Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stocznia: Podpiszą albo wynocha!

Piotr Jasina
Na terenie byłej stoczni pracuje ponad pół tysiąca osób. Jeżeli właściciele spółek nie dogadają się z Silesią, wszyscy pójdą na bruk.
Na terenie byłej stoczni pracuje ponad pół tysiąca osób. Jeżeli właściciele spółek nie dogadają się z Silesią, wszyscy pójdą na bruk. Andrzej Szkocki
Silesia zaproponowała zaporowe stawki dzierżawy - mówią szefowie firm działających na terenie stoczni. Jeśli nie zaakceptują nowych umów, będą musieli zwinąć interes.

W kwietniu br. Towarzystwo Finansowe Silesia, nowy właściciel stoczni, wypowiedział umowy spółkom prowadzącym działalność na jej terenie. Jeśli nie zgodzą się na nowe warunki, do końca maja będą musieli zwinąć swoje biznesy.

- Stawki są po prostu zaporowe, nawet o 150 proc. wyższe od obecnych, wynegocjowanych z zarządcą stoczni - mówią oburzeni przedsiębiorcy. Kilku z nich zjawiło się w naszej redakcji. - Za halę z suwnicą na przykład płaciliśmy 4-6,5 zł od metra kwadratowego, teraz proponuje nam się 10 zł. Przy 1200 m kw. to już stały koszt 12 tys. zł miesięcznie. A niektórzy z nas dzierżawią 4,5-5 tys. m kw. i więcej.

Są wściekli ale i rozżaleni.

- Od początku lat 90. współpracowaliśmy ze stocznią, budowaliśmy sekcje statków, wyposażaliśmy wnętrza jednostek, Teraz przestawiliśmy się na inną produkcję - mówią. - Kiedy upadła stocznia i ludzie trafili na bruk, nie uciekliśmy jak szczury z tonącego okrętu. Podjęliśmy działania, aby ożywić gospodarkę po fatalnym bankructwie. Udało się zapewnić pracę dla pół tysiąca osób. Przenieśliśmy tu część swoich urządzeń, sporo zainwestowaliśmy. Ale też użytkowaliśmy dźwigi, suwnice, agregatory. Dzięki temu nie trafiły na złom.

Mają propozycje kontraktów i możliwość zatrudniania kolejnych pracowników. Przyszłość swoich firm wiązali z działalnością na terenie upadłej stoczni. Ale ich biznesplany nie uwzględniały drastycznego wzrostu kosztów dzierżawy.

- Przy tak wysokich stawkach nie zaryzykujemy - tłumaczą. - Przestaniemy być konkurencyjni.

Wysłali pismo do zarządu Towarzystwa Finansowego Silesia. Podpisało się pod nim wiele spółek. M.in. Mat, Hold, Tech-Pol, GS Greg Steel, Cermar.

- Oczekiwaliśmy, że po ustabilizowaniu się sytuacji prawnej (właściciela stoczni -dop. PJ) dojdzie do poprawy warunków współpracy, obniżenia obowiązujących stawek i utrzymania stałych warunków przez co najmniej 5 lat - czytamy w piśmie.

- A co się stało? - pytają sami siebie. - Zostaliśmy nabici w butelkę. Postawieni pod ścianą.

Co gorsza nie mają możliwości negocjowania warunków nowych umów.

- Bo nie ma z kim rozmawiać - wyjaśniają. - Prezes Funduszu nie odpowiedział na nasze pisma.

Ryszard Nowak, prezes Stalkonu (dzierżawi w stoczni około 5,5 tys. m kw.) przyznaje, że nie podpisał jeszcze nowej umowy.

- Ciągle analizujemy - dodał. - Do poniedziałku muszę podjąć decyzję. Dla przedsiębiorcy nie jest komfortową sytuacją, kiedy rosną znacząco koszty stałe. Musimy skalkulować na nowo opłacalność produkcji.

Wojciech Bańkowski, szef TF Silesia nie chciał komentować spraw związanych z nowymi umowami dzierżawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński