Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarno-biały sezon Pogoni Szczecin. Nie było czasu na monotonię

jakub lisowski
Kosta Runjaic - architekt sukcesu wiosennego Pogoni Szczecin.
Kosta Runjaic - architekt sukcesu wiosennego Pogoni Szczecin. Andrzej Szkocki
Piłkarska ekstraklasa. Za Pogonią Szczecin barwny rok. Wynik końcowy nie zadowala, ale przed następnym sezonem kibice mają prawo do dużego optymizmu.

Piłka nożna bywa czasem fotografią chwili. O mistrzostwo Polski bije się w jednym sezonie 16 drużyn, a o Puchar Polski kilkaset. Walka trwa rok, a na koniec trofeum odbiera kapitan jednej z nich. Nie oznacza to jednak, że uśmiechają się kibice tylko jednego klubu, a wszyscy pozostali chodzą struci.

W przypadku Pogoni Szczecin, z emocjonalnego punktu widzenia, lepszy okazuje się dobry finisz w grupie spadkowej niż klapa w grupie mistrzowskiej. Po wywalczeniu utrzymania entuzjazmu przed okresem przygotowań będzie więcej niż po spektakularnym krachu w walce o europejskie puchary.

Jeden z kibiców w mediach społecznościowych zastanawiał się nad wspólnym świętowaniem z piłkarzami utrzymania (na murawie, po ostatnim domowym meczu). Absurdalny pomysł na szczęście nie znalazł uznania. Pewnie w grudniu wywołałby oburzenie, bo co tu świętować, skoro klub w 70. rocznicę powstania przegrywa mecz za meczem i jedyne co może osiągnąć za kilka miesięcy, to pozostanie w Lotto Ekstraklasie.

Styl, w jakim szczecinianie uciekli z dna tabeli, budził uznanie, ale być zadowolonym z wyniku końcowego to tak jakby oblać się kawą i po godzinie wywabiania plamy cieszyć się, że nie został po niej ślad. Tymczasem tę godzinę można było spożytkować w znacznie lepszy sposób.

Drużyna cofnęła się do swojego pierwszego sezonu w Lotto Ekstraklasie. Wtedy zajęła 12. miejsce, a tym razem zafiniszowała na 11. lokacie. Punktowała zgodnie z hasłem jesień wasza, wiosna nasza.

Sezon był więc czarno-biały. Mieszanka tych dwóch barw daje szarość, ale rok w Pogoni szary na pewno nie był, a barwny. Była zmiana trenera, głośne rozstania z piłkarzami, kordon policji pod szatnią, pełne trybuny świętujące urodziny klubu. Nie było czasu na monotonię.

Dzięki temu sezon będzie zapamiętany mocniej niż kilka poprzednich. Także kilka meczów z niego. Nawet stadion przy Twardowskiego przestał być archipelagiem nudy. 54 gole w 19 meczach dały niezłą średnią 2,84 gola na spotkanie. Dobrym podsumowaniem był ostatni pojedynek, w którym Pogoń odniosła najwyższe od lat zwycięstwo w Krakowie. Pokonała 4:1 Cracovię, z którą w sezonie zasadniczym przegrała dwukrotnie 0:3. W sumie 11 bramek i huśtawka emocji ze szczęśliwym finałem.

Przy ocenie wartości zespołu ważniejsze od bilansu z Cracovią są wyniki w meczach z najlepszymi klubami w lidze.

Z Legią Warszawa dwie porażki, z Jagiellonią Białystok to samo, z Lechem Poznań remis i przegrana plus zwycięstwo w Pucharze Polski, a z Górnikiem Zabrze punkt zdobyty w dwóch meczach. Pokonać udało się Wisłę Płock, ale już jej imienniczkę z Krakowa ani razu.

Pogoń zdobyła pięć z możliwych 36 punktów w starciach z kandydatami do europejskich pucharów. To fakt, że Portowcy pod wodzą Runjaicia byli najlepiej punktującym klubem w ekstraklasie, ale nie oznacza, że Niemiec podniósł ich z dna do topu, a ewentualne lądowanie w grupie mistrzowskiej byłoby mniej bolesne niż te przeżyte.

Przed Runjaiciem zresztą nowe wyzwania. Ze środka pola ubyło mu już dwóch podstawowych piłkarzy, wcześniej pozbył się tylu skrzydłowych, a na kilku innych pozycjach także trudno mówić o bogactwie wyboru.

Po ciekawym sezonie czas na oddech dla kibiców, ale w gabinetach Pogoni powinna trwać wytężona praca, żeby zamiast czarno-biało, nie zrobiło się czarno.

Cracovia - Pogoń 1:4.

Adam Frączczak duży plus, ale brawa dla całej Pogoni [ZDJĘCIA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński