Pan Marian leżał w trawie. Zauważyła go ekipa karetki, która wracała z nocnego wyjazdu. Zawiozła go do szpitala w Stargardzie. Był wyziębiony. Na oddział nie został przyjęty.
- Po północy telefonował szpital, czy przyjmę bezdomnego - mówi Janusz Tartanus, szef ośrodka dla bezdomnych w Kluczewie. - Zasugerowałem, by zadzwonili do ogrzewalni. Usłyszałem, że już się z Caritas kontaktowali i że tego pana nie przyjmą, bo jest pijany.
- Nikomu nie odmówiliśmy przyjęcia, ani nikt ze szpitala do nas nie dzwonił - zaprzecza Agnieszka Hołubowska z Centrum Socjalnego Caritas. - Tej nocy kilku panów pod wpływem alkoholu przyjęliśmy. Mieliśmy jeszcze pięć wolnych miejsc.
Około pierwszej w nocy karetka odwiozła go do kluczewskiego ośrodka. Okryto go kołdrami, nakarmiono. Z dokumentacji lekarskiej, do której udało dotrzeć się pracownikom ośrodka wynika, że mężczyzna choruje na nowotwór, który zaatakował mu język, gardło i węzły chłonne. Nie można się z nim porozumieć.
- Nie mógł chodzić, był tak wycieńczony - opowiadają ludzie z ośrodka. - Jak można zostawić człowieka na pastwę losu?
- Ten pan nie chce żyć jak cywilizowany człowiek - komentuje Jolanta Zygadło z ośrodka pomocy społecznej w Marianowie. - Pomagamy mu jak możemy. Ale on odmawia leczenia.
Stargardzki szpital stoi na stanowisku, że nie jest hospicjum ani domem pomocy społecznej.
- My zajmujemy się leczeniem - mówi lekarz Jan Kalinowski. - Tego pana karetka ciągle nam przywozi. Wczoraj był pod wpływem alkoholu, zawszawiony, brudny. Jest ciężko chory. Powinien trafić do kliniki laryngologicznej lub szpitala onkologicznego na Golęcinie.
Po interwencji "Głosu" i pracowników ośrodków pomocy społecznej w Stargardzie i Marianowie stargardzki szpital zgodził się pana Mariana przyjąć na oddział.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?