnie w pracy wszyscy z telefonami.

Koleżanka podjęła decyzję, że wraca. Zostawiła w domu dwójkę małych dzieci. Płakała tak, że zanosiła się aż od tego płaczu, nam wszystkim leciały łzy z oczu. Namawiałam syna, żeby zabrał rodzinę i przyjechał do mnie, ale synowa nie chce się zgodzić. Ma starszych rodziców, których nie chce opuszczać. Syn mówi, że teraz dzieci są najważniejsze, ale na razie nie może jej przekonać. Nie wiem, co będzie dalej. Bardzo się martwię.

Irina

Pochodzę z Czartkowa, to mała miejscowość na Zachodzie Ukrainy w obwodzie Tarnopolskim. Właśnie przed chwilą rozmawiałam z rodzicami, którzy tam wciąż mieszkają. Czartków leży około 100 kilometrów od lotniska. Rodzice opowiadali mi, jak dziś rano lotnisko zostało zbombardowane. Mówili, że wszystko zrównane jest z ziemią. To nie wygląda wesoło. Martwię się. Kiedy rozmawialiśmy, prosili tylko o modlitwę. Mówią, że nikt Putina nie zatrzyma w tych jego zapędach. Mówili, że to miłe, że Zachód wspiera Ukrainę, ale działania Putina są bardzo agresywne. Nikt go nie zatrzyma.

Opowiadali, że ludzie wyszli teraz do sklepów. Kupują na zapas latarki, świece, konserwy. Boją się przyjścia wojny w ich rejon. Przygotowują się do niej. Ale martwię się nie tylko o rodziców. Mam przyjaciół w Donbasie. Oni mieszkają na terenach, które już zajął Putin.

Mówili mi wczoraj, że do ich miejscowości wjeżdżają samochody rosyjskie. I po prostu, tak z ulicy, zupełnie przypadkowo spotkanych tam młodych mężczyzn, także Ukraińców zabierają ze sobą. Oni ich zmuszają, żeby walczyli przeciwko swojemu narodowi. To jest okropne, nieludzkie. Jak można kazać walczyć przeciwko swoim braciom? Mimo wszystko mówią, że to, co im teraz jest potrzebne, to spokój, bo nie ma nic gorszego niż panika, że waśnie na panikę Putin liczy. Mój tata jest emerytowanym wojskowym, mam w ogóle kuzynów i znajomych byłych wojskowych i oni wszyscy mówią, że woleliby zginąć niż mieszkać w Rosji. Niż mieszkać pod rządami Putina.

ZOBACZ TEŻ:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński