Pan Tomasz nie jest zadowolony z zamiany miejsc. Narzeka na obsługę w schronisku i na to, że wyrzucono jego stare rzeczy.
- Mogli je wyprać - twierdzi.
- Przecież dostał pan nowe.
- Tak. Ale tamte były porządne - podkreśla.
Ubrania, które pan Tomasz otrzymał pochodziły z darów zebranych przez mieszkańców wspólnie z radnym miejskim. Oprócz odzieży mężczyzna ma w schronisku zapewniony posiłek, miejsce do spania, pralnię i suszarnię ubrań. Prowadzone są też w nim działania aktywizacyjne mogące pomóc w uzyskaniu samodzielności życiowej i wyjściu z bezdomności.
- Jego mieszkańcy podpisują kontrakt zobowiązując się zmienić styl życia - wtedy otrzymają pomoc m.in. w uzyskaniu pracy lub przekwalifikowaniu się, opiekę medyczną i szansę na otrzymanie lokalu socjalnego lub komunalnego - wymienia Maciej Homis, rzecznik prasowy szczecińskiego MOPR.
Mimo to bezdomnych w Szczecinie jest około tysiąca.
- Niestety trudno im pomóc, bo w większości przypadków oni tej pomocy nie chcą - mówi Joanna Wojtach, rzeczniczka prasowa szczecińskiej Straży Miejskiej.
Z obserwacji Straży wynika, że wielu bezdomnych rezygnuje z pobytu w oferowanych im placówkach z powodu obowiązujących w nich przepisów, w tym bezwzględnego zakazu picia alkoholu. Mieszkają więc w śmietnikach, na ogródkach działkowych, pustostanach, garażach, a nawet w węzłach ciepłowniczych. Czasami na nieużytkach budują prowizoryczne szałasy. Joanna Wojtach twierdzi z doświadczenia, że większość tych, którzy zgodzili się na pobyt w schronisku po jakimś czasie się z niego wyprowadza.
- Jesteśmy bezsilni - przyznaje. - Nie możemy im zabronić, jeśli tak zdecydowali.
Maciej Homis potwierdza. Pan Tomasz w "Feniksie" może mieszkać, ale musi tego chcieć.
- Nie możemy go tu trzymać na siłę - podkreśla.
A pan Tomasz już narzeka na warunki panujące w ośrodku. Dokąd pójdzie? Ma swój samochód, w którym mieszkał przez ostatnie pół roku (pisaliśmy o nim w "Głosie Szczecińskim"). Przeprowadził się tam, kiedy spalił się jego domek na działce. A mieszkał w altanie, bo dom, szeregowiec przy ul. Okrzei, sprzedał.
Do schroniska trafił dzięki byłym sąsiadom, którzy bali się, że zamarznie w nieogrzewanym aucie. Mężczyzna jest po udarze. Porusza się o kulach. Zanim trafił do "Feniksa" nie był w dobrej formie fizycznej. Dziś, zapytany, nie wyklucza, że wróci na Pogodno.
- To zależy od personelu schroniska, który tu nie jest uprzejmy.
Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?