Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruchy z komputera

Krzysztof Dziedzic
Krzysztof Ejsmont zastanawia się nad ruchem - czy może czeka na jakiś sygnał...?
Krzysztof Ejsmont zastanawia się nad ruchem - czy może czeka na jakiś sygnał...? Tomasz Łój
Tegoroczny Memoriał Tadeusza Gniota zostanie zapamiętana z powodu niesamowitej afery.

Rewelacją turnieju był niespełna 20-letni Krzysztof Ejsmont z Hetmana Częstochowa. Jednak po siódmej rundzie - jak już wczoraj pisaliśmy w "Głosie" - został wykluczony z turnieju. Dlaczego?

Ogrywał arcymistrzów

Ejsmont grał w Policach z numerem 15. To oznacza, że jego ranking szachowy (tzw. ELO) był piętnasty w gronie 35 startujących w turnieju szachistów. Nie był zatem zaliczany do grona faworytów. Jakież więc było zdziwienie, gdy młody zawodnik wygrywał partię za partią - i to ze znacznie lepszymi rywalami. Ejsmont jest tylko mistrzem krajowym, natomiast pokonywał mistrzów międzynarodowych i arcymistrzów.

Powstało podejrzenie, że zawodnik nie gra sam - że za pomocą nadajnika i odbiornika kontaktuje się z kimś, kto siedzi przy silnym komputerze szachowym. I to komputer podpowiada Ejsmontowi najlepsze ruchy.

Nie mógł uwierzyć

Afera rozpoczęła się w niedzielę, gdy szachiści grali piąte partie. Wtedy Ejsmont grając czarnymi pokonał arcymistrza Mirosława Grabarczyka z Polfy Grodzisk Mazowiecki. Grabarczyk po porażce długo siedział nad szachownicą. Zastanawiał się, jak to możliwe, że ten grający z nim młody człowiek zademonstrował takie umiejętności. W końcu coś go tknęło. Zaczął analizować zapis partii.

W trakcie pojedynku każdy z szachistów zapisuje posunięcia swoje i przeciwnika (służy to później m.in. do analiz). Grabarczyk odkrył, że posunięcia Ejsmonta były zgodne z pewnym programem szachowym, tzw. "Rybką". Autorem tego programu jest mąż polskiej arcymistrzyni Iwety Radziewicz. Program charakteryzuje się bardzo dużą siłą gry.

- Wtedy Grabarczyk przyszedł do mnie - opowiada główny sędzia polickiego turnieju Wenanty Błażejczak. - W poniedziałek o godzinie 14.30, przed szóstą rundą Grabarczyk zgłosił mi, że Ejsmont gra "nieetycznie". Wtedy rozpoczęliśmy analizowanie innych jego partii.

"Rybka" silniejsza od Kasparowa

I przeanalizowano pięć: od drugiej do szóstej. Okazało się, że od zakończenia szachowej teorii (początkowe posunięcia są łatwe, bo można je znaleźć w każdej książce o szachach) do końca partii Ejsmont grał zgodnie z programem "Rybka".

- Tzn. wybierał te posunięcia, które "Rybka" proponowała w pierwszej kolejności, czyli jako najlepsze - wyjaśnia Błażejczak. - Ze wspomnianych pięciu partii wyodrębniono 102 posunięcia Ejsmonta. Z tego 100 było zgodne z "Rybką".

Jak silny jest ten program? Najlepiej wyjaśnić to na podstawie rankingu ELO. "Rybka" gra na poziomie około 3000, a Ejsmont ma obecnie ranking 2367 punktów. Niewiele to mówi? No to dodajmy, że najlepszy z grających w Policach szachistów, Ukrainiec Wadim Szyszkin ma ELO 2543. A obecny mistrz świata w szachach nie ma ELO 2800!

- Garri Kasparow jak grał, to miał trochę ponad 2800 - poinformował kierownik ds. sportowych polickiego turnieju, Rafał Szyszyło.

Nadajnik w długopisie...?

Czy zatem Ejsmont jest geniuszem...?

- Według mnie człowiek praktycznie nie jest w stanie grać na poziomie 3000 ELO, maksymalna ludzka wytrzymałość to niewiele ponad 2800 - uważa Błażejczak.

Tak więc dla grających w Policach szachistów stało się jasne, że Ejsmont musi być w jakiś sposób połączony z programem "Rybka".

- Musiał mieć nadajnik i odbiornik - wyjaśnia organizator polickiego turnieju, Mieczysław Manik. - Dzięki temu kontaktował się z kimś, kto siedział przy komputerze i wprowadzał do programu posunięcia z partii Ejsmonta.

Gdzie miał ukryty nadajnik i odbiornik? Rozwiązań jest sporo. Od małej kulki w uchu, przez specjalną płytkę pod kartką z zapisem, do sprzężonego zegarka, czy długopisu.
Powstało więc podejrzenie o nieuczciwości zawodnika poparte poszlakami. I co dalej?

- Zwołałem małą grupkę szachistów - kontynuuje opowieść Błażejczak. - Była złożona z dwóch arcymistrzów, dwóch mistrzów międzynarodowych oraz grającego w turnieju Pawła Grafa. To doktor, pracownik naukowy, wielki autorytet moralny. I wybraliśmy następujące rozwiązanie: pan Graf, który nie był zainteresowany zwycięstwem w turnieju (zajmował jedno z dalszych miejsc) wraz z Wadimem Szyszkinem porozmawia z Ejsmontem i zaproponuje mu pewien układ.

- Były dwa rozwiązania - wyjaśnia Szyszyło. - Albo Ejsmont się przyzna, oznajmi to sędziemu i wycofa się z zawodów, albo nie przyzna się, dokończy turniej, weźmie nagrodę za zwycięstwo (4 tysiące złotych - dop. red.) a my zgłosimy wszystko Polskiemu Związkowi Szachowemu i międzynarodowej organizacji FIDE. Przede wszystkim jednak chcieliśmy też zobaczyć reakcję oskarżonego.

Nie namyślał się długo

Graf oznajmił podejrzenia Ejsmontowi. Według jego relacji oskarżony o oszustwo młody szachista nie był zaskoczony i przyznał się. Ale postawił warunek - że nikt się nie dowie. Wtedy Graf odparł, że to do końca niemożliwe, bo przecież wiedzą o tym szachiści, którzy z nim grali. Mimo to Ejsmont oznajmił, że się zgadza i zgłosi się przez ósmą rundą do sędziego. Poprosił jednak o przerwę, by ochłonąć.

- W czasie tej przerwy wykonał około 15-minutowy telefon - relacjonuje dalej Szyszyło. - Po nim pojawił się na sali i... wszystkiego się wyparł. Mówił, że niektórzy mu zazdroszczą, że gra turniej życia, itd. Jednak te argumenty nie mogły przekonywać. Ci, którzy z nim grali zwrócili np. uwagę, że grał bardzo szybko w skomplikowanych pozycjach, gdzie namysł był bardzo potrzebny. Bogdan Grabarczyk policzył, że w najważniejszym okresie partii potrzebował na namysł godzinę i 40 minut. A Ejsmont niewiele ponad 15 minut...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński