Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MM Trendy. Kolorowe ptaki w szarej masie

Małgorzata Klimczak
Małgorzata Klimczak
W latach 60. w Stanach Zjednoczonych narodził się ruch hipisowski. Na początku lat 70. dotarł do polskich miast. Szczecin też miał swoich hipisów. Dziś opowiadają nam swoją historię.

Ruch hipisowski powstał na początku lat 60. w USA. Hipisi nie dążyli do rewolucji. Nie chcieli zmieniać świata, raczej go kontestowali.

Mieli ochotę żyć po swojemu, nie wchodząc nikomu w drogę, ale w komunistycznej Polsce taka postawa nie zawsze się podobała. Młodzi hipisi szokowali długimi włosami, kolorowym strojem i „abnegackim” podejściem do szarej rzeczywistości PRL. Za tę odmienność byli wyrzucani ze szkół, prześladowani przez milicję oraz Służbę Bezpieczeństwa.

- Chcieliśmy się jakoś wyróżnić w szarej masie, ale najważniejsze było, żeby odkrywać siebie i drugiego człowieka. Brak przemocy, miłość dla wszystkich, to wciąż aktualne tematy. Świat się zmienia, ale te wartości nie przemijają. Amerykanie w latach 60. mieli wojnę w Wietnamie, my nie mieliśmy takiej wojny, ale także chcieliśmy zaistnieć, jak hipisi w USA – mówi Inga Kurek-Baranowska, dziś popularna animatorka kultury z Domu Kultury „Słowianin”.

W latach 60. XX wieku daleko było w Polsce do demokracji. W PRL jakiekolwiek przejawy buntu tłumione były w zarodku. Brak wolności słowa, wszelkiego rodzaju uniformizm - to głównie przeciw temu buntowała się polska młodzież. Wszelkie represje ze strony władz umacniały jeszcze kontestacyjny charakter ruchu. Dlatego ideały hipisów amerykańskich: muzyka, poezja, styl życia szybko zostały zaadaptowane przez polskich. W Szczecinie kultowymi miejscami, związanymi z hipisami, była m.in. „Brama”, „Syf” czy „Placyk”. W latach siedemdziesiątych były to główne miejsca spotkań. Placyk to oczywiście plac Grunwaldzki. Miejsce dobrze skomunikowane z innymi dzielnicami miasta, którego położenie sprawiało, że w razie jakiejkolwiek interwencji policji, łatwo było stamtąd uciec. A komenda Milicji Obywatelskiej była przecież w pobliżu (przy ul. Mazurskiej). Ponadto funkcjonował nieistniejący już klub Pax oraz Zamek Książąt Pomorskich. Oczywiście hipisi spotykali się również w mieszkaniach prywatnych, gdzie prowadzili długie dyskusje w oparach nikotyny oraz alkoholu, a czasami i innych używek, od czego nawet dziś się nie odżegnują.

Ideały

Hipis żył teraźniejszością, nie martwił się o to, co będzie jutro, nie nosił zegarka, bo czas dla niego zupełnie nie istniał. Nie wszyscy hipisi wyglądali identycznie. Czasami pojawiała się chęć wyróżnienia się na tle innych. To było ciągłe poszukiwanie siebie.

- Byłam pierwszą dziewczyną, która obcięła głowę na łyso – mówi Inga Kurek-Baranowska. - Ojciec nie mówił mi dzień dobry na ulicy, bo się wstydził. W szkole byłam indywidualistką, chodziłam z gitarą. Brat wolał dyskoteki, ja byłam im przeciwna, bo tam był hałas, który niczego nie wnosił w moje życie.

Unikano kontaktów z wszelkimi instytucjami: zarówno świeckimi (jak szkoła, wojsko, praca), czy kościelnymi.

- Skupialiśmy się na tym, żeby jak najszerzej poznać świat - wspomina Inga Kurek-Baranowska.

- Interesowała nas literatura, filozofia, teatr, religioznawstwo. Kiedy ktoś przeczytał jakąś książkę, natychmiast dzielił się tym z innymi. W księgarniach dużo było wtedy poezji, więc wydawałam kieszonkowe na książki. Zresztą, wtedy osoby z książkami pod pachą można było spotkać na ulicy. Nikogo to nie dziwiło. Można było do takiej osoby podejść i rozpocząć rozmowę, bo wiadomo było, że gdy ktoś ma książkę, to jest swój człowiek. Wycinałam poezję z gazet. Inne koleżanki wycinały plakaty wykonawców z gazet, a ja wiersze.

Hipisi sprzeciwiali się konieczności odbywania przymusowej służby wojskowej. Część z nich poszła w ruchy religijne, inni w sztukę. Istniała wtedy Scena Propozycji Młodych Studia Zet. Zajął się nimi Andrzej Sadowski. Jeździł na warsztaty teatralne, brał udział w spotkaniach, spotykał Grotowskiego. To właśnie ta grupa dała prapoczątki dzisiejszemu Teatrowi Kana.

Kolorowe stroje

Zewnętrzną oznakę przynależności do ruchu stanowiły długie włosy, bose stopy i swoisty ubiór. Hipisi nosili długie włosy, opadające na plecy, w które często wplątywali kwiaty lub wianki. Mężczyźni zapuszczali brody. Jeżeli klimat na to pozwalał, chodzili boso. Strój miał wyrażać związek z naturą i musiał być funkcjonalny, najlepiej własnoręcznie wykonany, z naszywkami. Większość hipisów sama szyła i łatała swoje stroje. Niezależnie od okoliczności, wszędzie nosiło się to samo ubranie. Przeważnie w jasnych kolorach, inspirowane wzorami Indian północno- i południowoamerykańskich oraz hinduskimi wzorami. Kolorowe, kwieciste, luźne bluzki z szerokimi rękawami, indiańskie poncza, wytarte jeansy z szerokimi nogawkami – tzw. dzwony, barwne cygańskie spódnice, do tego różne tanie ozdoby z drewna, podwieszane na rzemykach. Kolorowe koraliki, paciorki na szyi i przegubach dłoni, dzwonki, pacyfki, apaszki i bandany na włosach.

- W Polsce bardzo ciężko było dostać jakikolwiek materiał – mówi Inga Kurek-Baranowska. - Moja mama na szczęście miała maszynę do szycia i jak jej coś narysowałam, to mi uszyła. Moim hitem była sukmana z zasłony z lnu. Powiedziałam mamie, że zamiast zasłon wolę mieć fajne ubranie. I miałam. Na białym tle były czarno-czerwone maki. Wystarczyło zszyć boki i już sukmana była gotowa. Drugą rzeczą, którą pamiętam, była serweta na stół, którą moja mama przywiozła z Wilna. Z tego zrobiłam poncho.

Muzyka

Muzyka stanowiła jedną z podstaw ruchu hipisowskiego. Była silniejszym spoiwem niż ideologia. To wtedy powstał język, będący połączeniem muzyki i treści zawartej w tekstach oraz niezwykłe poczucie braterstwa pomiędzy muzykami na scenie a publicznością. W połowie lat 60. eksplodowała muzyka młodzieżowa, przede wszystkim rockowa, nieakceptowana przez ogół starszego pokolenia. Około 1967 roku w muzyce rockowej zaznaczył się wpływ psychodelii, szczególnie dobrze oddającej nastroje dzieci-kwiatów. Najważniejszymi wykonawcami byli: The Doors, The Animals, The Beatles, Bob Dylan, Van Morrison i Joan Baez.

Zespołem najbardziej identyfikującym się z ruchem był Osjan, z którego wyrósł zespół Maanam, a Olga Jackowska należąc do ruchu hippisowskiego przyjęła imię Kora.

- W Polsce słuchaliśmy przede wszystkim SBB i Brekaoutu, a także Osjan, którzy odwoływali się do muzyki wschodniej – mówi Inga Kurek-Baranowska. - Ważnym zespołem zagranicznym był dla nas Led Zeppelin. Kiedy Czesław Niemen nagrał płytę „Enigmatic”, strasznie chciałam ją mieć. A to nie było takie proste. Często korzystaliśmy z giełd płytowych, które były organizowane w Szczecinie. Gdy ktoś miał znajomych marynarzy, to mógł zamawiać płyty u nich. Dla mnie osobną postacią był Marek Grechuta. Może nie wyglądał jak hipis, ale wydaje mi się, że w duszy był hipisem. Zawsze mnie fascynował.

Starcia z Milicją Obywatelską

Najspokojniejsza subkultura na świecie była solą w oku ówczesnych władz. Drażnił hipisowski spokój, drażniło dążenie do wolności, przeciwstawianie się przemocy. Milicja od początku hipisów inwigilowała, zabierała na przesłuchania. W tamtych czasach każdego można było zatrzymać na 48 godzin bez powodu. Milicjanci pytali zatrzymanych, dlaczego noszą długie włosy, skąd mają zagraniczne płyty. Uprzykrzali życie, jak mogli. Po 1968 roku w prasie zaczęły się ataki propagandowe. Ówczesne gazety („itd”, „Żołnierz Wolności”, „Polityka”, „Przekrój”, „Radar”, „Sztandar Młodych”) przedstawiały hipisów jako wyrzutków społeczeństwa, leni wpatrzonych w amerykańską modę. - Milicja zatrzymywała nawet wówczas, gdy głośno rozmawialiśmy – wspomina Inga Kurek-Baranowska. - Trudno było nie rozmawiać, jak w nocy wracaliśmy grupą z klubu na Pomorzanach do domu na Niebuszewie. Niektórzy ze znajomych często trafiali na komendę. Byli przetrzymywani. Na szczęście nigdy nie miałam takich przejść.

Subkultura była popularna tylko kilka lat. Potem przyszła fala punka, ale ideologia hipisów okazała się ponadczasowa. - Ta idea nigdy nie zginie, bo wszyscy chcą gdzieś w głębi duszy wolności i spokoju – podsumowuje Inga Kurek-Baranowska.

W Polsce pierwsi hipisi pojawili się już ok roku 1966 (pojedyncze osoby i grupki), jako ruch zaistnieli w 1967 roku. W większych miastach Polski powstały kilkuosobowe, nieformalne grupy. Dyskutowano, słuchano muzyki, organizowano wszelkiego rodzaju happeningi, działalność para-artystyczną itp.

Polecamy!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński