Marcin Sasal i Ryszard Tarasiewicz to ojcowie awansu Pogoni Szczecin do Ekstraklasy. Sasal zdobył większość punktów w pamiętnym sezonie, ale to Tarasiewicz doprowadził misję do szczęśliwego końca.
Obaj szkoleniowcy pracują ponownie na zapleczu Ekstraklasy i w sobotę ich walczące o utrzymanie drużyny zmierzyły się w Siedlcach. Skończyło się bezbramkowym remisem.
- Kolejny mecz, w którym nasza organizacja gry jest stabilna i stwarzamy sytuacje podbramkowe. Nie możemy ich skonkretyzować chociaż jednym golem - rozpoczął Ryszard Tarasiewicz, który prowadzi Miedź Legnica. Riposta nadciągnęła błyskawicznie ze stony Sasala.
- Nie zgadzam się. To moja drużyna była lepiej zorganizowana, a tych sytuacji Miedzi za bardzo nie widzę. Chyba obejrzę sobie mecz jeszcze raz - odpowiedział Sasal.
I dodał: - Co do spraw pozasportowych powiem tylko tyle, że uważam, iż był telefon z góry, że Miedź musi się utrzymać, dlatego tak to wyglądało. To jest fatalne. Jesteśmy zdruzgotani tym, co się dziś działo, jeśli chodzi o sędziowanie meczu.
Tarasiewicz oburzył się na pomysły, na które wpadł jego poprzednik na ławce Pogoni Szczecin.
- Nie wolno tak mówić, nie wolno tak się zachowywać. Niech pan sobie obejrzy mecz raz jeszcze. Nie powinien pan trenować zespołu, a nauczyć się pokory i szacunku dla przeciwnika.
- Pan nie powinien prowadzić zespołu z pewnych powodów - ripostował Sasal. - Nie będziemy tu słuchać monologów. Tak to wyglądało jakby był telefon z góry. Znam tego arbitra i wielokrotnie mi sędziował, a nigdy nie popełnił tylu błędów.
W tym momencie szkoleniowiec Miedzi postanowił opuścić konferencję prasową. Pozostał tylko jego vis-a-vis.
- Spróbuje wyciąć wszystkie strzały Miedzi z tego meczu i wysłać listem do Legnicy. Jeszcze stać mnie na znaczek - stwierdził Sasal po wyjściu adwersarza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?