Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przy kawie o książkach z Michałem Rusinkiem. Akcja „OczytaMy Szczecin” rozpędziła się na dobre

Małgorzata Klimczak
Małgorzata Klimczak
Łukasz Popielarz @propsyhome
Akcja „OczytaMy Szczecin” przywiodła w progi księgarni kameralnej przy Pocztowej 19 nie tylko tłumy, ale też Michała Rusinka. Sekretarz Wisławy Szymborskiej i autor licznych książek, odpowiedział w ten sposób na apel młodzieży, by wspierać małe lokalne księgarnie.

W przytulnej i (jak nazywają ją właściciele) stareńkiej kawiarence pojawiło się mnóstwo osób, które chciały porozmawiać z pisarzem albo po prostu poprosić o autograf. Gość na wstępie zacytował Wisławę Szymborską: „Nie dosyć, że go zaprosiłam, to jeszcze przyjechał”.

- Ja też przyjechałem na wasze zaproszenie. Zawsze przyjeżdżam do Szczecina z przyjemnością, a księgarnia Kamienica w Lesie to moje ulubione miejsce w Szczecinie - mówi Michał Rusinek. - Małe księgarnie to są prawdziwe księgarnie, a nie sklepy z książkami.

Wszystko zaczęło się, kiedy uczniowie II Liceum Ogólnokształcącego dowiedzieli się, że księgarnia FiKa się zamyka. Stwierdzili, że warto zrobić coś, by pomóc lokalnym księgarniom. Do udziału w pierwszej akcji w FiCe zaproszenie przyjął Mariusz Szczygieł. Do Kamienicy w Lesie - Michał Rusinek. Na pomysł ratowania małych księgarni wpadła mama jednego z uczniów, która napisała post na Facebooku o księgarni Mandala, której udało się w ten sposób pomóc.

Przy kawie o książkach z Michałem Rusinkiem. Akcja „OczytaMy Szczecin” rozpędziła się na dobre
Łukasz Popielarz @propsyhome

- W liceum musiałem zrobić pewien projekt i uznałem, że może to być projekt, który polega na wsparciu mniejszych księgarni. Na początku było potrzebne miejsce. Wybraliśmy księgarnię pani Moniki Szymanik, która bardzo pomogła nam przy organizacji pierwszego wydarzenia. Choć wspieraliśmy inną księgarnię, mogliśmy liczyć na jej duże wsparcie. Autora wybraliśmy dopiero później. Mieliśmy kilku kandydatów, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się na Michała Rusinka - mówi Aleksander Czechowski, uczeń II LO. – Niezależnie od tego, czy ściągnięcie pana Michała jest trudne czy nie, to gigantyczny zaszczyt. Jesteśmy szczęśliwi, że organizujemy wydarzenie z takim człowiekiem.

Uczniowie pisali do wielu autorów, ale to Michał Rusinek im odpisał i zgodził się przyjechać.

- Małe księgarnie to fenomenalna obsługa. Pracują tu ludzie, którzy są w stanie opowiadać o książkach bez końca i z wielką pasją - mówi Aleksander. - Nie jestem w stanie opisać wiedzy pani Moniki Szymanik czy pani Marzeny z Mandali. Druga rzecz to miejsce. Dzisiaj znajdujemy się w Kamienicy w Lesie, gdzie jest wyjątkowy klimat. To również zabytek, który warto zobaczyć przyjeżdżając do Szczecina.

- W takich miejscach jest zawsze wspaniała atmosfera - komentuje Maciej Wierzelewski. - Nie zamierzamy kończyć tego projektu i zobaczymy, co jeszcze uda nam się zrobić, bo przecież musimy tę akcję łączyć z zajęciami w szkole, a zorganizowanie tego typu wydarzeń jest naprawdę czasochłonne.

Uczniowie przyznają, że od lat są pasjonatami książek i dlatego prowadzenie tego projektu jest im specjalnie bliskie.

- Czytamy sporo, chociaż w trakcie roku szkolnego dobór lektur się trochę zmienia, bo musimy czytać lektury, które na naszym profilu są naprawdę ciekawe - mówi Aleksander. - Rodzice mi czytali od dziecka, a pozycją, która jest dla mnie bardzo sentymentalna, jest seria o przygodach Pana Samochodzika. Nigdy tych książek nie zapomnę, bo to one mnie zachęciły do czytania.

- Ja bardzo lubię Harry'ego Pottera, przeczytałem wszystkie części. Mi też rodzice czytali w dzieciństwie i właśnie stąd się wzięła moja pasja do książek - mówi Maciej Wierzelewski. - Cieszę się, że udało nam się zaprosić takiego autora do Szczecina. Dla nas to zaszczyt.

Przy kawie o książkach z Michałem Rusinkiem. Akcja „OczytaMy Szczecin” rozpędziła się na dobre
Łukasz Popielarz @propsyhome

Michał Rusinek okazał się dowcipnym rozmówcą.

- Kiedyś po spotkaniu autorskim podeszła do mnie pewna pisarka i powiedziała: „Ja pana znam, pan był kiedyś sekretarzem tej Curie-Skłodowskiej”. Wiele się zgadzało, więc odpowiedziałem: „Poniekąd" - opowiada Michał Rusinek.

Dla wielu osób, które przyszły do księgarni, przyjazd Michała Rusinka była bardzo pozytywnym zaskoczenie. Nawet rodzice niektórych uczniów wątpili, czy uda się to zorganizować. Ale przyjechał.

