MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Obciążają Jarosława Cz.

Wioletta Mordasiewicz
Byłemu dyrektorowi banku Pekao S.A. (na zdjęciu z prawej w drodze na wczorajszą rozprawę) grozi 15 lat więzienia.
Byłemu dyrektorowi banku Pekao S.A. (na zdjęciu z prawej w drodze na wczorajszą rozprawę) grozi 15 lat więzienia. Wioletta Mordasiewicz
W Sądzie Rejonowym w Stargardzie odbyła się kolejna rozprawa przeciwko byłemu dyrektorowi stargardzkiego banku Pekao S.A.

Jarosław Cz. jest oskarżony o zakładanie fikcyjnych kont i pobieranie z nich pieniędzy. W ten sposób miał ukraść z banku ponad 150 tys. zł. W roli oskarżyciela posiłkowego występuje bank Pekao S.A. Domaga się od byłego pracownika zwrotu ponad 67 tysięcy zł, które oskarżony pobrał z fikcyjnych kont bankowych.

Prokuratura postawiła Jarosławowi Cz. 6 zarzutów. Oskarżony przyznaje się tylko do niektórych, m.in. do kradzieży pieniędzy. Zaprzecza jakoby ukrywał dokumentację bankową.

Zeznawali współpracownicy

Wczoraj sąd przesłuchał kilkunastu świadków. M.in. pracowników banku Pekao S.A, w tym dyrektora wydziału ds. bankowości standardowej. Zapewnia on, że o procederze kolegi po fachu, nic nie wiedział.

- Przełożeni oskarżonego poinformowali nas, że dyrektor ma opuścić swój gabinet - mówi. - Kazali zaplombować pomieszczenie do czasu przeprowadzenia kontroli. On robił porządki, spakował się i wyszedł. Nikt nie sprawdzał, czy coś wynosi.
Inny pracownik banku zeznał, że dyrektor złożył wniosek o przyznanie kredytu na nazwisko jednego z klientów w I oddziale banku, ale tam decyzja przyznania kredytu była odmowna.

- Wtedy dyrektor przyniósł dokumenty do naszego oddziału - mówi pracownik. - Moja opinia była negatywna. Ale on ją wyciągnął i napisał decyzję pozytywną. Nie wiem, co stało się z moją notatką. Nikomu tego, co się stało, nie zgłaszałam.

W charakterze świadka sąd przesłuchał też pracownika kontroli w banku.
- Kontrola, którą mi zlecono przeprowadzić, wykazała wiele nieprawidłowości - mówi. - Były dyrektor sam instalował pożyczki w systemie informatycznym. Wydawał decyzje, które były opiniowane negatywnie przez innych pracowników. Tymczasem takich decyzji, zgodnie z instrukcjami wewnętrznymi banku, nie należy wydawać.

Straszył zwolnieniem

Inna, bezpośrednia podwładna Jarosława Cz. zeznała, że w przypadku innego klienta w dokumentach brakowało zaświadczeń z ZUS i US.

- Zauważyłam, że udzielenie kredytu w tym przypadku było niezgodne z przepisami - zeznawała kobieta. - Ale dyrektor zmusił mnie do podpisania rekomendacji. Gdy się sprzeciwiałam powiedział, że to on jest dyrektorem, a nie ja. I jak mi się nie podoba, to mogę pracę stracić. Był głuchy na moje argumenty. Otrzymałam też polecenie schowania tej dokumentacji przed kontrolą.

Nie dostał kredytu

Podczas wczorajszej rozprawy w charakterze świadków były przesłuchiwane osoby, na które Jarosław Cz. sporządzał fikcyjne umowy i na ich podstawie udzielał sobie kredytów. Pan Stanisław starał się o kredyt w banku Pekao S.A. Potrzebował pieniędzy na zakup nieruchomości z licytacji. W związku z tym zależało mu na szybkim zdobyciu pieniędzy. Dogadał się z dyrektorem, że do czasu udokumentowania zdolności kredytowej wpłaci kaucję. Za nieruchomość bank wpłacił kwotę z tej kaucji. Jednak potem mężczyzna kredytu nie otrzymał.

- Żadnej umowy kredytowej nie podpisywałem - zeznał pan Stanisław. - Ciągle dopytywałem o kredyt. Trwało to dość długo. W końcu zacząłem domagać się zwrotu dokumentów. Potem dowiedziałem się, że kredyt jednak został uruchomiony na moje nazwisko. Ale dokumenty gdzieś zniknęły. Wtedy do prokuratury złożyłem zawiadomienie o przestępstwie.

Doradca klienta z banku potwierdza, że klient ten kilka razy przychodził do banku po dokumenty, w tym po swoją polisę. Ale dyrektora wtedy nie można było zastać. Nikt nie wiedział gdzie podziały się dokumenty klienta.
- Podejrzewałyśmy, że zabrał je dyrektor - mówi doradca klienta.

Oskarżony nie zgodził się z zarzutem, jakoby celowo ukrywał dokumentację bankową.
- Ona nie była tylko u mnie - tłumaczył się Jarosław Cz. - Ale krążyła po banku. Zabrałem ją najprawdopodobniej wtedy, gdy się pakowałem.
Jedna z pracownic banku Pekao S.A. skorzystała wczoraj z przysługującego jej prawa odmowy zeznań. Bowiem prokuratura postawiła jej zarzut związany z wystawieniem umowy kredytowej na nazwisko jednego z klientów. Kolejna rozprawa ma się odbyć na początku marca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński