MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Od dwóch dni szukają zaginionych (zobacz zdjęcia)

Maciej Janiak
Nurkom udało się znaleźć i wydobyć łódź, którą zaginieni wypłynęli na jezioro.
Nurkom udało się znaleźć i wydobyć łódź, którą zaginieni wypłynęli na jezioro. Marcin Bielecki
Trzech mężczyzn zaginęło na jeziorze Dąbie. Ich łódź wywróciła się kiedy wypłynęli na ryby.
Akcja na jeziorzeWe wnetrzu motorówki byly jedynie sieci rybackie i kurtka naleząca do jednego z zaginionych.

Akcja na Jeziorze Dąbie

W piątek ok. godz. 19 trzech mężczyzn wsiadło na łódź motorową z kabiną i wypłynęło na jezioro Dąbie łowić ryby. Zeszli z brzegu w miejscowości Czarne Łąki w powiecie goleniowskim. W tej okolicy mieszkali. Około północy policjanci odebrali telefon od matki jednego z mężczyzn.

- Syn o tej porze zawsze wracał, kiedy wypływał na ryby - powiedziała dyżurnemu.
Ze względu na późną porę policjanci kazali czekać kobiecie do rana. Gdyby syn się nie odnalazł miała zadzwonić raz jeszcze. Około godz. 7 matka zadzwoniła.

Tylko łódź się znalazła

Wkrótce po tym telefonie rozpoczęły się poszukiwania. Ruszyli do nich okoliczni strażacy-ochotnicy, policja i płetwonurkowie ze szczecińskiej straży pożarnej.

- Do akcji wkroczył przewodnik z psem, przeszukali linię brzegową jeziora - mówi nadkom. Wiesław Ziemba z policji w Goleniowie.

Odnaleziona została łódź, którą mężczyźni wypłynęli.

- Ktoś tę łódkę znalazł i podholował w stronę brzegu, zaznaczając miejsce odnalezienia kołem ratunkowych z obciążeniem - mówi asp. sztab. Ryszard Drogomirecki, strażak-płetwonurek ze Szczecina.

Nurkowie opłynęli to miejsce w promieniu kilkudziesięciu metrów dwukrotnie, sprawdzili wywróconą do góry dnem łódź i akwen na szlaku, po którym była ona ciągnięta. Tam gdzie łódź została znaleziona jezioro ma ok. 3 metrów głębokości, dno jest czyste, bez załamań, pokryte cienką warstwą mułu.

Mieszkańcy też próbowali

- Ludzie jeszcze w nocy popłynęli ich szukać - relacjonowała mieszkanka Czarnych Łąk. - Oni wszyscy to byli tacy sympatyczni znajomi. Na razie nie ma co tego czarno widzieć, tu jest dużo wysepek, może do którejś dopłynęli.

W sobotę i niedzielę pracy ratowników bacznie przyglądali się mieszkańcy. Najbliżsi płakali i z niepokojem czekali na informacje o odnalezieniu ich bliskich.

- Jestem chora, źle się czuję, to moja tragedia, z nikim nie będę rozmawiała - powiedziała matka jednego z zaginionych.

Kiedy w sobotę dzięki pomocy mieszkańców udało się wyciągnąć na brzeg motorówkę wszyscy chcieli zajrzeć do jej środka. W środku była kurtka jednego z zaginionych. Ktoś zaczął głośno płakać.

Wszystko wskazuje na to, że mężczyznom w wieku 35, 39, i 45 lat nie udało się zrealizować założonego planu. Z wyciągniętej łodzi wysypały się sieci. Jeżeli należały do zaginionych, to nie udało im się ich rozstawić. Łódź wywróciła sie wcześniej. Na razie nie wiadomo dlaczego.

Bez śladów zderzenia

10 minut

Asp. sztab. Ryszard Drogomirecki, strażak-nurek ze Szczecina:
- Woda ma temperaturę 4 stopni Celsjusza. Ludzki organizm może w niej wytrzymać około 10 minut. Potem dochodzi do wyziębienia organizmu.

- Wstępne ustalenia nie wykazały, żeby była uszkodzona i miała ślady uderzeń - wyjaśnia nadkom. Wiesław Ziemba.

W sobotę poszukiwania zakończyły się o zmroku. W niedzielę rano ratownicy na jezioro wrócili na sześciu łodziach (również szczecińskiej Straży Miejskiej), w tym dwóch z echosondami do przeczesywania dna. W akcji brał udział również policyjny śmigłowiec oraz pies do poszukiwania ciał w wodzie. Psy zaznaczyły dwa miejsca, ale nic w nich nie znaleziono. Dziś poszukiwania mają być kontynuowane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński