Nasz komentarz:
- W takim stanie są niektóre urządzenia w pralni - alarmuje nasz Internauta
(fot. Internauta)
Nasz komentarz:
Zgodnie z definicją, plotka to niesprawdzona lub kłamliwa pogłoska. Dyrektor gryfickiego szpitala właśnie takim terminem skomentował nasze dociekania na temat dramatycznej sytuacji w pralni. Dlatego sprawdziliśmy. I udowadniamy. W pralni dzieje się wiele złych rzeczy. Każdy kto zobaczy, ile szpitalnej pościeli czeka w kolejce do bębnów od razu zrozumie, że coś tu śmierdzi. Tym bardziej, że pojemność pralek i ilość komercyjnych brudów powodują, że cuchnąca sterta kiepsko topnieje. Gryficki szpital ma świetną opinię w regionie. Dlatego zachęcamy dyrekcję do działania. Szkoda żeby przez takie brudy lecznica straciła uznanie w oczach pacjentów.
Agnieszka Grabarska
Tony zanieczyszczonej pościeli zawalają pralnię gryfickiego szpitala. Cuchnąca sterta sięga już sufitu. Nasi Czytelnicy podnieśli alarm. Twierdzą, że przez złą organizację pracy pralni cierpią pacjenci.
- Na niektórych oddziałach chorzy po kilka dni leżą na brudnych prześcieradłach, bo pralnia nie nadąża z praniem - uważają.
Ich zdaniem pościelowy bałagan powstał po tym, kiedy pralnia zaczęła świadczyć komercyjne usługi. W praktyce wygląda to tak, że w pierwszej kolejności do pralniczych bębnów trafiają obrusy z nadmorskich ośrodków wczasowych, a szpitalne brudy czekają w kolejce nawet dwa tygodnie.
- Ta sterta zaczyna już cuchnąć - potwierdza dramatyczną wersję Czytelników pracownik szpitala.
Reporterom "Głosu" udało się dostać do składowiska szpitalnych brudów. Widok był zatrważający. Zużyta pościel poupychana jest w kilkunastu koszach. Skłębione poszwy wysypywały się z pojemników. Sięgająca sufitu sterta zablokowała nawet dojście do umywalki i stanowiska do dezynfekcji transportowych wózków. Zatarasowane było także wejście do toalety.
- Tutaj leży kilkanaście ton brudów. Maksymalnie w ciągu dwunastogodzinnego dyżuru jesteśmy w stanie wyprać nieco ponad półtorej tony. Reszta musi czekać. Czasem nawet kilkanaście dni - przyznali pracownicy.
Na miejscu potwierdziły się także sygnały, że w pierwszej kolejności prane są brudy z zewnątrz, za które szpital bierze pieniądze. Jednak poradzić sobie z nimi mają zaledwie cztery pralki. Każda o jednorazowej ładowności 66 kg.
O tym, że w szpitalu brakuje czystej bielizny przekonuje też widok, jaki zastaliśmy w magazynie pościeli. Półki najważniejszych oddziałów świeciły pustkami. Pościeli nie było w przegródce oddziału internistycznego, a chirurgia tuż po rozpoczęciu nowego dyżuru miała w zapasie zaledwie cztery poszwy.
Informacja o dramatycznej sytuacji w pralni gryfickiego szpitala dotarła do miejscowego sanepidu. Inspekcja w tym roku dwukrotnie sprawdziła placówkę.
- Stan higieniczno-sanitarny był zachowany - mówi Beata Soja, rzecznik Państwowego Powiatowego Inspektoratu Sanitarnego w Gryficach. Po kontroli sanepidu pralnia otrzymała nakaz odmalowania sufitu i ścian. Ma na to czas do końca roku.
- Tutaj nie ściany są najważniejsze - przekonują pracownicy szpitala. - Urządzenia psują się co chwilę. Szpital nie radzi sobie z ilością prania. Jest jeden wielki bałagan a cierpią pacjenci - dodają oburzeni.
Innego zdania jest dyrektor szpitala. Twierdzi, że plotki o problemach pralni rozsiewa konkurencja, a szpital radzi sobie z praniem.
- Pacjentom nie brakuje pościeli - przekonuje Jacek Pietryka.
Kiedy jednak próbowaliśmy zapytać szefa lecznicy o liczbę szpitalnych pralek i moce przerobowe urządzeń, dyrektor dłużej rozmawiać nie chciał. Stwierdził, że potrzebuje 48 godzin na udzielenie nam odpowiedzi.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?