MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nasi żeglarze uczestniczyli w Regatach Centomiglia

mdr
Tomahawk na trasie do pierwszej boi.
Tomahawk na trasie do pierwszej boi. Patryk Zbroja Yacht Racing Team
Regaty odbywały się w dniach 8-11 września na malowniczym akwenie jeziora Garda w północnych Włoszech w cieniu Alp i włoskich Dolomitów. T była już 61. edycja prestiżowych regat. Wzięło w nich udział około 200 jachtów, w tym szczecińska załoga Patryk Zbroja Yacht Racing Team na jachcie Tomahawk.

Jacht Tomahawk został przydzielony do najszybszej grupy pierwszej 40 jednostek i to w kategorii OPEN. To oznaczało, że pierwszy raz w klasie otwartej zadebiutował polski jacht, ścigając się ze znacznie większymi ultra regatowymi jednostkami typu Libera, czy też zwycięzcą ubiegłorocznej edycji regat niemiecką Wild Lady.

Jachty pierwszej grupy miały do przepłynięcia najdłuższą trasę, tj. ok. 55 mil morskich w linii prostej. W praktyce okazało się, ze ze względu na warunki wietrzne trasa wyniosła ponad 70 mil. Start przy starym porcie w Bogliaco. Pierwsza boja zwrotna została ustawiona przy Campione, a druga przy Torbole na północy jeziora. Jachty musiały w drodze na południe przepłynąć przez tzw. bramkę przy Bogliaco, okrążyć trzecią boję zwrotną przy Descenzano (na samym południu jeziora) i wrócić na metę w Bogliaco.

- Od samego początku warunki wietrzne były bardzo trudne i zmienne - opowiada Patryk Zbroja. - Ustawienie strefy startowej Grupy I w bezpośrednim pobliżu wysokiego, zachodniego brzegu jeziora spowodowało ciekawą, lecz nielubianą przez żeglarzy regatowych sytuację, w której przez ponad 20 minut z powodu braku wiatru nie można było przekroczyć linii startu. Wiatr w porywach nawet do kilkunastu węzłów nadszedł od przeciwnej, wschodniej strony jeziora. To spowodowało, że teoretycznie wolniejsze jednostki grup III i II, których strefa startowa była przesunięta dalej od brzegu, jako pierwsze złapały wiatr w żagle i skutecznie uciekły

Dopiero po półtorej godzinie warunki ustabilizowały się na tyle, że grupa pierwsza zaczęła gonić inne. Było trudno, bo czołówka wyścigu była już nawet kilkadziesiąt minut z przodu. Niestety taka sytuacja nie sprzyjała Tomahawkowi, który pozostając w ostatniej, najbardziej pechowej grupie kilkunastu jachtów, musiał odrabiać straty.

- Kolejne godziny to dalsza ciężka walka z nieprzewidywalnymi zmianami warunków - mói Patryk. - Wiatr kręcił o 180 stopni. W niektórych rejonach jeziora wiało do kilkunastu węzłów, a w innych obszarach pojawiały się nagle całkowite dziury wietrzne, flauty, których nie był w stanie przewidzieć nawet włoski członek załogi, Manfred.

W grupie I stosunkowo dobrą pozycję na starcie w pełni wykorzystał węgierski jacht Raffica, który jako pierwszy ruszył z bloków, dopływając do świeżego wiatru i uzyskując przewagę nad konkurentami bezpieczną na tyle, aby wygrać regaty. Drugie miejsce przypadło jachtowi Wild Lady, trzecie włoskiemu Grifio. Nasi zajęli 6 miejsce.

Załoga Tomahawka w porcie.
Załoga Tomahawka w porcie.

Tomahawk na trasie.

Załoga Tomahawka w porcie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński