Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy zabytek Świnoujścia. Można już zwiedzać Podziemne Miasto

Marek Rudnicki
Marek Rudnicki
fot. Muzeum Obrony Wybrzeża
fot. Muzeum Obrony Wybrzeża
Dopiero 31 grudnia 2013 r. wojsko polskie odtajniło Podziemne Miasto i przekazało go cywilom.

To duża radość dla świnoujskich muzealników i fascynatów historii miasta. Po trzech latach starań od czwartku, miasto posiada nowy zabytek.

Jest nim Bateria Vineta, znana miejscowym i novum dla turystów, którzy ją kojarzą z nieoficjalną marką Podziemnego Miasta.

W wyniku decyzji Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Szczecinie, Ewy Staneckiej bateria Vineta został wpisana do rejestru zabytków. To najprawdopodobniej najmłodszy zabytek rejestrowy Pomorza Zachodniego i pierwszy tego typu kompleks w Polsce objęty ochroną konserwatorską.

Gospodarze obiektu nie ukrywają, że mimo nowych obowiązków, które teraz na nich nałożono, a które wiążą się z tego rodzaju wpisem do rejestru, bardzo się cieszą.

- To gwarancja zachowania funkcji muzealnych i edukacyjnych Podziemnego Miasta dla przyszłych pokoleń - mówi Piotr Piwowarczyk, szef Muzeum Obrony Wybrzeża. - Tu muszę koniecznie dodać, o czym mało kto wie, że olbrzymią rolę odegrało tu Nadleśnictwo Międzyzdroje, które jest właścicielem terenu, na którym znajdują się nasze obiekty.

Jedyny taki w Polsce

Podziemne Miasto jest jedną z najciekawszych atrakcji turystycznych Polski nie tylko dla pasjonatów historii, ale również dla tzw. zwykłych zjadaczy chleba.

Podziemny labirynt stanowi najdłuższą trasę turystyczną pod ziemią w Polsce Północnej. Co ciekawe, po plątaninie podziemnych korytarzy, łączących żelbetonowe sarkofagi, oprowadzają turystów przebrani w mundury sprzed 60 lat „sierżanci” pruscy.

Po wojnie podziemia zostały zaadaptowane przez Wojsko Polskie. Z głównego schronu dowodzenia w latach 60-tych XX wieku, to kolejna ciekawostka historyczna, miały paść rozkazy ataku na Skandynawię. Atak miał rozpocząć się od uderzenia bronią atomową. Obrazuje to m.in. znajdująca się w głównej sali dowodzenia oryginalna mapa sztabowa prezentująca przygotowania do uderzenia trzeciej wojny światowej, do której na szczęście nigdy nie doszło.

Kłótnia o las i cenę

Obiekty, w których polska armia po wojnie umieściła stanowisko dowodzenia frontem nadmorskim zostały wybudowane przez Kriegsmarine przed II wojną światową.

- Na wysokiej wydmie, kilka kilometrów od portu wojennego wzniesiono potężne stanowiska dla armat, schron dowodzenia, maszynownię i kompleks baraków mieszkalnych - opowiada Dariusz Krzywda z Muzeum Obrony Wybrzeża.

Bateria został uzbrojona w działa okrętowe kalibru 15 cm. Lufy długie na 6 metrów i szereg pancerzy sprawiały, że każde z dział ważyło 6 ton i mogło strzelać do celów oddalonych o 15 kilometrów. Działa te zostały zamienione już podczas trwania wojny na S.K. C/28. Tym samym zasięg strzału zwiększył się o 7 kilometrów. Jednym z charakterystycznych elementów wyposażenia baterii był też radar FuMo 214 Wurzburg-Riese, a schron dowodzenia otrzymał unikalny zespół kopuł pancernych ważących blisko 100 ton.

Ciekawym i mało znanym faktem historycznym, związanym z Baterią Vineta, jest kłótnia, do jakiej doszło pomiędzy niemiecka marynarką wojenną, a miejscowym leśnictwem.

- Leśniczy negatywnie zaopiniował sprzedaż terenu pod baterię - opowiada Piotr Piwowarczyk. - Leśnictwo bowiem zaplanowało posadzenie na tym terenie wartościowych 50-letnich i 100-letnich dębów dla wzmocnienia morskiego brzegu.

Obie strony szukały sprzymierzeńców u cesarza. Gdy zapadła decyzja o sprzedaży gruntu Kriegsmarinie, obie strony zakwestionował podawaną wycenę działki i lasu. Spór rozstrzygnięto ostatecznie dopiero w styczniu 1945 roku, gdy już niemieccy budowniczy dawno obiekt postawili.

W czasie II wojny kompleks pełnił funkcje szkoleniowe. Jednak w marcu 1945 rok prowadził ostrzał wojsk sowieckich pod Dziwnowem wspomagając swoje oddziały broniące dostępu do Świnoujścia.

Pierwszymi gospodarzami powojennymi kompleksu byli Rosjanie. Dopiero w dwa lata później, w roku 1947 przekazali go polskiej armii. W 1955 roku zdecydowano o modernizacji baterii. Prace trwały do roku 1966. Wówczas to obiekty bojowe połączono podziemnym korytarzem, a kompleks stał się istotnym zapasowym stanowiskiem dowodzenia dla najwyższych władz wojskowych polskiej armii.

Do cywila

Wojsko przekazało władzom cywilnym obiekt dopiero 31 grudnia 2013 r. Od tej pory gospodarzem jest Muzeum Obrony Wybrzeża.

Cały czas trwają tu prace remontowe i uzupełnianie brakującego wyposażenia (a jednocześnie kompleks udostępniony jest zwiedzającym). W trakcie prac co rusz dokonywane są odkrycia, które zaskakują nawet samych gospodarzy.

- Od wczoraj bogatsi jesteśmy o kolejną armatę ppanc, D-44 - opowiada Marcin Ossowski. - Jesienią zaczniemy remont fortyfikacji żelbetonowych z lat 50-tych XX w. i to dopiero początek prac.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński