Młody napastnik zagrał ostatnio w przegranym meczu z ŁKS Łódź, a więc jeszcze we wrześniu. Później nie wybiegł już na boisko.
Sytuacja jest o tyle ciekawa, że zawodnik już raz w tym sezonie opuścił spotkanie - z powodów zdrowotnych. Nie zagrał w pucharze z Motorem Lublin, bo dzień wcześniej wylądował w szpitalu. Okazało się, że Lebedyński był na tyle osłabiony, że zemdlał. Hospitalizacja nie wykazała żadnego problemu zdrowotnego i po kilku dniach napastnik wrócił na boisko. Jednak tylko na dwa tygodnie.
- Problemy pojawiły się już po meczu w Stalowej Woli - wyjaśnia zawodnik. - Byłem osłabiony, nie trenowałem. Kiedy wróciłem do zajęć, za szybko zacząłem ćwiczyć na pełnych obrotach.
Okazało się, że młody napastnik ma problem z mięśniami brzucha. Jest to uraz bardzo nieprzyjemny. Na razie zawodnik nie uczestniczy nawet w treningu. - Przychodzę jedynie na masaże i to wszystko, co obecnie mogę robić - tłumaczy Lebedyński.
Uraz może okazać się niegroźny, ale może też zdarzyć się, że będzie się przeciągał i jesienią napastnika nie zobaczymy już na boisku. W zeszłym sezonie z podobną kontuzją zmagał się inny z napastników szczecińskiego zespołu, Maciej Ropiejko. W jego przypadku leczenie urazu trwało około miesiąc.
- Mam nadzieję, że kontuzja nie potrwa długo, bo chciałbym jak najszybciej móc grać - tłumaczy napastnik, który zdobył w tym sezonie dwa gole w lidze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?