Lisowski to przedstawiciel generacji piłkarzy, o których talencie mówiło się dużo, ale w sportową dojrzałość wchodzili w niesprzyjającym czasie, by rozwinąć się na Pomorzu Zachodnim. Towarzyszyli mu chociażby Filip Starzyński i Bartosz Flis.
- Jako dziecko kibicowałem Pogoni i bywałem na jej meczach. Kiedy zaczynałem przygodę z piłką i trenowałem w Salosie, Portowcy nie radzili sobie najlepiej i byli chyba w IV lidze. Kiedy pojawiła się szansa, aby grać w tak dobrym zespole jak Ruch Chorzów nie zastanawiałem się długo - wspominał Lisowski w 2012 roku.
Cztery lata później, już po podpisaniu kontraktu z Błękitnymi Stargard przyznaje: - Może to jeden z moich mankamentów, że kiedy wyjeżdżam z regionu gdzieś w Polskę, to nie potrafię się do końca odnaleźć.
Ruch z Lisowskim w kadrze został wicemistrzem Polski i wystąpił w finale krajowego pucharu. Defensywny pomocnik zaliczył w barwach Niebieskich blisko 50 występów w ekstraklasie. W końcu rozpoczęła się jednak jego wędrówka po innych klubach. Wrócił na ziemię szczecińską w 2014 roku i za występy we Flocie Świnoujście zbierał dobre recenzje.
- Trafiłem tam za kadencji trenera Kafarskiego i czułem się fantastycznie. Żałowałem, że spędziłem w Świnoujściu tylko niepełny sezon, bo grało mi się dobrze, atmosfera sprzyjała i byłem blisko rodzinnego Szczecina. Ma dla mnie znaczenie, że występuję w regionie i chcę wyglądać w Błękitnych równie dobrze jak we Flocie.
Na wyspie Uznam Lisowski współpracował ze wspomnianym trenerem Kafarskim i Dawidem Kortem. Całe trio wylądowało następnie w Drutex-Bytovii Bytów. O rundzie spędzonej w tym klubie nabytek Błękitnych nie chce rozmawiać. - Miałem trochę problemów ze zdrowiem, ale to nie jedyny powód, przez który zmieniłem klub - mówi.
Bardziej otwarcie pomocnik mówi o swojej przyszłości. - Nie przychodzę do Błękitnych sobie pograć w II lidze i nie uważam się za nie wiadomo kogo. Chcę pomóc w utrzymaniu i odzyskać radość. Być może ciężka praca pozwoli mi w przyszłość zagrać jeszcze gdzieś wyżej. Na razie nastawiam się na rundę wiosenną. Jesteśmy nakręceni, by uniknąć spadku, a nawet wskoczyć do środka tabeli.
Błękitnym pozostał mniej niż miesiąc do powrotu na ligowe boiska. - Przepracowaliśmy obóz solidnie. Nikt nie próżnował, bo wszyscy mamy w głowach inaugurację. Było dużo biegania, a do tego aerobik oraz siłownia. Czuję, że nogi będą niosły w rundzie wiosennej. Także w Bornem Sulinowie miałem "chrzest". Generalnie czuję się dobrze w szatni. Znałem kilku chłopaków wcześniej i jestem przekonany, że dogadam się z każdym.
Zadaniem Lisowskiego jest zapewnienie jakości w środku pola. Jak Błękitni chcą grać wiosną, pokazał w pigułce sparing z Leśnikiem Manowo. - Przegrywaliśmy 0:1, ale cały czas graliśmy swoje i wymienialiśmy podania. W końcu zmęczyliśmy przeciwnika i zepchnęliśmy go pod własną bramkę. Kontrolowaliśmy wydarzenia i wygraliśmy 4:2 bez problemu. Oby podobnie było w lidze - liczy Lisowski.
Tymczasem w odwrotnym kierunku podążył Maciej Liśkiewicz. Stoper Błękitnych został wypożyczony do pierwszoligowej Bytovii do końca obecnego sezonu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?