- Jest kilka powodów mojej wizyty - mówi Michał Rusinek. - Najchętniej zawsze reaguję na inicjatywy nieoczywiste, a z inicjatywą licealistów miałem do czynienia po raz pierwszy, więc jest to dla mnie nieoczywiste. Po drugie bardzo lubię Szczecin i mówię to bez żadnego podlizywania się, a po trzecie szalenie lubię tę księgarnię oraz jej właścicieli. Po czwarte uważam, że małe księgarnie należy wspierać, chuchać na nie i dmuchać, bo to nie są sklepy z książkami, ale miejsca, gdzie można porozmawiać o książkach i jest szansa, że nasi rozmówcy przeczytali książki, które mają w ofercie. Niestety, takie księgarnie coraz częściej się zamykają, co widzą po Krakowie, bo zjadają je sieciówki, a poza tym coraz więcej ludzi kupuje książki w internecie. W wielu mniejszych miastach tego typu księgarnie pełnią rolę centrów kultury. Organizują spotkania, organizują akcje, podobnie jak biblioteki. Ja jestem wielkim fanem bibliotek i tego, jak one się zmieniły w ciągu ostatnich 10 - 15 lat. To już nie są wypożyczalnie książek, tylko centra kultury.

Spotkanie było również okazją do rozmowy o poziomie czytelnictwa w Polsce, szczególnie wśród młodych ludzi.

- Badania wykazują, że najwięcej czytają dzieci, więc jak ktoś pyta, jak zachęcać dzieci do czytania, to ja mówię: przede wszystkim nie zniechęcać, zwłaszcza jeśli w domu są książki albo jest dobrze wyposażona biblioteka szkolna – mówi Michał Rusinek. - Potem wśród młodzieży następuje okres buntu i czytanie jest passe, co zauważyłem po własnych dzieciach, ale też pamiętam po sobie. Za moich czasów nie było jednak literatury dla młodych dorosłych, a teraz ona jest. Jaka jest, taka jest, ale nie należy jej deprecjonować. Ona też wyrabia pewne nawyki czytelnicze. Tak naprawdę, jeśli licealiści coś czytają, to jest super, bo w liceum czyta się najczęściej lektury. Mam wrażenie, że literatura dla młodzieży jest dosyć słabo promowana. Na półkach księgarskich zajmuje najczęściej miejsce z tyłu, a tam są naprawdę bardzo wartościowe rzeczy. Nie mam patentu na to, jak zachęcać ludzi do czytania. Pani Irena Koźmińska, założycielka fundacji „Cała Polska czyta dzieciom”, twierdzi, że jak dziecko nie chce iść wieczorem spać, to należy mu powiedzieć, że może jeszcze posiedzieć, pod warunkiem, że będzie czytać. To wyrabia pewien nawyk. Natomiast jeżeli chodzi o trochę starsze dzieci, to dobry pomysł mają Szwedzi. Opisała to Katarzyna Tubylewicz. Szwedzi robią tak: zastanawiają się, kto jest największym autorytetem dla chłopców, którzy nie chcą czytać, powiedzmy w wieku 12-14 lat. Wychodzi im, że to jest trener judo, więc po treningu trener mówi: „Patrzcie chłopaki, przeczytałem fajną książkę, może chcecie przeczytać?” I to działa. Oddolnie, a nie odgórnie. A na dorosłych, którzy nie chcą czytać, może nasłać czytające dzieci? Może będzie im wstyd?

W przypadku dorosłych nie jest chyba jeszcze tak źle, skoro rodzice licealistów przyszli na spotkanie i sami chętnie czytają książki.

- Od zawsze czytaliśmy dzieciom przed spaniem. Nawet się z mężem kłóciliśmy wieczorem, kto ma czytać. Książki zawsze były w naszym domu – mówi – Ja sama zawsze chodziłam z mamą do księgarni, bo lubię obcowanie z książką w sposób fizyczny, lubię je wąchać, dotykać papier i tak mam od dziecka. Później był taki okres, kiedy mogłam czytać tylko literaturę fachową, więc teraz z przyjemnością wracam do czytania normalnych książek. Z dziećmi jest różnie, bo one mają swoje zajęcia, a ja zaglądam do księgarni i zawsze wychodzę z naręczem książek.

Przy kawie o książkach z Michałem Rusinkiem. Akcja „OczytaMy Szczecin” rozpędziła się na dobre
Łukasz Popielarz @propsyhome

Pod koniec kwietnia Kamienica w Lesie zmieni się, przestanie być kawiarnią z książkami, a stanie się księgarnią kameralną, w której szczecińskie książki z autografem będą grały pierwsze skrzypce wraz z otulającą je kamieniczną historią tego miejsca. Ta przestrzeń powstała 4 lata temu, wszystkie najważniejsze wydarzenia w tym miejscu związane są z książkami. Ten były sklep z 1904 roku, w którym odkryto spod tynku przedwojenne płytki, ma tylko 22 m. Przyszedł czas, żeby wybrzmiało tu to, co najważniejsze. Szczecińskie książki.

- Zmieniamy naszą księgarnię, ponieważ uznaliśmy, że to, co daje nam utrzymanie to przede wszystkim książka. Staramy się wychodzić z książkami również poza to miejsce. Cieszymy się, że po 4 latach naszej działalności to książki obroniły to miejsce i teraz możemy postawić na typową księgarnię - mówi Monika Szymanik z Kamienicy w Lesie. - Okazuje się, że w Szczecinie jest ogromne zapotrzebowanie na szczecińskich autorów i to jest nasza siła. Wydaje mi się, że w innym mieście utrzymanie takiej księgarni nie byłoby możliwe.

Projekt „OczytaMy Szczecin” jeszcze się nie kończy.

- Robimy teraz krótką przerwę w wydarzeniach, ale oczywiście nie w pomaganiu. Z wydarzeniami planujemy wrócić na jesień, ale jeżeli tylko nadarzy się okazja, aby zrobić event wcześniej, na pewno z niej skorzystamy - zapowiadają uczniowie.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński