MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Od wolontariuszki do producentki. Anna Giniewska o początkach swojej kariery i festiwalu Szczecin Jazz

MM Trendy materiał partnerski
Jak sama mówi - przyjazd do Szczecina był momentem zwrotnym w jej karierze. Mimo olbrzymiej miłości do teatru postanowiła zająć się produkcją wydarzeń w tym tego, które rozsławiło Szczecin na cały świat. Mowa oczywiście o Annie Giniewskiej i Festiwalu Szczecin Jazz, który rusza już 2 marca. Niespodzianek i gwiazd nie zabraknie. Producentka zadbała też o specjalne miejsce dla kobiet w całym projekcie. Ale o tym powie sama.

Nie tak dawno gratulowaliśmy ci sukcesu związanego z wyróżnieniem „Perła Gminy Maszewo”. Przy okazji festiwalu Szczecin Jazz mamy okazję podsumować to, co robiłaś dotychczas i to, co przed tobą. Od czego byś zaczęła?

- Na pewno od tego, że jestem bardzo dumna z mojego pochodzenia. Jestem rodowitą maszewianką i zawsze mocno to podkreślam. To właśnie tam 21 lat temu założyłam z moimi przyjaciółmi oraz z Markiem Kościółkiem na czele Teatr Krzyk. Wspólnie zorganizowaliśmy wiele świetnych akcji - festiwale, zjazdy, spotkania, biesiady, ale też projekty edukacyjne. Tworzyliśmy spektakle okrzyknięte głosem młodego pokolenia. Mocno skupiliśmy się na aktywizacji obszarów z ograniczonym dostępem do kultury. Jeździliśmy po całej Polsce, a nawet przekroczyliśmy kilka granic. Zrobiliśmy kawał świetnej roboty. Ale na teatrze moje działania się nie kończą. Obecnie współpracuję z Ochotniczą Strażą Pożarną w Maszewie i Kołem Gospodyń Wiejskich, pasjonatami, ludźmi kreatywnymi, takimi, którzy wspierają swoje społeczności.

Od wolontariuszki do producentki. Anna Giniewska o początkach swojej kariery i festiwalu Szczecin Jazz
Ewa Bernaś

W takim razie, która rola jest ci najbliższa? Aktorki, reżyserki, producentki czy społecznika?

- Wszystkie są mi tak samo bliskie, choć dziś funkcjonuję głównie, jako społecznik i producent. Każdy kto działa w sztuce, wie, że to praca inna, niż wszystkie. To ciągłe trenowanie siebie i masa wyrzeczeń. Nie ma to nic wspólnego z wypełnianiem tabel i tworzeniem kosztorysów. Dlatego manager to nie artysta. Mimo tego świat teatru bardzo mnie pociąga. I myślę, że może ja miałam już swój czas. Studiowałam w Akademii Praktyk Teatralnych „Gardzienice” i w Akademia Sztuk Teatralnych we Wrocławiu. Czy jeszcze kiedyś wrócę do tego? Cóż. Pragmatyzm powoduje, że jestem społecznikiem i producentem, więc zobaczymy.

Ukończyłaś też Akademie Sztuki w Szczecinie, a nawet byłaś jedną z wolontariuszek, które wspomagały działania dążące do uruchomieniu uczelni. Czy wyjazd do Szczecina miał dla ciebie szczególne znaczenie?

- Zdecydowanie był to moment zwrotny w mojej karierze. Pamiętam, że dopiero nabierałam perspektywy na to, co dzieje się wokół mnie. Małe miejscowości i wsie są wspaniałe, ale rządzą się swoimi prawami - wciągają, mogą ograniczyć rozwój i perspektywę widzenia świata. A ja miałam tyle marzeń, chciałam tego świata poznać więcej. Kiedy usłyszałam, że są potrzebni wolontariusze, aby zbierać podpisy pod petycją w sprawie utworzenia Akademii Sztuki od razu się zgłosiłam. Dla mnie prywatnie to wspaniała historia, bo wypadło to w moje urodziny, co prawda bus się spóźnił i ja przez to też, ale na miejscu poznałam wspaniałych ludzi (uśmiech). W tym Sylwestra Ostrowskiego, dyrektora artystycznego festiwalu, z którym rozpoczęłam współpracę. Niedługo potem dostałam informację, że udało się powołać Akademię. Przeniosłam się na nią z Uniwersytetu Szczecińskiego, a jako pracę dyplomową przygotowałam spektakl z Teatrem Krzyk. Od tego czasu wszystko ruszyło do przodu. Zaczęłam działać ze Stowarzyszeniem Orkiestra Jazzowa i realizować swoje plany i pomysły. W końcu poczułam, że jestem we właściwym miejscu.

Czy Festiwal Szczecin Jazz, przy którym pracujesz od lat, można nazwać wisienką na torcie twoich działań?

- Moment, w którym powstał Festiwal Szczecin Jazz, to moment, od którego mogłam zacząć proponować swoje oryginalne rozwiązania - happeningowe, eventowe, teatralne, po prostu łączące ludzi. Tę wspólnotowość wyniosłam z teatru, a pracując z muzyką odkryłam, że jazz jest świetną platformą do integracji. Zauważam wiele wspólnych mianowników między teatrem laboratoryjnym, a jazzem. Chyba to dlatego, tak świetnie się w tym czuje. Cieszę się, żę Agencja Artystyczna, organizator i producent Szczecin Jazz daje mi tę szansę.

Od wolontariuszki do producentki. Anna Giniewska o początkach swojej kariery i festiwalu Szczecin Jazz
Ewa Bernaś

Ta edycja festiwalu, będzie pierwszą, która w pełni pożegna widmo pandemii. Czy to znaczy, że będzie lepsza?

- Każda edycja Festiwalu Szczecin Jazz jest realizowana na 100 procent. Wkładamy w to mnóstwo serca i pracy. Pandemia przyniosła wiele złego, ale zauważyłam, że przyspieszyła mój indywidualny rozwój i rozwój zespołu, który współtworzę. Musieliśmy dostosować się do nowych warunków - wydarzenie wciąż trzeba było zorganizować na wysokim poziomie wykonawczym, artystycznym i producenckim. Musieliśmy przenieść się do sieci. Myślę, że to się udało, że publiczność była zadowolona. Przy tej edycji, bogatsi o doświadczenia, możemy wziąć głęboki oddech i wrócić do występów twarzą w twarz z publicznością, czyli tego, co lubimy najbardziej.

Festiwal rozpocznie się tradycyjnie od Jazzu dla dzieciaków?

- Dokładnie. Rozpoczynamy festiwal od koncertu Jazz dla dzieciaków już 2 marca w filharmonii. To projekt Joanny Gajdy, szczecińskiej pianistki, która przy okazji pierwszej edycji wydarzenia, miała ten projekt już w pełni obmyślony. Asia wykorzystała standardy jazzowe, napisała do nich teksty i zaprosiła swojego przyjaciela Mietka Szcześniaka. Powstał z tego cały album. Wspaniale się tego słucha i zapewniam, że to nie tylko opcja dla dzieci, ale też dla dorosłych, szczególnie tych, którzy wchodzą w świat jazzu. Co roku widzimy, że Jazz dla dzieciaków przyciąga najmłodszych z całego miasta i sąsiedztwa, np. z Goleniowa czy Maszewa. To najlepsza rekomendacja.

W kalendarzu warto zaznaczyć jeszcze jedną datę. Już 8 marca Jazz dla kobiet. Wydarzenie muzyczne, ale też edukacyjne, a w dodatku o charakterze charytatywnym, bo część środków z biletów trafi do hospicjum. Co dokładnie czeka nas tego wieczoru? Podobno jesteś inicjatorką?

- Tak, charakter tego wieczoru to mój pomysł i moja inicjatywa. Uważam, że dzisiejsze czasy wymagają od nas więcej. Chcemy uczestniczyć w kulturze, ale dobrze jeśli przy okazji możemy pomóc innym. Wierzę, że to wydarzenie będzie okazją do tego. Cieszę się że do mojego projektu dołączyły kobiety z różnych dziedzin - od medycyny, po gastronomię. Nie chcę za wiele zdradzać, ale obiecuję, że na publiczność czeka spora dawka wiedzy związanej z profilaktyką badań nowotworów u kobiet i wspaniały jazz z Wysp Kanaryjskich. Na scenie stanie Dorrey Lin Lyles, która w zasadzie można powiedzieć, że jest już szczecinianką (uśmiech). Wydarzenie poprowadzę wspólnie z prof. Jerzym Sieńko, transplantologiem. I tak, to prawda, wpływy z biletów przekażemy na walkę z rakiem w Zachodniopomorskim Hospicjum.

Ekspertki, które zaprosiłaś do projektu chętnie zgodziły się wziąć w nim udział? Czym kierowałaś się podczas wyboru?

- Moja praca sprawia, że mam potrzebę kontaktu z kobietami różnych branży. Tę różnorodność chciałam wprowadzić do tego wydarzenia. Panie, o których pomyślałam od razu się zgodziły. Pomimo, że jest dużo akcji charytatywnych uważam, że ten pomysł jest szczególny, ponieważ możemy na miejscu poznać się, porozmawiać, wymienić wiedzą i pytaniami. Sama byłam zaskoczona, kiedy dowiedziałam się, jak dużo bezpłatnych możliwości profilaktyki dla kobiet jest dostępnych w Szczecinie. Chciałabym, aby to wydarzenie zapoczątkowało nową serię i rozprzestrzeniło tę wiedzę wśród kobiet.

Od wolontariuszki do producentki. Anna Giniewska o początkach swojej kariery i festiwalu Szczecin Jazz
Ewa Bernaś

Trzymamy za to kciuki i zapraszamy też na pozostałe koncerty. Zdaje się, że oprócz gwiazd światowej sławy, usłyszymy całą reprezentację artystów ze Szczecina?

- W tym roku rzeczywiście położyliśmy mocny akcent na lokalnych jazzmanów. Pojawią się m.in. Gree i Jola Szczepaniak, która jest też nauczycielką śpiewu. Pomyśleliśmy, że byłoby wspaniale, gdyby zebrała swoich najlepszych uczniów i wspólnie z nimi wystąpiła w klubie Jazzment. W planach mamy też jam session. Atrakcji i emocji nie zabraknie. Tym bardziej, że wśród naszych gwiazd są Jazzmeia Horn oraz Chad Lefkowitz-Brown. Ona słynie z niezwykłej barwy głosu, on zachwyca grą na saksofonie. Praca przy tym festiwalu jest niezwykle inspirująca, mam nadzieję, że tę energię uda się po raz kolejny przekazać publiczności. Bo właśnie o to chodzi, żeby nasi odbiorcy byli zadowoleni. Jak mówił Nelson Mandela - w życiu liczy się nie sam fakt tego, że po prostu żyliśmy. Ważne jest to, co zrobiliśmy dla życia innych osób.

Organizatorem i producentem festiwalu Szczecin Jazz jest Szczecińska Agencja Artystyczna. Patronem wydarzenia jest Urząd Miasta Szczecin.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dlaczego pszczoły są ważne?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński