Na medal w MŚ mogli liczyć tylko najwięksi optymiści, bo w tym sezonie tyczkarz OSOT Szczecin nie skakał rewelacyjnie. Ale planem absolutnie minimum był awans do finałowego konkursu.
W eliminacjach wystartowało 32 tyczkarzy, którzy zostali podzieleni na dwie grupy. Automatyczny awans do 12 najlepszych (finału) uzyskiwali ci, co pokonaliby wysokość 5,80 m lub 12 z najlepszymi wynikami. Rywalizacja o finał tak się rozegrała, że tyczkarze nie zostali zmuszeni do skakania 5,80. Wystarczyło przeskoczyć 5,75, a to udało się 12 zawodnikom.
Lisek rozpoczął eliminacje na 5,50. Pokonał tę wysokość w pierwszej próbie. Później trzy razy bez skutku atakował 5,65 m.
- Oczywiście, że mi przykro, to nie są łatwe chwile. Czuję, że stoicie murem za polską lekkoatletyką i czuję Wasze wsparcie. Może czasem wybuchacie w komentarzach z rozżalenia, ale taki jest sport. To nie jest łatwy kawał chleba. Dla mnie, to co się dzisiaj stało, to duży cios. Wcześniej byłem na pięciu Mistrzostwach Świata i na każdych wszedłem do finału… mało tego, na każdych zdobyłem medal! Trudny czas, ale się nie poddaje. Jeszcze Mistrzostwa Europy i wiele, wiele innych wyzwań - podsumował Lisek na swoim fanpejdżu.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?