Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nagórski z Vinety: Jeżeli teraz nie awansujemy, to chyba już nigdy

Tadeusz Surma
W akcji Adrian Nagórski (z lewej).
W akcji Adrian Nagórski (z lewej). Tadeusz Surma
Rozmowa z Adrianem Nagórskim, pomocnikiem czwartoligowej Vinety Wolin przed spotkaniem weekendowej kolejki z Iskrą Białogard.

- Początek sezonu w IV lidze jest bardzo wyrównany. Po ośmiu kolejkach w tabeli jest spory ścisk.

- Jest to spowodowane poziomem tej ligi. Według mnie jest on słabszy z roku na rok. Każdy jest w stanie wygrać z każdym. My z naszym składem powinniśmy notować wysokie zwycięstwa. Niestety, tak się nie dzieje.

- Jak ocenia pan ostatni mecz Vinety z Darzborem Szczecinek (2:2)?

- Przez całą pierwszą połowę byliśmy trochę ospali. Nasi przeciwnicy grali lepszą piłkę. Przeważali i jako pierwsi strzelili bramkę. Po przerwie trochę się obudziliśmy i zdobyliśmy dwa gole. Później ponownie przytrafił nam się moment, który przespaliśmy i Darzbór wyrównał po indywidualnej akcji. Na koniec meczu w naszej grze standardowo już, pojawiła się nerwowość. Tylko naszemu bramkarzowi zawdzięczamy to, że po tym meczu zapisaliśmy na swoim koncie jeden punkt.

- Od kilku kolejek okupujecie środek tabeli. To chyba nie jest to, na co liczyliście przed sezonem?

- Czujemy ogromny niedosyt. Od początku było jasne, że aspirujemy do awansu do III ligi. Wszyscy mówili o tym otwarcie. Byliśmy faworytem, rzeczywistość okazała się jednak inna. W głupi sposób rozdajemy punkty innym zespołom. Pod koniec sezonu ponownie się okaże, że do awansu zabraknie nam jednego lub dwóch punktów. Niestety poziom tej ligi jest coraz słabszy. Jeśli nie uda nam się wkroczyć do III ligi w tym roku, to nie wiem, czy uda nam się to kiedykolwiek. Musimy nazbierać jak najwięcej punktów w tej rundzie. Mam nadzieję, że uda nam się wygrać wszystkie mecze do końca rundy. Jeśli tak będzie, to jestem przekonany, że na koniec sezonu znajdziemy się na miejscu premiowanym awansem.

- Być może nie pomaga wam presja, która wynika z tego, że jesteście stawiani w roli faworytów.

- Nie wydaje mi się, żeby coś takiego na nas działało. Mamy w swoim składzie naprawdę wielu doświadczonych zawodników, którzy grali w III, a nawet II lidze. Wątpię, by ten czynnik miał wpływ na naszą grę.

- Jaka atmosfera panuje w waszej szatni?

- Szczerze? Po meczu z Gryfem Kamień Pomorski była naprawdę kiepska. Po przegraniu derbów atmosfera się pogorszyła. Jednak usiedliśmy wszyscy razem i przeprowadziliśmy męską rozmowę. Wyciągnęliśmy wnioski. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.

- Mecze, w których jesteście gospodarzem, rozgrywacie w Kołczewie. Chcielibyście już grać je na stadionie w Wolinie?

- Ja oraz mój brat (Adam Nagórski - przyp. red.) jesteśmy z Kołczewa, więc gramy w domu. Właśnie tutaj czujemy się najlepiej. Jednak murawa, która jest na tym boisku, nie jest powalająca. Chcielibyśmy grać na murawie takiej, jaką dysponują Hutnik Szczecin czy Ina Goleniów. Tam piłka nie podskakuje. Ostatnio przejeżdżałem obok boiska w Wolinie i ono jest już na wykończeniu. Na rundę wiosenną powinniśmy tam wrócić. Osobiście nie tęsknie za tym obiektem (śmiech)

- W nadchodzącej kolejce zagracie z Iskrą Białogard. Jak trzeba zagrać, żeby pokonać tego rywala?

- Jeśli trener Paweł Ozga będzie miał do dyspozycji wszystkich podstawowych zawodników, to Iskra nie powinna sprawić nam większych problemów. Te osiem kolejek pokazało, że nie za dobrze odnalazła się w IV lidze. Osobiście bardziej skupiam się na meczu ze Świtem Skolwin. To spotkanie będzie kluczowe dla losów tego sezonu. Oczywiście nie można lekceważyć żadnego rywala. To jest sport i wszystko może się zdarzyć. Nie z takimi drużynami jak Iskra traciłem już punkty w swoim życiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński