Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Projektuje dla gwiazd światowej sławy. W Szczecinie znalazła się, jako mentorka adeptów biznesu

Małgorzata Klimczak
fot. Katarzyna Widmańska
Lady Gaga, Madonna, Doda – to tylko kilka nazwisk z długiej listy klientek projektantki. Tworzy dla polskich i zagranicznych gwiazd, ale nie eleganckie stroje na wielkie wyjścia, a rzeczy oryginalne i niepowtarzalne. Katarzyna Konieczka w Szczecinie znalazła się, jako mentorka adeptów biznesu i znalazła chwilę, aby opowiedzieć nam o swojej pracy.

Została pani mentorką w ramach „Programu mentorskiego dla firm Pomorza Zachodniego w Szczecinie”. To duże wyzwanie?

- To ogromne wyzwanie dla mnie jako artysty. Artysta to taki człowiek, który często nie ogarnia elementarnych kwestii życia codziennego, ale ogarnia wszechświaty w swojej dziedzinie. Myślę, że wyzwaniem będzie poznanie drugiego artysty, jak działa, jaki ma pomysł na siebie.

Projektantka mody mrocznej i awangardowej - tak o pani piszą. Co to właściwie znaczy?

- To znaczy, że projektantem mody nazywa się czasem kogoś, kto kiedyś przyszedł z wyrwaną kartką ze zdjęciem sukienki do krawcowej i powiedział - proszę mi takie zrobić, ale z krótkim rękawem. I to wyszło. Spodobało mu się i działa na podobnej zasadzie. Czasem to jest ktoś, kto jest po szkole i potrafi samodzielnie skroić płaszcz. Zwykle projektant ma maszynę do szycia, jakieś manekiny (jeśli nie korzysta stricte ze szwalni). A ja mam wiadro kości zwierzęcych, bo wykonuję czasem stroje dla zespołów heavy metalowych, mnóstwo narzędzi budowlanych i tak, oczywiście, maszynę do szycia, a manekinów około 30. Tkaniny, elementy biżuterii, kamienie do wyszywania, podzespoły do gorsetów itd. Cały „jarmark". To znaczy, że ja robię wszystko. Cały strój, a nawet i scenografię, bo czasem strój niejako wchodzi w scenografię. Tak jak ostatnio robiłam stroje do filmu, które były jednocześnie zaaranżowanymi miejscami zbrodni. Uwaga spoiler: tego mordercę gra John Malkovich. Można sobie połączyć twarz Johna Malkovicha, którego wybrano do zagrania psychopaty i niektóre moje mroczniejsze projekty.

Inspiruje się pani elementami makabry, sadyzmu, nawet wulgarności z baśniowością i mroczną, mityczną fantastyką i potrafi pani stworzyć piękne rzeczy. Wszystko ma dwie strony medalu, również brzydota?

- Niektórzy za brzydotę uważają wnętrze człowieka. To biologiczne wnętrze człowieka, jego anatomię. Układ nerwowy, układ mięśni, kości... a to jest wszystko takie piękne!

Oglądając pani prace trudno ocenić czy to jeszcze moda, czy już sztuka. A może jedno i drugie? Może granice się zacierają.

- Ja często tworzę stroje-rzeźby. Tu są linie, zabrudzenia, „bebechy" i to jest opowieść o wrażliwości. To nie jest prosta sukienka z wariacją na rękawie. To jest opowieść.

Tworzy pani sztukę, ale projektuje w dużej mierze dla gwiazd popu czy celebrytów z pierwszych stron gazet. Nie ma tu żadnego dysonansu? Madonna, Lady Gaga, Amber Rosse, Doda, Justyna Steczkowska – to tylko część nazwisk, z którymi udało się pani pracować. Stara się pani, aby kostiumy dla nich prasowały do ich osobowości, czy raczej proponuje coś nietypowego?

- Pop często romansuje ze sztuką. Czasem znana twarz pokazuje sztukę niszową, szerszej publiczności. Czasem za pomocą rąk i dzieł innego artysty, muzyk pokazuje, co go boli. To jest podbicie przekazu.

Dużo się mówi o zmianie wizerunku Dody, który na początku był mocno kiczowaty. Czym się pani inspirowała tworząc jej stylizacje?

- Nie wiem jak mam podchodzić do tego stwierdzenia, chociaż sama się tak nie ubierałam, to pamiętam, że kiedyś były takie czasy: solarka, róż, futerko, złoty kozak. Kiedy tworzyłam dla niej kostiumy, kreowałam coś w klimacie: super bohaterki z komiksu: seksowna, przerysowana, trochę wzorem była Barbarella. Barbarella miała i mocny makijaż, i natapirowane włosy, ale i podkreślone do granic możliwości atrybuty kobiecości.

Na Złotej Nitce w 2009 roku dostała pani nagrodę od krytyków brytyjskiego „Vouge’a”. To magazyn o dużej renomie. Docenili pani oryginalność?

- Myślę, że docenili ten sznyt malarski, dramatyczny, destrukcyjny. Moja kolekcja nazywała się „Mascarade". Maskarada. To było celowo przerysowane. To miało być jak bal u Wolanda z „Mistrza i Małgorzaty" i oni to odczytali.

CNN wytypowało panią w rankingu mody roku 2050 jako projektantkę przyszłości. CNN, podobnie jak „Vogue”, jest znaczącym tytułem. Co pani zyskała dzięki tego rodzaju reklamie?

- Z powodu wyróżnień na międzynarodowej arenie jestem doceniana trochę bardziej w Polsce. Gdyby nie to, to pewnie miałabym pewnie łatkę „świra, który coś tam robi".

Pani droga do sukcesu nie była łatwa. Jakie cechy charakteru najbardziej pomagają pani przetrwać niepowodzenia?

- Bardzo mi pomaga taki kompletny bezwstyd albo brak wbitych do głowy konwenansów. Moi rodzice są strasznymi jajcarzami (tata już nie żyje). Oni dali mi dużo wolności i polotu.

Wracając do roli mentorki, jakie najważniejsze prawdy o tworzeniu własnego biznesu przekaże pani uczestnikom spotkań w Szczecinie?

- Szczerze mówiąc uważam, że to wyjdzie w praniu.

Katarzyna Konieczka - Absolwentka Międzynarodowej Szkoły Kostiumografii i Projektowania Ubioru w Warszawie. Tworzy wyjątkowe kostiumy zarówno sceniczne, jak i dedykowane do wyjątkowych sesji zdjęciowych w magazynach „Vogue” czy „I-D Magazine”. Współpracowała m.in. z Lady Gagą, Fergie czy Amber Rose. Jako jedyna polska projektantka została okrzyknięta jedną z „10 projektantów mody przyszłości” przez amerykański serwis CNN. Obecnie pracuje przy wielu zagranicznych jak i krajowych produkcjach filmowych oraz telewizyjnych.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński